[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Spierdalaj! Wiem, o co chodzi.Myślisz, że sobie pojedziesz w przyszłym roku dojakiegoś wspaniałego college'u i nigdy tu nie wrócisz.A ja jestem tylko córką makaroniar-skiego gliniarza z Brooklynu i o mnie zapomnisz.Nie wiesz wszystkiego, Quentinie Riconni.Nie wiesz nic.Ty nawet nie wiesz, gdzie naprawdę pracuje wieczorami twoja mamunia!Zerwał się, natychmiast czujny.- O czym ty mówisz?Zbladła.Do oczu napłynęły jej łzy, a gniew się ulotnił.- Gówno - powiedziała pod nosem.Nie zamierzała niczego mówić.- O czym ty mówisz?- Quentin, ja.do cholery.Cholera! - Opadły jej ramiona.- Tata to odkrył, bodetektywi zawsze dostają materiały z tych operacji.Próbował ją przekonać, żebyzrezygnowała, ale ona go zmusiła, by obiecał, że nic nie powie.Mówiła, że to tylko na krótkiczas.- Co?Usta jej drżały, bo żałowała tego, co zrobiła.- Ona prowadzi biuro u MacLanda.U tego lichwiarza! MacLand to najgorsza szumowina.Posyła ludzi, żeby przetrącalikolana i wyłamywali palce.Bezlitosny lump.Quentin odprowadził szybko Carlę pod jej elegancką kamienicę i pocałował wciemnościach przy schodkach.- Mam coś do załatwienia - powiedział i zostawił ją tam we łzach.Obserwował gwiazdy, żeby się pocieszyć, gdy szedł przez ciemne ulice, którymi niktnie powinien chodzić w pojedynkę.Ta część Brooklynu wciśnięta pod paski nieba pachniałaolejem do silników Diesla i metrem, i rozsypanymi śmieciami perfumującymi dodatkowo53SR noc.Latarnie świeciły niczym żółte oczy.Przygarbił się groznie pod kurtką i wsunął ręcegłębiej w kieszenie dżinsów, zaciskając jedną pięść na małym automatycznym pistolecie, adrugą na sprężynowym nożu.Z ciemności zaułka wychynął jakiś mężczyzna.- Hej, co robisz? Co masz dla przyjaciela? - zapytał bełkotliwie.Sięgnął do rękiQuentina.Ten machinalnie wyciągnął nóż, nacisnął sprężynę i przyłożył ostrze napastnikowi doczułego punktu poniżej mostka.- Wyrżnę ci serce - ostrzegł cicho.- Hej, hej, no! - Nieznajomy wycofywał się w zaułek z uniesionymi rękami, potemodwrócił się i odszedł, chwiejąc się na nogach.Quentin schował nóż i ruszył szybkim krokiem w dalszą drogę, ale nogi miałniepewne.Lśniące czarne camaro zatrzymało się na rogu.Podszedł do niego i wsiadł dośrodka.- Masz jeszcze jaja, żeby to zrobić? - zakpił z niego Johnny Siconne, śniady, barczysty,o zmierzwionych czarnych włosach.- Kurna, pewnie, że tak.- Quentin miał wrażenie, że jego pierś jest jak balon pełenwody.Położył ręce na kolanach, żeby osuszyć dłonie o spodnie.Johnny zawiózł go doHeights, gdzie szybko zlustrowali drogie samochody zaparkowane wzdłuż ulicy, przy którejstały ładne stare domki.- Idz - rozkazał Johnny.- Wez ten.Quentin wyskoczył z auta i podbiegł do małego ciemnego mercedesa.Jeden ruchnarzędziem, które trzymał w ręce, i już siedział w eleganckim sedanie, następny ruch iuruchomił silnik.Potem pognał na złamanie karku do dobrze sobie znanych rejonów, a tuż zanim Johnny, i zatrzymał wóz na podjezdzie przed sklepem Gootsa z używanymi częściamisamochodowymi.- Chryste Panie! - wykrzyknął Goots, gdy otworzył drzwi i ujrzał mercedesa.Zmiejącsię i mamrocząc pochwały po niemiecku, wyjął z rulonu w kieszeni kilka banknotówstudolarowych i spojrzał na Quentina.- Chcesz mi przyprowadzić więcej?- Taak.Goots się wahał.- Słuchaj, możesz mnie uważać za głupka, ale muszę ci coś powiedzieć.Twój papa niechciałby, żebyś to robił.- Powie mu pan?Lodowaty ton Quentina podziałał jak ostrzeżenie na powolnego, zwalistego Gootsa.Nigdy nie wtrącał się w cudze sprawy.Lubił spokojne kradzieże.Uśmiech powrócił na jego54SR twarz pod pełne sprytu oczka.- Ja nic nie mówię.Co ty robisz ze swoim życiem, to sprawa między tobą a twoimpapą.- Wzruszył ramionami [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • drakonia.opx.pl
  • Linki