[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Tu nie było miejsca na wątpliwości.Usłyszeli krzyki za plecami.Runęli w górę schodów.Ręka w rękę pędzili do wyjściaewakuacyjnego.Alec pchnął drzwi, wyskoczył na zewnątrz.Jakimścudem jej samochód stał przed wyjściem.Alec zdołał widocznieuruchomić wóz i przeprowadzić go przez bramkę.298RS Teraz okrążył biegiem samochód i wskoczył na siedzeniepasażera, Cherish osunęła się na fotel kierowcy.- Pomyślałem, że może nam być potrzebny szybki środeklokomocji -wyjaśnił.- Ruszaj!Ruszyła z piskiem opon.Przez zakłady wiodła; droga dlasamochodów i Cherish wjechała na nią teraz, kierując się w stronęgłównej bramy.Dopiero kiedy ujrzała światła szlabanu, odetchnęłapełną piersią.Pokazała przepustkę strażnikowi, facetowi który niezainteresował się strzelaniną na swojej warcie.Jedno było pewne, onanie podniesie alarmu, mając Aleca na przednim siedzeniu.Strażnik uśmiechnął się i machnięciem ręki kazał jej przejechać.Alec oddychał ciężko.- Zledzili cię - powiedział - a ja śledziłem ich.Teneksperymencik z kawałkiem poszycia skrzydła.- Uśmiechnął się,potrząsając głową.- Nie należało tego robić.- Kim są ci  oni", Alec? Pracują dla Russella Recka czy dlaJosepha Kinnarda?- Nie wiem.To znaczy, nie mam pewności.Przed rokiem,badając przyczyny katastrofy, zrobiłem interesujące odkrycie.Próbowałem pomóc Conorowi.Bardzo się przejął orzeczeniemkomisji.Przypadkiem odkryłem prawdę.Od tamtego czasu polują namnie nieustannie.Starała się skupić na prowadzeniu, nie tracąc jednocześnie anisłowa z rewelacji Aleca.Jechali po wiejskiej drodze, wzdłuż pól.299RS - Prawdę? Jaką prawdę? Mówisz o pierwszofazowymprototypie? O katastrofie, w której zginął Erie?- To nie była wina Conora.Pilot nie popełnił żadnego błędu.Ktoś wysadził samolot, podobnie jak ten drugi prototyp przed dwomatygodniami.I jak wysadzi trzeci model, jeżeli Reck się uprze i przeprowadzilot próbny.- Nie do wiary, ale uśmiechnął się, białe zęby błysnęły wpółmroku.- Wybuchnie jak fajerwerk na czwartego lipca.- Boże! Więc to Russell Reck?- Dowiemy się tego, prawda? Zatrzymaj się.Nie dotarli daleko, zaledwie na tyły zakładów.Odwróciła się doAleca, żeby zaprotestować, i wtedy zobaczyła krew na jego koszuli.- Jesteś ranny!Wyskoczył z samochodu.Wyciągnęła ku niemu rękę, alezatrzasnął jej drzwi przed nosem, oparł się o nie, żeby nie mogłaotworzyć od środka.Gestem poprosił, by zsunęła szybę.Przypomniałasobie tę chwilę, kiedy zasłonił ją sobą.Musiał wiedzieć, że facet mabroń, i że ona znajduje się na linii strzału.Ujął ją mocno pod brodę.- Ty, ja i Conor.Musimy dokonać odkupienia.- Pocałował jąponad krawędzią szyby.- Nigdy bym cię nie zostawił, nawet gdybyod tego zależało moje życie.Nie zrezygnowałbym z nas, jak to zrobiłConor.Zmusiłbym cię, żebyś mnie kochała.- Uderzył dłonią w dachwozu.- A teraz zmykaj stąd! Natychmiast!I już go nie było.300RS Cherish prowadziła wóz trzęsącymi się rękami.Cały czasspoglądała we wsteczne lusterko, zastanawiając się, gdzie sąmężczyzni, którzy postrzelili Aleca.Rozpadało się na dobre, kroplerozpryskiwały się na przedniej szybie.Z pewnością ją śledzili.Ale niedostrzegła nikogo.Strzępki myśli wirowały w głowie.Przypomniała sobierozmowę z Geeną. Nie znasz Aleca.On nie potrafi dawać.Jegomatka brała narkotyki.nie ma sumienia."Ale zasłonił ją własnym ciałem, przyjął kulę przeznaczoną dlaniej.Jechała przed siebie, próbując uporządkować myśli. To nie byławina Conora.Pilot nie popełnił żadnego błędu".Nie wiedziała, dokądjedzie, dokąd powinna dotrzeć.I nagle doznała olśnienia.Pół godziny pózniej zaparkowała na podjezdzie Conora.Zapukała do jego drzwi, potem walnęła w nie pięścią.Byłaprzemoknięta i śmiertelnie przerażona.Kiedy Conor otworzył drzwi,pomyślała, że chyba jeszcze nigdy nie ucieszył jej tak widok żądnegomężczyzny.- Miałeś rację - powiedziała.- Ktoś próbuje mnie zabić.A potem, z jakiegoś niepojętego powodu, podłoga wybiegła jejna spotkanie.301RS 22Sydney zmagała się z zamkiem u drzwi.W  Jankee Tavern"kupiła sałatkę z tuńczyka, na którą wcale nie miała ochoty, i teraztorba z jedzeniem na wynos krępowała jej ruchy.Przeszła przez garażdo pokoju gospodarczego i upuściła mokrą parasolkę na podłogę.Rano służąca się nią zajmie.Weszła do kuchni, rzuciła torebkę naladę, wsunęła sałatkę z tuńczyka do lodówki, wyjmując przy okazjibutelkę wina.Zdjęła buty i nalała sobie kieliszek chardonnay, zbytzła, by jeść.Russell dzwonił z pracy. Nie będę na kolacji".Znowu.Przeszła na front domu.Wezmie gorącą kąpiel, wypije wino,zapomni o strasznej nocy, jaka ją czeka.I wtedy go zobaczyła.James, pracownik firmy ochroniarskiej, czekał na nią w salonie [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • drakonia.opx.pl
  • Linki