[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Oczywiście i jedni, i drudzy mówią o Bogu i o Chrystusie, jedni i drudzy interesują się zbawieniem, życiem wiecznym, moralnością i pojęciem grzechu.Jednak mimo tych podobieństw- dosyć powierzchownych w gruncie rzeczy - nauczanie pierwszych dzieli od przekonań drugich przepaść stanowczo większa od tej, która miałaby dzielić teologa chrześcijańskiego od teologa islamskiego, mni­cha buddyjskiego, hinduistycznego bramina czy nawet indiańskiego szamana.Ci ostatni są bowiem o wiele bardziej do siebie podobni i sobie bliżsi dzięki wyrafino­waniu swych własnych systemów myślowych, niżby to sugerowały różnice w wyznawanych przez nich doktry­nach religijnych.Dlatego też dialog między tymi zaawansowanymi w rozwoju i wyrafinowanymi systemami religijnymi, otwartymi na naukę płynącą z wzajemnych kontaktów, ma niewiele wspólnego z sekciarskością wie­lu grup „New Age”, których członkowie autorytatywnie przypisują sobie monopol na prawdę, mimo iż nawet średnio wykształcony człowiek łatwo zauważy, że gło­szone w tych kręgach poglądy stanowią dość dowolne uproszczenia i wypaczenia doktryn wcześniejszych, o wiele bardziej złożonych i dojrzałych.Gdyby wolno mi było na koniec przedstawić swoje prywatne zdanie, to muszę wyznać, iż najbliższe moim poglądom jest rozumienie RNE jako złożonego i wielo­wymiarowego, alternatywnego ruchu kulturowego.To, co jest kłopotliwe w takim postawieniu sprawy, polega na tym, że tak szeroko rozumiany RNE jest niezwykle trudny do jednoznacznej oceny, czy to pod kątem intelektualnej jakości jego propozycji, czy też aksjologicz­nej wartości prowadzonych w jego obrębie poczynań.Mamy tu bowiem do czynienia z przyprawiającym o za­wrót głowy pomieszaniem idei wysokich i niskich, inspirujących i bezsensownych, pożytecznych i niebez­piecznych.Tak czy inaczej, RNE jawi się niewątpliwie jako poważne wyzwanie nie tylko dla cywilizacji zachod­niej czy chrześcijańsko-helleńskiej formacji duchowej, ale także i dla tego wszystkiego, co można określić mianem narodowej kultury i obyczajów, a nawet dla subtelnej sfery indywidualnych przekonań i sumienia.Gdyby zatem poważnie rozważyć pytanie, jak się wobec tak rozumianego RNE zachowywać i jak się doń usto­sunkować, to wydaje się, że najbardziej adekwatna od­powiedź powinna odwoływać się równocześnie do poję­cia „zrozumienia” oraz kwestii „jakości”.Jeżeli chodzi o „zrozumienie”, to jest ono niedocenia­nym kluczem do uporania się z wieloma pozornie nie­rozwiązywalnymi problemami.RNE jawi się zupełnie inaczej, jeśli jest opisywany jako złowroga organizacja masońsko-żydowsko-satanistyczna, której głównym ce­lem jest zniszczenie chrześcijaństwa, państwowości oraz rodziny, a następnie przejęcie władzy nad całym świa­tem - wcześniej ujednoliconym przy pomocy zbrod­niczego systemu gospodarczego, politycznego i finan­sowego - zaś zupełnie inaczej (mam nadzieję, że udało się go tak w tej książce przedstawić), jeśli spojrzymy na niego jako na logiczny wynik przemian społecznych oraz następowania po sobie wzajemnie inspirujących się tren­dów kulturowych, których ostateczna ocena powinna być zależna wyłącznie od rzetelności i jakości propago­wanych w ich obrębie idei.Chodzi o to, że dopiero dogłębne zrozumienie jakiegoś zjawiska stwarza przy­najmniej szansę na podjęcie z nim owocnego dialogu bądź też - jeśli jest to z różnych względów wykluczone - umożliwia skuteczną z tym zjawiskiem konfrontację.W każdym innym przypadku, kiedy wyroki są ferowane jeszcze przed zrozumieniem lub - co gorsza - bez niego, nieudolny krytyk, „obrońca wartości” oddziela się nieja­ko od krytykowanego fenomenu oraz jego zwolenników, traci z nimi kontakt i w konsekwencji nieodwracalnie pozbywa się jakiejkolwiek możliwości wpływania na ota­czającą go rzeczywistość kulturową.Oznacza to, iż po pewnym czasie zwolennicy i animatorzy takiego zjawiska jak RNE nie będą nawet rozumieli, o co chodzi w za­rzutach formułowanych przeciwko niemu przez tak nie­ostrożnych i, co gorsza, niekompetentnych oponentów.Jeżeli zaś chodzi o pojęcie „jakości", to wydaje się, że spora popularność wielu propozycji z kręgu RNE jest wspomagana i wzmacniana przez bylejakość i szarość codziennego życia, płytką duchowość, ubóstwo przeży­wania świata, przyrody czy w końcu - co najważniejsze - innych ludzi.Skutecznie przeciwstawić się jakimkol­wiek niepożądanym czy też niebezpiecznym trendom kulturowym mogą tylko ci, których własne życie na­znaczone jest pozytywnym „piętnem" wysokiej jakości, którzy potrafią zachęcić do tego, żeby podążać ich śladem, mówiąc krótko, wszyscy ci - i tylko ci - którzy mają coś rzeczywiście cennego i fascynującego do zaofe­rowania.Nie przypadkiem przecież Marilyn Ferguson twierdziła:W badaniu Sprzysiężenia Wodnika poproszono o wybranie czterech spośród piętnastu najważniejszych instrumentów przemiany społecznej.Częściej niż inne odpowiedzi wybiera­no „własny przykład”.Zatem ci, którzy takim przykładem nie dysponują, zaś w zamian mają tylko do zaoferowania „potępiające gro­my”, „jedynie słuszne poglądy” oraz „zrozumiałe rozdrażnienie” - mogą liczyć wyłącznie na to, na co już od Jawna zasłużyli, a mianowicie, że prędzej czy później staną się prowincjonalną ciekawostką.Tak naprawdę bowiem to, co z RNE spełnia kryteria wysokiej jakości (czy chcemy tego, czy też nie), ostanie się w kulturze, to zaś, co jest miałkie, mierne, krzykliwe i komercyjne _ zniknie, choćby pozornie odnosiło znaczne sukcesy.Nam zaś pozostaje tylko wierzyć, że rację miał teolog protestancki, Dietrich Bonhoeffer, który zapewniał, że tak naprawdę:Idzie w tym wszystkim o odnalezienie poczucia jakości, o ład na podstawie jakości.Jakość jest najsilniejszym wrogiem wszelkiego rodzaju umasowienia [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • drakonia.opx.pl
  • Linki