[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Dostałem mdłości.- Lucien, taka rada w twoich ustach brzmi nieco dziwnie -powiedział Jake, zapinając marynarkę pożyczoną od Staną.- Pokaż wszystkim swoją klasę.Jeśli wygrasz, uważaj, cobędziesz mówił dziennikarzom.Bądz pewny siebie i podziękujławie przysięgłych.Jeśli przegrasz.- Jeśli przegrasz - przerwał mu Harry Rex - uciekaj ile sił wnogach, bo te czarnuchy wedrą się do budynku sądu.- Słabo mi - powiedział Jake.Agee wszedł na podwyższenie, sklecone przed głównymwejściem do sądu, i ogłosił, że ława przysięgłych zakończyłaobrady.Poprosił o ciszę i natychmiast tłum zamilkł.Podeszli dowejścia.Agee poprosił ich, by padli na kolana i zmówili modlitwę.Posłusznie uklękli i zaczęli się żarliwie modlić.Wszyscymężczyzni, kobiety i dzieci na placu przed sądem pokłonili sięBogu i błagali Go, by puścił wolno ich bohatera.%7łołnierze stali zbici w grupki i też modlili się o uniewinnienieoskarżonego.Ozzie i Moss Junior zasiedli w sali rozpraw.Pod ścianami iwzdłuż głównego przejścia rozstawili zastępców i rezerwistów.Jake wszedł i spojrzał na Carla Lee, siedzącego przy stole obrony.Popatrzył na publiczność.Wiele osób się modliło.Wiele zagryzałopalce.Gwen ocierała łzy.Lester bojazliwie spojrzał na Jake a.Dzieci były przestraszone.Noose zasiadł w swoim fotelu i na sali zapanowała cisza pełnanapięcia.Z zewnątrz nie dobiegał żaden dzwięk.Dwadzieściatysięcy czarnych klęczało na ziemi niczym muzułmanie.W sali i nadworze było cicho jak makiem zasiał.- Powiadomiono mnie, że ława przysięgłych jest gotowa doogłoszenia werdyktu.Czy to prawda, panie Pate? Zwietnie.Zachwilę poprosimy sędziów przysięgłych na salę rozpraw, aleprzedtem chciałbym zrobić kilka uwag.Nie będę tolerowałżadnych żywiołowych wybuchów emocji.Polecę szeryfowi usunąćz sali każdego, kto zakłóci spokój.Jeśli zajdzie taka potrzeba,nakażę całkowicie opróżnić salę.Panie Pate, proszę wprowadzićsędziów przysięgłych.Otworzyły się drzwi i wydawało się, że minęła cała godzina,nim w progu pojawiła się Eula Dell Yates.W jej oczach błyszczałyłzy.Jake spuścił głowę.Carl Lee gapił się dzielnie na portretRoberta E.Lee wiszący nad głową Noose a.Niezgrabnie zajmowali swoje miejsca.Sprawiali wrażeniezdenerwowanych, spiętych, przestraszonych.Większość kobietpłakała.Jake a ogarnęły mdłości.Barry Acker trzymał kartkę, wktórą wpatrywali się z napięciem wszyscy obecni.- Panie i panowie, czy wydali państwo werdykt?- Tak, proszę pana - powiedział przewodniczący piskliwym,zdenerwowanym głosem.- Proszę go wręczyć urzędniczce.Jean Gillespie wzięła kartkę i podała ją sędziemu.Wydawałosię, że Noose czyta ją całą wieczność.- Pod względem formalnym jest w porządku - powiedział wkońcu.Eula Dell zalewała się łzami.Na sali słychać było tylko jejpociąganie nosem.Jo Ann Gates i Bernice Toole trzymałychusteczki przy oczach.Ten płacz mógł oznaczać tylko jedno.Jakeobiecał sobie kiedyś, że przed odczytaniem werdyktu nie spojrzyna ławę przysięgłych, ale okazało się to niewykonalne.Podczaspierwszej sprawy karnej, w której bronił, sędziowie przysięgli,zajmując swoje miejsca, uśmiechali się uprzejmie.Jake nabrałwtedy pewności, że uniewinnią oskarżonego.Kilka sekund pózniejprzekonał się, że te uśmiechy oznaczały radość z faktu, żeprzestępca przestanie krążyć po ulicach miasta.Od tamtegoprocesu obiecał sobie, że nie będzie patrzył na sędziówprzysięgłych przed odczytaniem ich werdyktu.Ale nigdy niedotrzymywał danego sobie słowa.Chciałby ujrzeć jakieśporozumiewawcze mrugnięcie lub uniesiony kciuk, ale nigdy nictakiego nie miało miejsca.Noose spojrzał na Carla Lee.