[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.I do czyjego łó\ka?- Colette wybrała się po południu na zakupy, z myślą o tobie - mówił niezmienniespokojnym głosem, zmierzając ku otwartym drzwiom na półpiętrze.- Niestety, była ju\wcześniej umówiona na kolację z przyszłymi teściami, dlatego nie mogła cię przywitać, alepoznacie się jutro.- Dziękuję.- Poczuła się śmiesznie roztkliwioną, kiedy wniósł ją do pokoju o najbardziejorientalnym wystroju, jaki mogła sobie wyobrazić - z ogromnym niskim ło\em, misternierzezbionymi meblami i baśniowo kolorowymi, z przewagą złota i czerwieni, draperiami naścianach.- Poradzisz sobie sama? - spytał spokojnym tonem, przysiadając na długiej, niskiej sofie,tu\ obok łó\ka.- Tak, oczywiście - odparła pospiesznie, mo\e zbyt gorączkowo, i obronnym gestemsięgnęła do górnego guzika bluzki.Gerard zacisnął usta.- Nie miałem zamiaru proponować, \e cię rozbiorę.Ale Amina z przyjemnością cipomo\e.- Nikogo nie potrzebuję.- Wszyscy kogoś potrzebujemy.- Rozmyślnie wyjął jej słowa z kontekstu, i oboje o tymwiedzieli.- Nie jesteś wyspą ani samotnym okrętem.- Nie jestem te\ statkiem pasa\erskim.- Nie chciała tego powiedzieć.Złośliwa ripostawymknęła jej się z ust mimowolnie, ale stało się.Z przera\eniem w oczach czekała na jegoreakcję.- Strasznie mnie kusi, \eby zrobić dwie rzeczy - wycedził po długiej chwili milczenia.- Popierwsze, przeło\yć cię przez kolano i sprać ten zgrabny tyłeczek, w nadziei \e po takiejszokowej terapii przybyłoby ci oleju w głowie.Po drugie.- zawiesił tajemniczo głos -pokazać ci, co by było, gdybym wziął cię w ramiona i tak naprawdę zdecydował się z tobąkochać.- Spróbuj, tylko spróbuj - wymruczała gniewnie, zastanawiając się w popłochu, czyośmieliłby się spełnić jedną z tych grózb.- Powiedziałeś, \e będę twoim gościem, \etraktujesz mnie jak blizniego, który potrzebuje pomocy.- Powiedziałem ci ju\, \e skłamałem, a przynajmniej częściowo skłamałem.Jesteś moim26 gościem i jesteś bliznim, który potrzebuje pomocy.Jesteś te\ bardzo piękną i godnąpo\ądania młodą kobietą.Tego rodzaju szczerość nie jest chyba nietaktem z mojej strony?- Aadna mi szczerość.- Uwa\asz, \e nie powinno mi się nawet marzyć pójście z tobą do łó\ka? - spytał zudawaną słodyczą w głosie.- Jestem normalnym trzydziestopięcioletnim mę\czyzną, jeślitego nie zauwa\yłaś.Trudno byłoby mi zarzucić przesadną rozwiązłość, ale \ycie w celibaciete\ nie jest moim powołaniem.Poza tym, jeśli mnie pamięć nie myli, przekonaliśmy się, \e tagra w niewinność, skądinąd bardzo podniecająca, jest tylko grą, a rzeczywistość wyglądazupełnie inaczej.- Przekonaliśmy się? Naprawdę? Dam ci znać, gdy będę przekonana.Próbowała uciec wcyniczny sarkazm, ale Gerardowi nawet nie drgnęła powieka.- Kiedy tylko zechcesz.- Nie zechcę.I nie mam ochoty na takie rozmowy.- Dlaczego? Co takiego się wydarzyło, \e masz taki wrogi i nieufny stosunek domę\czyzn? Jesteś młoda, ładna.- Odpuść sobie - przerwała mu ostro.- Przestań mówić, \e jestem ładna.Straciłamchwilowo pamięć, ale to nie znaczy, \e jestem głupia.Oglądałam się w lustrze ju\ powypadku.Wyglądam znośnie, to wszystko, i ty dobrze o tym wiesz.- Znośnie? Rudo-kasztanowe jedwabiste włosy, kremowa cera z cudownymi piegami nanosie, pełne usta.Wiesz, \e takie usta jak twoje doprowadzają facetów do szaleństwa? Oczyjak niebo o zmroku.- Przestań.Proszę cię, nie chcę tego słuchać.Była nieświadoma wyrazu swojej twarzy, bo z całej siły próbowała nad sobą panować, aleGerardowi, który patrzył na nią z bliska, jej przera\one oczy i dr\ące wargi powiedziaływszystko.Ktoś ją skrzywdził, bardzo okrutnie skrzywdził, a on, gdyby miał tego drania wzasięgu ręki, zamordowałby go z zimną krwią.Wszystko w nim wrzało, przypominając odręczącym po\ądaniu, które budziła w nim ta kobieta - niemal od chwili, kiedy zobaczył ją poraz pierwszy.I wcią\ nie rozumiał dlaczego.To prawda, \e nie była porywająco piękna w tradycyjnym sensie tego słowa: miałaprzesadnie szczupłą, prawie chłopięcą figurę, drobne piersi i krótką fryzurę.Uroda,wydawałoby się, zupełnie nie w jego typie.Nie u\ywała makija\u, \adnych kobiecychświecidełek.Nie.Pod \adnym względem nie powinna go pociągać, a jednak.A jednakpociągała.27 - Idz ju\ spać [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • drakonia.opx.pl
  • Linki