[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ja już mocno spałem i Benny także.Prawda, Benny? Uważaj, Lauro, Richard jest niebezpieczny.Ty też się pilnuj, Benny.— Na dworze jest gęsta mgła — zauważyła Laura, wyglądając przez okno na podeście.— Prawie nie widać ścieżki.Nie wyobrażam sobie, do czego on mógł strzelać w tych warunkach, to absurd.Poza tym chyba słyszałam krzyk.Panna Bennett — żwawa, energiczna kobieta o wyglądzie szpitalnej pielęgniarki, którą zresztą była — przemówiła dość władczym tonem:— Doprawdy nie rozumiem, Lauro, czym się tak przejmujesz.Richard po prostu zabawia się jak zwykle.Co do mnie, to żadnego strzału nie słyszałam, jestem pewna, że nic złego się nie stało, a ty masz zbyt bujną wyobraźnię.Ale z pewnością postąpił bardzo egoistycznie i zamierzam mu to powiedzieć.Richard! — zawołała, wchodząc do gabinetu.— Tego już za wiele, jak na tę porę! Wystraszyłeś nas… Richard!Przebrana w szlafrok Laura weszła zaraz za nią, a kiedy zapaliła światło, wsunął się Jan.Spojrzał na pannę Bennett, stojącą przy wózku.— Co jest, Benny? O co chodzi?— Richard — odrzekła dziwnie spokojnym głosem.— Richard się zastrzelił.— Patrzcie! — krzyknął chłopiec, wskazując palcem stolik.— Nie ma rewolweru!Wtem z ogrodu odezwał się głos:— Co tam się dzieje? Czy stało się coś złego?Jan wyjrzał przez okienko we wnęce.— Słuchajcie! Tam ktoś jest!— W ogrodzie? — zdziwiła się panna Bennett.— Kto?Ruszyła do oszklonych drzwi i próbowała odsunąć zasłonę, kiedy nagle zjawił się Starkwedder.Przestraszona kobieta cofnęła się o krok, on zaś wysunął się naprzód i powtórzył pytanie:— Co tu się stało? — Wtem jego wzrok padł na ciało Richarda Warwicka.— Ten człowiek nie żyje! Został zastrzelony!Omiótł podejrzliwym spojrzeniem twarze zebranych.— Kim pan jest? — spytała panna Bennett.— Skąd pan się tu wziął?— Po prostu wjechałem w rów.Błąkam się od kilku godzin.Zobaczyłem bramę i chciałem dostać się do telefonu, żeby sprowadzić pomoc, gdy nagle usłyszałem strzał.Ktoś wybiegł przez te drzwi i zderzył się ze mną.— Podniósłszy w górę broń, dodał: — wyrzucił to!— Dokąd pobiegł?— Skąd mogę wiedzieć przy tej mgle?Jan stał przed wózkiem, wpatrując się rozszerzonymi oczami w ciało brata.— Ktoś zastrzelił Richarda! — wrzasnął.— Na to wygląda — zgodził się Starkwedder.— Trzeba zadzwonić na policję.— Odłożył rewolwer na stolik, wziął karafkę i nalał do kieliszka brandy.— Kto jest ofiarą?— Mój mąż — odpowiedziała beznamiętnie Laura, zmierzając w stronę sofy.— Proszę — rzekł Starkwedder z nieco wymuszoną troską.— Proszę to wypić.— A gdy podniosła na niego wzrok, dodał z naciskiem: — Przeżyła pani szok.Kiedy odwrócona tyłem do innych brała z jego rąk kieliszek, uśmiechnął się konspiracyjnie, chcąc zwrócić jej uwagę na to, jak rozwiązał problem odcisków palców.Rzucił kapelusz na fotel i nagle zauważył kątem oka, że panna Bennett pochyla się nad ciałem.Błyskawicznie obrócił się w jej stronę.— Nie, nie! Proszę niczego nie ruszać! To wygląda na morderstwo!Panna Bennett szybko wyprostowała się i cofnęła od wózka, wyraźnie przejęta.— Morderstwo?! To wykluczone!Od progu rozległ się głos starszej pani:— Co tu się stało?— Zastrzelili Richarda! Zastrzelili Richarda! — wołał Jan, bardziej podniecony niż przejęty.— Cicho bądź — upomniała go panna Bennett.— Co on powiedział? — dopytywała się pani Warwick.— On mówi — odrzekła tamta, wskazując Starkweddera —że to mordertwo.— Richard… — szepnęła pani Warwick.Tymczasem Jan pochylił się nad ciałem.— Patrzcie! Patrzcie! Tu coś jest… Jakaś karteczka z napisem!Starkwedder w ostatniej chwili złapał chłopca za rękę.— Nie ruszaj! Cokolwiek to jest, nie ruszaj! — Potem głośno i wyraźnie odczytał: — „15 maja [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • drakonia.opx.pl
  • Linki