- Proszę oskarżonego o powstanie.Jake wiedział, że w języku angielskim istnieją bardziejprzerażające polecenia, ale dla adwokata te słowa w owejszczególnej chwili miały wyjątkową wagę.Jego klient stał drżący,wzbudzając litość.Jake zamknął oczy i wstrzymał oddech.Ręcemu się trzęsły, żołądek podszedł pod samo gardło.Noose z powrotem wręczył werdykt Jean Gillespie.- Proszę go odczytać.Rozłożyła kartkę i stanęła twarzą do oskarżonego.- Aawa przysięgłych orzeka, że oskarżony jest niewinnyzarzucanych mu czynów z uwagi na swoją niepoczytalność.Carl Lee odwrócił się i jednym susem dopadł barierki.Tonya ichłopcy zeskoczyli z ławki i rzucili mu się na szyję.Na salirozpraw wybuchła wrzawa.Gwen krzyknęła i zalała się łzami.Ukryła twarz na ramieniu Lestera.Pastorzy wstali, unieśli wzrokdo góry i zakrzyknęli: Alleluja! , Niech będzie Jezus Chrystusuwielbiony oraz Boże! Boże! Boże!Nikt nie zwracał uwagi na upomnienia Noose a.Bezprzekonania stukał młotkiem i mówił: Proszę o zachowaniespokoju.Nikt go nawet nie słyszał w tym rozgardiaszu, alesądząc po minie sędziego - z prawdziwą przyjemnościąobserwował całe to zamieszanie.Jake siedział odrętwiały, bez życia, sparaliżowany.Zdobył sięjedynie na słaby uśmiech, skierowany w stronę ławy przysięgłych.Do oczu napłynęły mu łzy, usta się trzęsły, ale postanowił, że niezrobi z siebie widowiska.Skinął zapłakanej Jean Gillespie i poprostu siedział przy stole obrony, kiwając głową i próbując sięuśmiechać, niezdolny do niczego więcej.Kątem oka widziałMusgrove a i Buckleya, zbierających swoje papiery, notatniki orazBardzo Ważne Dokumenty i wrzucających wszystko do teczek.Okaż im miłosierdzie, powiedział sobie.Jakiś nastolatek przedarł się między dwoma zastępcamiszeryfa, pomknął do drzwi i gnając przez rotundę, wrzeszczał: Niewinny! Niewinny! Wybiegł na mały balkon nad głównymwejściem i krzyknął do zebranych w dole tłumów: NIEWINNY!NIEWINNY! Odpowiedział mu ryk tysięcy gardeł.- Spokój! Proszę zachować spokój! - powiedział Noose, kiedyprzez okna wpadły na salę odgłosy reakcji zebranych przedsądem.- Spokój! Proszę zachować spokój! - Jeszcze przez minutętolerował gwar podnieconych głosów, wreszcie zwrócił się doszeryfa o przywrócenie porządku.Ozzie uniósł ręce i zaapelował ospokój.Brawa, dziękczynne okrzyki do niebios i śmiechy szybkoucichły.Carl Lee puścił dzieci i wrócił na swoje miejsce.Usiadłblisko swego adwokata i objął go ramieniem, jednocześnie śmiejącsię i płacząc.Noose uśmiechnął się do oskarżonego.- Panie Hailey, oskarżenie wniesione przeciwko panu zostałorozpatrzone przez dwunastu obywateli naszego okręgu, którzydoszli do wniosku, że jest pan niewinny.Nie przypominam sobie,by któryś z występujących na tej sali biegłych oświadczył, że jestpan niebezpieczny dla otoczenia i wymaga leczeniapsychiatrycznego.Jest pan wolny.Sędzia spojrzał na prawników.- Jeśli nie ma żadnych pytań, zawieszam obrady sądu do 15sierpnia.Rodzina i przyjaciele zaczęli obsypywać Carla Leepocałunkami.Zciskali go i siebie nawzajem, obejmowali Jake a.Płakali, nie wstydząc się łez, i wychwalali Boga.Zapewniali Jake a,że go kochają.Dziennikarze napierali na barierkę, zasypując Brigance apytaniami.Uniósł ręce do góry i oświadczył, że teraz nic im niepowie, ale o drugiej po południu w jego biurze odbędzie siękonferencja prasowa
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Linki
- Indeks
- John Myers Myers Silverlock
- John Norman Gor 12 Beasts of Gor
- John Norman Gor 22 Dancer of Gor
- John Dalmas Farside 01 The Lion of Farside
- John Norman Gor 05 Assassin of Gor
- John Norman Gor 25 Magicians of Gor
- John Norman Gor 24 Vagabonds of Gor
- Zaganczyk Mieszko Czarna ikona t.2
- Johansen Iris Łajdak
- snobbery
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- biegajmy.htw.pl