[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.%7łałosne. Zawsze byłeś uparty.Może to cię przekona".Stefano spojrzał wtwarz brata, bladą jak matowe szyby okien pensjonatu.W te czarnebezdenne oczy.A potem poczuł palce chwytające go za włosy, ciągnącejego głowę do tyłu, obnażające gardło.Podwoił wysiłki, teraz już rozpaczliwe. Nie próbuj", rozległ się głosw jego głowie, a potem poczuł ostry ból ugryzienia.Poczuł upokorzeniei bezradność ofiary, zwierzyny, zdobyczy.A potem ból odbieranej muprzemocą krwi.Nie chciał się temu poddać i ból stał się intesywniejszy.Miał uczucie,jakby ktoś mu rozdzierał duszę, był niczym młode drzewko wyrywane zziemi z korzeniami.Ból przeszywał go ognistymi włóczniami,zbiegającymi się w punkcie, w którym zatopił zęby Damon.Męczarniasięgnęła szczęki i policzka, rozlała się w dół po ramieniu.Ogarnęły gozawroty głowy i poczuł, że traci przytomność.A potem, nagle, Damon go puścił.Upadł na ziemię, na łoże zwilgotnych, gnijących liści.Z trudem chwytając oddech, boleśniedzwignął się na czworaka.- Widzisz, braciszku, jestem od ciebie silniejszy.Dość silny, żeby sięz ciebie napić, żeby ci odebrać krew i życie, jeśli będę chciał.Zostaw miElenę albo to zrobię.Stefano podniósł wzrok.Damon stał z głową odrzuconą do tyłu, nalekko rozstawionych nogach, jak zwycięzca stawiający stopę na karkupokonanego.Czarne jak noc oczy przepełniał triumf, a na ustach miałkrew Stefano.Stefano ogarnęła nienawiść, taka jakiej jeszcze nigdy nie zaznał.Czułsię, jakby cała jego poprzednia nienawiść do Damona była tylko kropląwody w porównaniu z tym szalejącym, spienionym oceanem.Wiele razyw ciągu minionych stuleci żałował tego, co zrobił bratu.%7łałował z całejsiły, że nie może tego cofnąć.Teraz chciał tylko to powtórzyć.- Elena nie jest twoja - wykrztusił, podnosząc się na nogi, próbującSummer & Polgaraouslandasc ukryć, ile go to kosztuje wysiłku.- I nigdy nie będzie.- koncentrując sięna każdym kolejnym kroku, stawiając jedną stopę przed drugą, ruszył wdrogę powrotną.Całe ciało go bolało, a wstyd, jaki odczuwał, dokuczałmu bardziej niż fizyczny ból.Do ubrania przywarły fragmenty mokrychliści i grudki ziemi, ale nie strzepywał ich z siebie.Walczył, żeby iśćdalej, żeby nie poddać się słabości, która ogarniała jego wszystkiekończyny. Nigdy się nie nauczysz, bracie".Stefano się nie odwrócił, nie próbował odpowiadać.Zazgrzytałzębami i wciąż szedł naprzód.Kolejny krok.I jeszcze jeden.I następny.Gdyby tylko mógł na moment usiąść i odpocząć.Następny krok i jeszcze jeden.Do samochodu na pewno miał jużblisko.Liście szeleściły mu pod stopami, a potem usłyszał, jakzaszeleściły tuż za nim.Próbował obrócić się szybko, ale był pozbawiony refleksu.I tenraptowny ruch kosztował go zbyt wiele energii.Przepełniła go ciemność,ogarniająca ciało i umysł.Poczuł, że spada.Spadał bez końca w gęstymrok czarnej nocy.A potem, na szczęście, przestał cokolwiek czuć.Namoment udał bezwład, próbował zrobić się ciężki, a potem nagle napiąłwszystkie mięśnie, starając się wyrwać, zadać jakiś cios.Okrutne ręcetylko mocniej go ścisnęły, a jego wysiłki stały się bezsensowne.%7łałosne. Zawsze byłeś uparty.Może to cię przekona".Stefano spojrzał wtwarz brata, bladą jak matowe szyby okien pensjonatu.W te czarnebezdenne oczy.A potem poczuł palce chwytające go za włosy, ciągnącejego głowę do tyłu, obnażające gardło.Podwoił wysiłki, teraz już rozpaczliwe. Nie próbuj", rozległ się głosw jego głowie, a potem poczuł ostry ból ugryzienia.Poczuł upokorzeniei bezradność ofiary, zwierzyny, zdobyczy.A potem ból odbieranej muprzemocą krwi.Nie chciał się temu poddać i ból stał się intesywniejszy.Miał uczucie,jakby ktoś mu rozdzierał duszę, był niczym młode drzewko wyrywane zziemi z korzeniami [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • drakonia.opx.pl
  • Linki