[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Trzeba tylko zabandażować ranę  odpowie-dział Ted. Nie trzeba szwów? Ani igły?  zapytała Ruth. Nie, Ruthie.Wystarczy bandaż. Trochę się popsuł, ale nie umrze, prawda?  pytała dalej Ruth. Prawda  odrzekł Ted. Jeszcze nie  dodała dziewczynka. Tak jest, Ruthie. Jest tylko trochę krwi  zauważyła Ruth. Ruth skaleczyła się dzisiaj  wyjaśnił Ted Eddiemu, pokazującplaster na pięcie dziecka. Weszła na plaży na muszlę.A potem miałaten sen.Ruth, usatysfakcjonowana opowieścią o skaleczonym kolanie i wi-dokiem fotografii, spoglądała teraz ponad ramieniem ojca w stronę ła-zienki, gdzie zauważyła coś, co zwróciło jej uwagę.65  Gdzie są stopki?  zapytała. Jakie stopki, Ruthie?Eddie zaczął się przesuwać w bok, żeby zasłonić przed nimi widokwnętrza łazienki. Coś ty narobił?  spytała Ruth Eddiego. Co się stało ze stop-kami? Ruthie, o czym ty mówisz?  zapytał Ted.Był pijany, ale nawetpo pijanemu trzymał się na nogach względnie prosto.Ruth wyciągnęłapaluszek i wskazała Eddiego. Stopy!  powiedziała z gniewem. Ruthie, nie bądz niegrzeczna!  zganił ją Ted. Czy to niegrzeczne pokazywać kogoś palcem?  spytała dziew-czynka. Przecież wiesz, że tak  odpowiedział jej ojciec. Przepraszam,że ci przeszkodziliśmy, Eddie.Zwykle pokazujemy Ruth te zdjęcia,kiedy ma ochotę je zobaczyć.Ale ponieważ nie chcieliśmy zakłócać cispokoju.nie oglądała ich ostatnio przez jakiś czas. Możesz przyjść obejrzeć sobie zdjęcia, kiedy tylko chcesz  po-wiedział Eddie do dziecka, które wciąż przypatrywało mu się z nachmu-rzoną miną.Byli już w korytarzu przed sypialnią Eddiego, gdy Ted odezwał sięznowu: Powiedz:  Dobranoc, Eddie.Dobrze, Ruthie? Gdzie są stopki?  powtórzyła dziewczynka, zwracając się do Ed-diego i przeszywając go spojrzeniem na wskroś. Coś ty narobił?Ojciec i córka ruszyli w głąb korytarza. Dziwi mnie twoje zachowanie, Ruthie.Na co dzień nie bywaszniegrzeczna  powiedział Ted. Ja nie jestem niegrzeczna  odparła gniewnie Ruth. Hmm  mruknął Ted.Eddie dosłyszał już tylko tyle.Oczywiście, kiedy wyszli, od razuposzedł do łazienki i zerwał skrawki papieru ze stóp zmarłych chłop-ców, a potem mokrą ściereczką starł ślady taśmy klejącej ze szkła.Przez pierwszy miesiąc tego lata Eddie był istną maszyną mastur-66 bacyjną, ale nigdy więcej nie zdjął fotografii Marion ze ściany w łazien-ce i nigdy nie myślał już nawet o zakrywaniu stóp Thomasa i Timothy -ego.Ale onanizował się niemal codziennie w  wagonie , gdzie, jaksądził, nikt mu nie będzie przeszkadzał i nie przyłapie go na gorącymuczynku.Rano, jeśli poprzedniego dnia Marion nocowała w wynajętym do-mu, Eddie z przyjemnością stwierdzał, że jej zapach utrzymuje się wciążwśród poduszek niepościelonego łóżka.Kiedy indziej wystarczał zapachi dotyk niektórych części jej garderoby, żeby go podniecić.Marion trzy-mała w szafie halkę czy coś w rodzaju koszulki nocnej, w której sypiała,a w szufladzie leżały jej majtki i staniki.Eddie wciąż miał nadzieję, żepewnego dnia Marion zostawi w szafie różowy kaszmirowy sweterek,który miała na sobie, gdy ją poznał  w marzeniach często widział paniąCole w tym swetrze.Ale tanie mieszkanko nad garażem na dwa samo-chody nie miało klimatyzacji, toteż panowała w nim gorąca duchota,której nie można było się pozbyć, nawet otwierając okna na przestrzał.Dom Cole ów w Sagaponack był chłodny i przewiewny, choćby w naj-większe upały, wynajęty dom w Bridgehampton natomiast był klaustro-fobiczny i nagrzany.Dlatego Eddie łudził się, sądząc, że różowy sweterbędzie kiedykolwiek