[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Po chwili odłożył gazetę. Wyglądasz na zapracowanego człowieka. No właśnie, tyle zabójstw.chyba trochę za dużo jak najednego człowieka. Powinienem się ciebie bać? A czy do tej pory próbowałem cię skrzywdzić? Więc nie zrobiłeś nic z tego, o czym piszą w gazecie?Pittman pokręcił głową. Po co do mnie przyszedłeś? Bo ze wszystkich przestępców, jakich poznałem, tylkotobie ufam. Czego chcesz?Zadzwonił telefon.Sean odebrał. Halo?  Przez chwilę słuchał, po czym zapytał: Policja idzie na górę? Musieli się dowiedzieć o pralkach!Pittman zupełnie nie rozumiał, o czym mowa.Sean podbiegł do okna, odsunął firankę, otworzył okno i wyszedł na schodkiprzeciwpożarowe.Za drzwiami zatupotały ciężkie kroki.Pittman skoczył do nich, aby zaryglować zamek.O drzwi załomotały pięści.Pittman złapał swoją torbę i pobiegł w kierunku otwartego okna.Kiedy przez nie wyłaził,uderzył się w bark.Zaklął.Spojrzał w dół, spodziewając się ujrzeć Seana, ale zamiast niegozobaczył dwóch policjantów, którzy wskazywali palcami w górę i głośno krzyczeli.Nad jego głową rozległ się odgłos kroków.Spojrzał w górę  Sean wspinał się na dach jakwiewiórka.Ruszył za nim. Stać!  wrzasnął jeden z policjantów.Pittman przyspieszył.155 Stać!  zawołał ponownie policjant.Ale Pittman nie zamierzał go słuchać. Stać!!!Pittman był przekonany, że zaraz zaczną do niego strzelać Dotarł na szczyt, przeskoczyłprzez poręcz i rozejrzał się.Dachy budynków były połączone i Sean, klucząc między wylotami przewodów wentylacyjnych i świetlikami, biegł w stronę drzwi znajdujących się podrugiej stronie dachu. Zaczekaj!  krzyknął do niego Pittman.Za sobą słyszał wspinających się po drabince pożarowej policjantów.Sean dotarł do drzwi, szarpnął je i zaklął.Były zamknięte.Uderzył w drzwi barkiem i znowu zaklął.Pittman podbiegł do niego. Cholera, zostawiłem mój przybornik w pokoju.Pittman dał mu swój. Masz.Sean uśmiechnął się, spojrzał do tyłu  na dachu właśnie pojawiło się dwóch policjantów wyszarpnął z przybornika wąsy, błyskawicznie otworzył zamek i uchylił drzwi.Wskoczyli do środka w chwili, gdy goniący ich policjant coś krzyknął.Sean zaryglowałzamek. Pralki! Dowiedzieli się o pralkach!  wysapał Sean.Kto im powiedział o pralkach?!W drzwi załomotały pięści.Sean zaczął zbiegać po schodach.Pittman podążył za nim. Kto im powiedział o tych cholernych pralkach?!A może to mnie gonią?  pomyślał Pittman.28 Nie oglądaj się za siebie.Idz spokojnie do skrzyżowania  syknął Sean.Po chwili skręcili za róg. Jak na razie dobrze  mruknął włamywacz.Machnęli na taksówkę. Zachowuj się tak, żeby kierowca nie pomyślał, że sięspieszysz.Wsiedli. Dolny Broadway  powiedział Sean do taksówkarzai zaczął nucić coś pod nosem.29 Twój przybornik. Dzięki.Przepraszam, że nie mogłem dołożyć się dotaksówki. Hej, nie siedzę w więzieniu! To wystarczający wkład.Znajdowali się na poddaszu jakiegoś budynku na dolnymBroadwayu.Przypominało dawny magazyn.Nie było tu prawie wcale mebli, a te nieliczne,które tu wstawiono, skupione były blisko siebie pośrodku przypominającego jaskiniępomieszczenia.Choć elementów wyposażenia było niewiele, wszystkie sprawiały wrażeniebardzo drogich: włoska skórzana kanapa, wielki orientalny dywan, mosiężny stolik do kawy zlampą.W cieniu za kręgiem jej światła widać było poustawiane wszędzie skrzynki.Sean opadł na kanapę i zaczął popijać budweisera z puszki, wyjętej ze stojącej oboklodówki. Co to za miejsce?  spytał Pittman. Moja kryjówka.Ale w dalszym ciągu nie powiedziałeś,czego ode mnie chcesz. Pomocy. Jakiej?  Nigdy przedtem nie uciekałem. Chcesz mi powiedzieć, że mam ci poradzić, co maszrobić? Zeszłej nocy spałem w parku.Od dwóch dni się nie158kąpałem.%7łebrałem o jedzenie.Teraz rozumiem, dlaczego w końcu wszyscy uciekającyprzestępcy wpadają w ręce policji: w którymś momencie mają dość. Zakładam, że byłeś na tyle cwany, aby nie kontaktowaćsię z rodziną i przyjaciółmi. Ostatnim cieniem rodziny, jaki mam, jest moja była żona,I a jej o nic bym nie poprosił.Jeśli zaś chodzi o przyjaciół,założyłem, że policja będzie ich obserwować. Więc przyszedłeś do mnie. Kiedy zadałem sobie pytanie, kto mógłby by mi pomóci kogo policja nie powiązałaby ze mną, doszedłem do wniosku,że w grę mogą wchodzić tylko ludzie, z którymi kiedyś robiłemwywiady.Wielu z nich umie różne rzeczy, które mogłyby misię przydać, a policja nigdy nie wpadłaby na pomysł, że mogę' się do nich zwrócić.: Sean z aprobatą pokiwał głową. Jest tylko jeden problem  mruknął. Nie mam pojęcia,jak ci pomóc.W głębi jest łazienka i toaleta.Możesz się tuprzespać.Ale poza tym. Musisz mi coś poradzić. Jeżeli cię złapią, masz gotową linię obrony. To znaczy? Niepoczytalność. %7łe co? No wiesz, te wszystkie gadki o twoich samobójczychskłonnościach.Myślę, że dałoby się także wykorzystać innesprawy.Pittman wbił wzrok w puszkę coli. Chcesz powiedzieć, że to prawda?  spytał zaskoczonySean.Pittman nadal wpatrywał się w puszkę. Umarł twój syn i rozleciałeś się na kawałki. Zgadza się. Moja siostra zginęła, kiedy miałem dwadzieścia pięć lat.Była o rok młodsza ode mnie.W wypadku samochodowym. I co? Niemal zapiłem się na śmierć.Boże, jak ja ją kochałem.159 Więc chyba mnie rozumiesz. Tak, ale teraz wszystko trochę się pozmieniało, prawda? Jak to? Jesteś głodny, zmęczony i przestraszony. Czuję się jak egoista.Mój syn był wspaniały.A ja siedzęi myślę o sobie [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • drakonia.opx.pl
  • Linki