[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.A może jednak?Strzały rozerwały pierś Xu.Sekundę pózniej poczuł ból  niczym szpon rozdzierający mubebechy powolnymi, równomiernymi szarpnięciami.Zakaszlał i usta natychmiast wypełniłakrew.Xu nie żałował siebie  tylko swoich ukochanych rodziców, których zawiódł.Nie ujrząjuż utraconych dzieci.To było największą tragedią.Kiedy intruzi wzięli się do przeszukiwania jego rzeczy, Xu chciał jeszcze unieść pięść wostatnim akcie oporu, jednak obraz pokoju już pociemniał mu w oczach.Starczyło mu siłyjedynie na ostatni oddech.Stojąc naprzeciw Pana na balkonie, Huang zrozumiał, że nie ma on najmniejszegozamiaru odejść, zaraz do niego strzeli.Huang złapał Pana za rękę.Chciał odtrącić pistolet.Pan usiłował uwolnić się z uchwytuHuanga, drugą ręką uderzając go w głowę latarką. Cios rozbrzmiał echem pod czaszką Huanga.Jednocześnie pistolet wypalił.Kula wbiłasię w ramię staruszka.Pan, z trudem łapiąc oddech, wymamrotał coś pod nosem, nie wierząc, że faktyczniestrzelił.Broń wyśliznęła mu się z ręki.Huang kopnął ją w bok i popchnął Pana na balustradęz taką siłą, że przegniłe drewno załamało się pod jego ciężarem.Pan zamachał rękoma i z krzykiem spadł w strumieniach wody, by spotkać się ześmiercią pięć pięter niżej.%7łona Huanga podbiegła do niego z krzykiem.W dole, na dziedzińcu, jeden ze strażnikówFanga podbiegł do leżącego na ziemi Pana.Sprawdził puls.Potem uniósł wzrok. Słyszałem strzał!  krzyknął na widok Huanga. Co tam się dzieje?Huang, trzymając się za krwawiące ramię, już miał odpowiedzieć, kiedy z dołu dobiegłokliknięcie.Głowa strażnika poleciała do tyłu, po czym on sam padł na ziemię.Huang z wrażenia aż zachłysnął się powietrzem.Na dziedzińcu rozbrzmiał głośny terkotbroni maszynowej.Silnik terenówki pracował na jałowym biegu.Budda siedział za kierownicą, jedzącczekoladowy baton i gapiąc się na przekaz wideo z zamku, odbierany na laptopie.Skaut cochwila wtrącał banalne komentarze na temat rozgrywających się tam wydarzeń.Z tej odległości pierwszy strzał był ledwo słyszalny, ale Budda nastawił uszu.Wychyliłsię przez okno, krzywiąc się na odgłos kanonady. Miałeś rację  odezwał się głos Skauta z leżącej na fotelu komórki. Co do hałasu, niestety tak  odparł Budda. Powinniśmy podjechać bliżej.Kowboje wkrótce będą nas potrzebować. Zostajemy tutaj. To błąd, staruszku. Stul dziób i rób, co każę. Budda wytarł dłonie w dżinsy, patrząc na stojącą z przoduterenówkę Skauta.Jeśli młody będzie taki w gorącej wodzie kąpany, nie pożyje długo.Beasley zastrzelił strażnika, który wbiegł na dziedziniec.Potem zatrzymał się na moment.Zmarszczył brwi.Leżały tu dwa ciała.Zerknął w górę i ujrzał parę staruszków, gapiącą się naniego z balkonu na czwartym piętrze, zza połamanej balustrady.Dwóch kolejnych strażników pojawiło się od strony północnego wejścia do budynku.Jeden z nich zaczął ostrzeliwać Jenkinsa i Hume a, którzy znajdowali się jakieś dziesięćmetrów za Beasleyem, pod ścianą. Niech to szlag, widzi cię, Jenkins!  krzyknął Beasley. Rusz się i zdejmij go!Właśnie wtedy porucznik Moch podał przez Cross-Com aktualizację danych wywiadowczych ze swojego predatora: ekipa z elektrowni była już przy ogrodzeniu.Męczylisię z kłódką.Nadjeżdżał też kolejny samochód.Słysząc to, Beasley wywołał kapitana: Dowódca Bravo do dowódcy Duchów.Muszę natychmiast rozwalić ten transformator.Kiedy Mitchell ze Smithem dotarli do południowego budynku, dzięki Nolanowi nazewnątrz stał już tylko jeden strażnik.Smith wyeliminował drugiego godnym podziwustrzałem.Drzwi rozpękły się pod uderzeniem stopy Mitchella, jakby wykonano je z balsy.Oto, jakie efekty dają lata treningu w sztukach walki.Wreszcie znalezli się na klatce schodowej, wiodącej do kwatery generała Wu i stojącegotam ostatniego strażnika.Mitchell wziął głęboki oddech i spokojnie powiedział przez radio doBeasleya: Wstrzymaj się z fajerwerkami jak najdłużej.Wygląda na to, że Chen przemieszcza sięw północnym budynku.Zmiana planów.Wkraczasz i go zdejmujesz. Przyjąłem.Ruszam. Diaz?  wywołał ją Mitchell. Pomóż mu. Przyjęłam  odparła.Mitchell i Smith dotarli na balkon na trzecim piętrze.Przykucnęli przy ścianie.Pokilkunastu krokach byli już pod drzwiami generała.Naraz drzwi te otworzyły się na oścież i wypadł z nich jeden ze strażników.Zaraz za nimwyłonił się generał Wu Hui we własnej osobie.Miał na sobie tylko majtki.W dłoni dzierżyłpistolet.Obaj popędzili prosto w kierunku komandosów.Wyraz ich twarzy zmienił się, gdy dostrzegli dwóch ludzi przykucniętych przy ścianie.Było już jednak za pózno.Smith oddał pierwszy strzał [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • drakonia.opx.pl
  • Linki