[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.OjciecFairweathera dowiedział się o planach syna izawiadomił policję.Zdążyła sięprzygotować.Buntownicy opanowali natydzień Moskwę, wysadzili kilka elektrowniw Ameryce i splądrowali Buenos Aires, alewkrótce było już po wszystkim.Miało tojeden dobry skutek  zanim wysłanoFairweathera na Piekło, dokonano analizyjego osobowości, żeby funkcjonariuszepaństwowi strzegli się odtąd podobnychzbrodniarzy.Ale ja dałem się zaskoczyć!Głos woznego przerwał rozmyślania Haldana. Proszę oskarżonego o powstanie.Sędzia Malok przechylił się przez stół.Utkwił wzrok w Haldanie i przyglądał musię z dużym zainteresowaniem, jakby chciałutrwalić sobie w pamięci rysy człowieka,który posiada ów grozny zespół.Kiedy się odezwał, widać było, że wciążjest pochłonięty własnymi myślami.Oskarżony Haldanie IV! W świetle materiałudowodowego przedstawionego w czasierozprawy, wina oskarżonego jest oczywista.Jednakże sąd odracza wydanie wyroku dojutra, do godziny czternastej, w oczekiwaniuna wynik odwołania, i niniejszymprzekazuje oskarżonego w ręce Kościoła.Niech Bóg odda sprawiedliwość odwołaniuoskarżonego.Haldan usiadł  publicznośćzaczęła z szurgotem zbierać się do wyjścia,nad kamerami telewizyjnymi zgasłyczerwone światła, a dwaj policjanci podeszlido ławy oskarżonych.  Do jakiego sądu składamy odwołanie? zapytał Haldan wpatrując się wpozbawioną wyrazu twarz Flaxona.Flaxon wstał i wziął teczkę pod pachę. Składa je pan sam, choć Bóg miświadkiem, że to również i moja ostatnianadzieja.Ale nie składa go pan do sądu.Odwołuje się pan bezpośrednio do Boga.Odwrócił się i ruszył wolnym krokiem wstronę wyjścia.Haldan patrzył ze smutkiemza oddalającą się sylwetką pierwszego  izarazem ostatniego  przedstawicieladynastii Flaxonów.Franz znikał właśnie w drzwiach salisądowej.Zpieszył się na pierwszą gonitwę. ROZDZIAA JEDENASTYZbliżali się do Mount Whitney odpołudniowego wschodu  wcześniejokrążyli szerokim łukiem Bishop i zachodniograń gór Inyo, skręcili nad Doliną Zmierci iwzbili się niemal pionowo w górę nadmasyw Sierra Nevada.Haldan siedział na przednim siedzeniustatku, pomiędzy księdzem Kelly ipolicjantem.Przyglądał się granitowejścianie pokrytej roślinności tam, gdziestrumienie spływały ze śnieżnych pól.Nieco niżej, morenowy wał Panamint i piaszczystewydmy Doliny Zmierci stanowiłyniegościnne przedpole Bożego Miasta. Już widać katedrę  szepnął zprzejęciem ksiądz.Haldan podzielał jegonastrój.Dopiero lecąc na niskiej wysokościrównolegle do zbocza można było w pełniuświadomić sobie ogrom góry, na którejszczycie wznosiła się katedra zbudowanaspecjalnie dla maszyny liczącej zwanej przezludzi papieżem.Przy szczycie, niczymmotyle o nieruchomych skrzydłach zlatującesię do pojedynczego kwiatu, krążyły białestatki pielgrzymów, ale czarny statekwiozący Haldana nie zmienił kursu.Petenci,którym groziło Piekło, mieli pierwszeństwonad pielgrzymami pragnącymi złożyć hołdpapieżowi: sprawiedliwość boska byłaprędka.Statek osiadł na lądowisku wykutym wlitym granicie po zachodniej stronie katedry.Lądowisko, niewiele większe od boiska do piłki nożnej, było pełne statkówpielgrzymów.Ksiądz Kelly pozostawił więzniapolicjantowi, a sam zeskoczył na ziemię,ukląkł twarzą do katedry, przymknął oczy izaczął odmawiać po łacinie modlitwę.KiedyHaldan i policjant wyłonili się ze statku,ksiądz kończył właśnie modły następującymzwrotem: Mea culpa, mea culpa: Haldan!maxima culpa.Policjant nie ukląkł  przeżegnał siętylko prędko znakiem kuszy, bacznieobserwując Haldana.Haldan ani nie ukląkł,ani się nie przeżegnał.Dla niego katedrabyła nie domem bożym, lecz symbolemojcowskich wyrzutów sumieniaFairweathera I.Ksiądz Kelly podniósł się zklęczek. Idz za mną, synu [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • drakonia.opx.pl
  • Linki