[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.99  Dobra, masz rację  powiedział. Zaczynam myśleć po no-wemu. I bardzo dobrze. Gurij westchnął, zanurzając kolejnegokondoma. Tylko żeby to nowe ci się opłacało.Arkadij postanowił od razu zacząć. A jakbyś zamiast starać się zamaskować zapach przed służbągraniczną, spróbował zupełnie odmiennego podejścia?  zapropo-nował. Gdy wrócimy do Władywostoku, spróbuj odwrócić uwagępsów wąchających bagaże.Spowoduj, żeby wywęszyły coś innego.Zbierz trochę psiego lub kociego moczu i posmaruj nim inne bagaże. To mi się podoba. Gurij się uśmiechnął. Oto nowy Arkadij.Jeszcze będą z ciebie ludzie. Rozdział 8Gdy Arkadij wchodził do kajuty kapitańskiej, był już wieczór.Zciany w niebieskozielonym kolorze tworzyły odpowiednio morskinastrój.Przy biurku w otoczeniu całej baterii szklanek i butelekwody mineralnej siedział Marczuk, pierwszy oficer Wołowoj i ktośtrzeci o wręcz dziecinnym wzroście.Nieznajomy miał oczy pod-krążone z niewyspania, czuprynę jak słomiany wiecheć i wygasłąmarynarską fajkę w zębach, jednak Arkadija najbardziej zaskoczyłoto, że nigdy wcześniej go nie widział.Przy nogach Sława, który już zdążył rozpocząć relację, leżałbrezentowy worek. Po wizycie na pokładzie  Orła odbyłem naradę z pierwszymoficerem Wołowojem.Uznaliśmy, że przy udziale aktywistów par-tyjnych i ochotników zdołamy przepytać całą załogę  GwiazdyPolarnej i ustalić miejsce pobytu każdego w noc zniknięcia ZinyPatiaszwili.To ogromne zadanie wykonaliśmy w ciągu dwóch go-dzin.Ustaliliśmy, że nikt nie widział towarzyszki Patiaszwili powyjściu z zabawy i nikt nie był świadkiem jej wypadnięcia za burtę.Szczególny nacisk położyliśmy na rozmowy z koleżankami z pracytowarzyszki Patiaszwili, i to zarówno po to, by uzyskać odpowiedzi101 na pytania, jak i żeby zdusić w zarodku wszelkie plotki.Niestety, sąwśród nas tacy, którzy ze zwykłego wypadku próbują zrobić wielkiskandal. Musieliśmy też uwzględnić naszą szczególną sytuację  wtrąciłWołowoj. Chodzi o obecność w naszym gronie obcokrajowców, atakże o to, że znajdujemy się na obcych wodach.Czy nadmiernespoufalanie się z obcokrajowcami mogło się przyczynić do tragicz-nej śmierci towarzyszki? Musieliśmy stawić czoło faktom i zadaćwiele trudnych pytań.Niezle, pomyślał Arkadij.Ja latam po statku z wywieszonymjęzykiem, a Sław i Inwalida siedzą i szykują swoją prezentację. Wszystkie podejrzenia zostały kolejno odrzucone  mówił dalejSław. Towarzysze, żadne zeznanie złożone przed socjalistycznymsądem nie ma takiego ciężaru gatunkowego jak relacje kolegów,którzy ramię w ramię z denatką dzielili codzienny trud.W kambuziewciąż słyszałem powtarzane przez wszystkich opinie:  Patiaszwilibyła niestrudzoną pracownicą ,  Patiaszwili nie opuściła ani jednegodnia pracy , a także  Sław z szacunkiem ściszył głos   Zina byładobrą dziewczyną.Podobną opinię wyraziły jej współlokatorki zkajuty, cytuję:  Była rzetelną radziecką robotnicą, której będzie nambrakować.Tak powiedziała Natasza Czajkowskaja, członkini partiii przodownica pracy. Wszystkie dostaną pochwały za szczere wypowiedzi  wtrąciłWołowoj.Jak dotąd nikt nie zareagował na pojawienie się Arkadija, któryzaczął się nawet zastanawiać, czy nie należałoby rozpłynąć się wpowietrzu lub zamienić w mebel.Dodatkowe krzesło bardzo by sięprzydało. Następnie ponownie porozumiałem się z towarzyszem Woło-wojem  mówił Sław  i zadałem Fiodorowi Fiodorowiczowi pytanie: Jakiego rodzaju osobą była Zina Patiaszwili?  Jego odpowiedz102 brzmiała:  Młodą i pełną życia, ale politycznie dojrzałą. Typową przedstawicielką radzieckiego młodego pokolenia uzupełnił Wołowoj.Na spotkanie u kapitana włożył połyskliwy dres,typowy strój oficerów politycznych.Arkadijowi nigdy wcześniej nieprzyszło do głowy, że ruda szczotka na głowie pierwszego oficeraprzypomina świńską szczecinę. Bosman połowowy, który pierwszy znalazł jej ciało, byłwstrząśnięty  powiedział Sław. Chodzi o Korobeca  dodał Wołowoj. On i jego brygadaprzewodzą w socjalistycznym współzawodnictwie. Przepytałem jego i brygadę.Chociaż towarzyszkę Zinę znałtylko z widzenia ze stołówki, także zapamiętał ją jako niestrudzonąpracownicę gotową zawsze służyć.Ciekawe czym? Tłuczonymi ziemniakami?  przemknęło przezgłowę Arkadijowi.Jakby czytając w jego myślach, Inwalida obrzucił Arkadija wro-gim spojrzeniem, po czym znów przejął pałeczkę. Niemniej musimy ostatecznie wyjaśnić wszystko, co się wy-darzyło w noc jej śmierci.Nie tylko ze względu na nią, ale też dladobra wszystkich towarzyszy, tak żeby mogli przestać zajmować siętym przykrym wydarzeniem i poświęcić całą energię zadaniomprodukcyjnym. Właśnie. Sław z entuzjazmem potrząsnął głową. I to udałonam się dziś zrobić.Ustaliliśmy, że wieczorem Zina Patiaszwili byłana zabawie w stołówce [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • drakonia.opx.pl
  • Linki