przydatny Marion w  wagonie.Pomimo wyjazdów do Montauk po cuchnącą wydzielinę mątwypraca Eddiego na stanowisku sekretarza Cole a sprowadzała się do lek-kiego, ośmiogodzinnego dnia roboczego, od dziewiątej do piątej.Tedpłacił mu pięćdziesiąt dolarów tygodniowo i zwracał pieniądze za ben-zynę, ale Eddiemu samochodu Teda nie prowadziło się tak fajnie, jakmercedesa Marion.Chevrolet Teda, model 1957 (ozdobiony na bagaż-niku pamiętnymi  płetwami ) był biało-czarny, co, być może, odzwier-ciedlało wąski zakres zainteresowań artysty.Wieczorami, około piątej lub szóstej, Eddie często chodził na plażępopływać albo pobiegać, choć tylko sporadycznie i bez większego prze-konania.Czasem rybacy łowili z plaży błękitki na linę, pędząc cięża-rówkami wzdłuż brzegu w pogoni za ławicami.Gnane przez błękitkidrobne rybki trzepotały się na mokrym, ubitym piasku, co stanowiłojeszcze jeden powód, dla którego Eddie nie miał ochoty tam biegać.67 Każdego wieczoru, za pozwoleniem Teda, Eddie jezdził do EastHampton albo do Southampton, żeby pójść do kina albo zjeść hambur-gera.Płacił za bilety (i za wszystko, co jadł) z pensji, którą wyznaczyłmu Ted, a mimo to oszczędzał ponad dwadzieścia dolarów tygodniowo.Pewnego wieczora zobaczył Marion w kinie w Southampton.Była sama.Włożyła znów swój różowy kaszmirowy sweter, zapew-ne dlatego, że wskutek klimatyzacji na widowni było chłodno.Niemiała nocować tego dnia w  wagonie , a zatem różowy sweterek raczejnie znalazłby się wieczorem w szafie obskurnego mieszkania nad gara-żem na dwa samochody.Lecz zobaczywszy Marion samą, Eddie wypa-trywał odtąd jej samochodu zarówno w Southampton, jak i East Hamp-ton.Choć raz czy dwa rzeczywiście zauważył mercedesa, nigdy już niespotkał Marion w kinie.Wychodziła niemal codziennie  rzadko jadała z Ruth i nigdy niegotowała sobie posiłków.Eddie sądził, że skoro Marion jada obiadypoza domem, to chodzi zapewne do wyższej klasy restauracji niż on.Wiedział również, że kiedy zacznie jej szukać w dobrych restauracjach,to jego pięćdziesięciodolarowa pensja nie wystarczy na długo.Jeśli zaś chodzi o to, jak spędzał swe noce Ted, to wiadomo byłotylko tyle, że nie mógł prowadzić samochodu.W wynajętym domutrzymał rower, choć Eddie nigdy nie widział, by Ted na nim jezdził.Ale pewnego dnia, gdy Marion wyszła do miasta, w domu Cole ów za-dzwonił telefon, który odebrała niania, przychodząca na noc.Telefono-wał barman z restauracji w Bridgehampton, gdzie (jak twierdził), panCole jadł i pił niemal każdego wieczoru.Ale tego dnia pan Cole wyglą-dał wyjątkowo niepewnie, kiedy odjeżdżał z restauracji na rowerze,toteż barman zadzwonił, aby wyrazić nadzieję, że pan Cole dotarł jużbezpiecznie do domu.Eddie pojechał samochodem do Bridgehampton i wybrał drogę,którą, jak przypuszczał,Ted będzie wracał do wynajętego domu.I rze-czywiście, spostrzegł go po chwili, pedałującego środkiem Ocean Road.Gdy reflektory samochodu Eddiego oświetliły sylwetkę Teda, pisarzzjechał z drogi na miękkie pobocze.Eddie zatrzymał wóz i spytał panaCole a, czy nie chce, by go podwiezć.Do domu miał już mniej niż półmili drogi.68  Mam na czym jechać!  powiedział Ted, machając ręką, żebyEddie ruszał dalej.Pewnego ranka, po nocy, którą spędził w  wagonie Ted, na po-duszkach w sypialni pozostał zapach innej kobiety, o wiele silniejszy odzapachu Marion.A więc Ted Cole spotyka się z inną kobietą!  pomy-ślał Eddie, który nie znał jeszcze taktyki Teda w postępowaniu z mło-dymi matkami [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • drakonia.opx.pl
  • Linki