[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.W prawdziwej samotności twojego ustronia odzyskałam miarę zadowolenia zlosu i pogodziłam się ze sobą.Ale serce Gerty zabiło mocniej na wspomnienie siedzącego u jej boku Fengona,ujrzała go bowiem tam, gdzie odludne jezioro srebrzyło się aż po odległy, odwracający obrazybrzeg, odbijając niebo niby wielka owalna taca.- Prosił, bym błagał cię o wyznaczenie mu terminu spotkania - naciskał łagodnieKorambis głosem dworzanina, który boi się wyprowadzić królową z równowagi.Zdecydowana nie wtajemniczać w przyszłości starego rajfura i jego żałosnej córki wswoje zamiary, Gerta wyznaczyła spotkanie z Fengonem na następny dzień. Drzewa otaczającego ich lasu pokrywały świeże, w pełni rozwinięte liście, amonotonna, ciepła mżawka dodatkowo ograniczała widoczność.Drugiego brzegu jeziora ikościoła nie było w ogóle widać.Kwiecień przeszedł w maj.%7łołnierze eskorty, którzy zawszetowarzyszyli królowej - w drodze nad jezioro poważni, ale podczas powrotów rozluznieni, anawet weseli, czekając bowiem końca królewskich schadzek, popijali piwo - wydawali się jejdzisiaj ponurzy i spięci, jak gdyby i oni zdawali sobie sprawę, że oto nadszedł punktkulminacyjny.Chcąc uczcić długo oczekiwany powrót czasu wycieczek na łono natury, Herdazabrała na drogę suty posiłek: sera, chleba, solonego mięsiwa i suszonych owocówwystarczyłoby dla sześciu osób.Sielankowy widok wyładowanego po brzegi łozinowegokosza pozwolił królowej nieco zbagatelizować awanturniczą przygodę, której wymiar, wbrewwcześniejszym obawom, wydał się jej teraz nieco mniej ostateczny.Bo przecież jemy,podróżujemy, przeżywamy kolejne dni w nastrojach zależnych od panującej akurat aury,miłujemy, wstępujemy w związki małżeńskie i dotykamy życia na wszystkich jego przezBoga wyznaczonych etapach, jeśli tylko zaraza lub wypadek nie przetną przedwcześnie nicinaszego żywota.%7łycie jest częścią natury.Jego początków nie sposób sobie przypomnieć, okońcu nie należy zaś rozmyślać poza murami kościoła, będącego domem wszelkiejwieczności.Fengon i Sandro po raz pierwszy spózniali się, jak gdy by chcąc odwlec nieprzychylnydla nich wyrok.Przybyli wreszcie, choć przemokli do cna podczas liczącej dziewięć mil drogiz Lokisheim.Fengon zaczął się tłumaczyć z roztargnieniem:- Musieliśmy zachować ostrożność w skalistych miejscach traktu, by konie niepoślizgnęły się na mokrych kamieniach.Wiedział doskonale, że traci grunt pod nogami.Kiedy pozostał w ustronnej komnaciesam na sam z Gertą, chwyciły go nerwowe dreszcze, dygotał więc cały pod przemoczonympłaszczem.Od królewskiego brata bił zapach mokrej wełny, mokrej skóry i mokrej końskiejsierści.Ogień, który rozpalił chromy stróż, wygasł już niemal, jako że Fengon się spózniał,toteż usiłowali teraz podsycić płomienie.Fengon poukładał szczapy zbyt gęsto - a kiedyś, wdzieciństwie, Roderyk powiedział Gercie pewnego wieczoru, gdy owładnięta poobiedniąsennością córka usiadła mu na kolanach, że ogień jest istotą, która, podobnie jak wszystkieinne stworzenia, musi oddychać.Dzisiejsze spotkanie z Fengonem miało być krótkie, więcżelazne kosze z węglami nie zdążyłyby się nawet rozgrzać.Szczapy w kominku, które rozsunęli pogrzebaczem, zaczynały się niechętnie rozpalać,kiedy Fengon powstał i oskarżycielskim tonem rzekł:- Bawiłaś się dobrze w Skanii. - Kobiety lubią podróże.Szkoda, że tak rzadko zabieracie nas ze sobą.- Horyendil był ci miłym towarzyszem.- Tak, Fengonie.Blichtr to jego żywioł, a szczęście króla udzieliło się mnie.- Obawiam się, że może człowiek, którego opuściłaś, nie dawał ci powodu dopowrotu.Pomimo ponurego postanowienia, jakie podjęła, Gerta musiała się uśmiechnąć,spostrzegłszy chłopięcy smutek na twarzy brodatego mężczyzny.- Powodem mego powrotu był choćby ów trzeci podarek, który mi przyrzekłeś.Zważywszy na twoje usposobienie, gotów byłbyś oddać go innej kobiecie, która umiałabyzaspokoić cię lepiej ode mnie.- Zaspokajasz mnie aż nadto, o czym jak mi się zdaje, zdołałem cię przekonać.Leczżywię dziś przeczucie, że dając ci ten prezent, na próżno staram się przekupić mego kata.Aagodny deszcz za oknem bębnił o liście, spadając z pasm świeżej zieleni na ziemię.Nigdy jeszcze nie czuli się tak odcięci od świata [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • drakonia.opx.pl
  • Linki