[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Chyba się ze mną zgodzisz?Nie odpowiedziała.Zatrzymała spojrzenie na jego twarzy.Zajrzał jej głęboko w oczy.- Tak - przyznała.- Zupełnie nie mamy na to wpływu.Ale nie opuściła wzroku.Rozdział XVIIKena wyrwało ze snu niemiłe uczucie.Spojrzał na zegarek.- Matko boska! - zawołał i potrząsnął Carol, żeby się obudziła.Spała w jego ramionach.Kochali się na sa-mym środku wzgórza, dobre dziesięć minut drogi od miejsca, w którym zostawili ich Eliot i Maggie.Postano-wili przenieść się gdzieś, gdzie mogliby się ukryć i skąd widać by było wejście na polanę oznaczone zwalo-nym drzewem.Znalezli miejsce idealnie odpowiadające ich planom.Kochali się, a potem nieoczekiwanie zasnęli.- Mogli przyjść i odejść - zasugerowała Carol, ale Kenowi wydało się to mało prawdopodobne.- Na pewno byśmy ich usłyszeli.Nie mieli powodu, żeby się skradać.Pewnie by nas zawołali.Carol popatrzyła na zegarek.Już ponad pięć godzin minęło od czasu, kiedy Eliot i Maggie odeszli.- Może ciężarówka nie jest jeszcze naprawiona - snuł domysły Ken.- Albo zgubili się na dobre.- %7ładna z tych możliwości nie napawa mnie optymizmem - rzekł Ken.Chciał zachować dla siebie rosnąceobawy, ale zaraz odrzucił ten pomysł.%7ładnych kłamstw pomiędzy nimi.%7ładnego udawania i ukrywania cze-gokolwiek.Naprawdę był szczerze zaniepokojony.- Może przyszli i.widzieli, jak się kochamy - powiedziała Carol.- To trzecia niezbyt wesoła ewentualność.- Ale mało prawdopodobna, chyba że nas szpiegowali, w co wątpię.Wstali, poprawili ubrania i wrócili tam, skąd przyszli.Nie mieli problemu z odnalezieniem zwalonego drzewa.Słońce chyliło się już ku zachodowi i polana była pogrążona w cieniu.- Nie sądzisz, że powinniśmy poszukać drogi na własną rękę? - zapytał Ken.- Ostrzegano mnie, żeby tego nie robić - odparła Carol.- Znawcy sugerują, żeby w takich wypadkach nigdzie się nie ruszać.Wiele miejsc w tej okolicy wygląda jed-nakowo.- Jeśli Eliot i Maggie zagubili się, to samo można powiedzieć o nas.A jeśli do tego Meade jeszcze nie na-prawił ciężarówki, to naprawdę jesteśmy bezradni jak dzieci.- Przede wszystkim nie wolno nam wpadać w panikę - ostrzegła go Carol.- W takiej sytuacji panika sama wsobie stanowi zagrożenie.111-Zgoda, uznajmy to za pesymistyczno-optymistyczne wiadomości - powiedział Ken.- Czuł się lepiej, mówiąco tym.- Przez przypadek rzuciliśmy ich sobie w ramiona.W końcu taki był nasz zamiar.Może znalezli praw-dziwą miłość i w związku z tym zmienili plany.- Nie kracz - prychnęła Carol.- To z powodu zdenerwowania trzyma się mnie czarny humor - rzekł Ken.Ale pomysł dziwnie go podniecił,chociaż próbował go, z połowicznym skutkiem, od siebie odsunąć.A potem, mimo wszystkich wcześniej-szych zapewnień Eliota, znów wróciło poczucie zagrożenia.W końcu przebywali w dzikiej głuszy.%7łyło tuwiele drapieżników i głód wyznaczał ich rytm dnia.- Prawdę mówiąc, czułbym się o wiele lepiej, gdybymwiedział, jak daleko stąd jest obóz.Skupił się na tej myśli i starał się przypomnieć sobie położenie obozu.Zastanawiał się, czy nie utkwiły mu w pamięci jakieś znaki w terenie, miejsce wschodu czy zachodu słońca.Zwrócił się z tym do Carol.Przymknęła oczy, koncentrując się i próbując odtworzyć obraz.Pierwsza podzie-liła się swoimi spostrzeżeniami.Stanęła obok zwalonego drzewa i rozpostarła ramiona.- Wejście do namiotu-jadalni wychodziło na północ - powiedziała.- Słońce wschodziło po prawej, a zacho-dziło po lewej stronie.- Jaki z tego wniosek?- To znaczy, że obozowisko znajduje się mniej więcej w tamtym kierunku - oświadczyła wskazując prawą rę-ką.W ten sam sposób określili położenie ciężarówki, odtwarzając w myślach krótki dystans, jaki zdążyli poko-nać o wschodzie słońca.Ken zdawał sobie sprawę, że ich rozumowanie jest prymitywne, ale dawało im ja-kiś punkt zaczepienia.- Ciężarówka może jechać z tamtej strony - powiedział Ken, wskazując bliżej nieokreślony punkt na wscho-dzie.Patrząc w górę, odnotował, że łuk, po którym zniża się słońce, wyznacza kierunek zachodni.- Chodz-my, nic się nie stanie, jeśli nie będziemy tracić tego miejsca z oczu - powiedział.Gdy szli za Eliotem, nie zwracał wielkiej uwagi na drogę.- Zgoda, pod warunkiem że nie będziemy się zbyt oddalać - zastrzegła Carol.- Eliot na pewno zapamięta,gdzie nas zostawił.To do niego niepodobne, żeby się zgubić
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Linki
- Indeks
- Christine Warren [Gargoyles a Stone Cold Lover (retail) (epub
- Warren C. Robinson Jeb Stuart and the Confederate Defeat at Gettysburg (2007)
- Warren Murphy Destroyer 071 Return Engagement
- Warren Murphy Destroyer 122 Syndicaiton Rites
- Warren Murphy Destroyer 048 Profit motive
- Warren Murphy Destroyer 126 Air Raid
- Warren Murphy Destroyer 042 Timber line
- Warren Tracy Anne Niewinna kochanka 01
- Cinder by Derekica Snake
- Alyson Noel [The Immortals 03] Shadowland viny
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- onlinekredyt.xlx.pl