[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Chodzi o to, że to jest jej dom, Richardzie.- Cóż.Ja jednak upierałbym się, że to niezły pomysł.Przeznaczymy dla niej przyzwoitą sumę, z moim osobistym wkładem, oczywiście.Sarah nie powinna sobie niczego odmawiać.Zobaczysz, ona będzie szczęśliwa na swoim, a my na swoim.Widzisz w tym coś niewłaściwego?- Może tak, a może i nie.Chciałabym jednak wiedzieć, dlaczegóż to jesteś taki pewien, że Sarah będzie szczęśliwa, jak to określasz, „na swoim”.- Dlatego że wszystkie młode panny lubią niezależność.- Nie wiesz wszystkiego o młodych pannach, Richardzie.A już na pewno nie o wszystkich.Ty tylko dostosowujesz ich obraz do swoich wyobrażeń.- Próbuję jedynie podsunąć ci dość rozsądne rozwiązanie tej kłopotliwej sytuacji.- Posłuchaj mój drogi - zaczęła Ann, dobitnie wymawiając słowo po słowie.- Przed kolacją powiedziałeś, że stawiam Sarah na pierwszym miejscu.W pewnym sensie, Richardzie, to prawda.Nie chodzi bowiem o to, które z was bardziej kocham.Chodzi o to, że kiedy biorę pod uwagę was oboje jednocześnie, wówczas jestem absolutnie przekonana, że twoje interesy powinny ustąpić interesom Sarah.A to dlatego, że za nią odpowiadam.I nie zrzucę z siebie odpowiedzialności za własną córkę aż do momentu, w którym stanie się ona w pełni kobietą.- Matki nigdy nie chcą, by ich dzieci dorosły.- Owszem, czasami tak bywa, ale ta prawda nie dotyczy mnie i Sarah.Ja widzę to, czego ty nie potrafisz w swoim zaślepieniu dostrzec.Sarah wciąż jeszcze jest bardzo młoda i bezbronna.Richard prychnął lekceważąco.- Bezbronna! Też mi coś!- Tak, to właśnie mam na myśli.Jest jeszcze niepewna siebie i niepewna życia.Kiedy będzie gotowa do wyruszenia na podbój świata, sama zechce to zrobić.I będzie mogła liczyć na pomoc z mojej strony.Ale na razie tak nie jest.O nie.- Przypuszczam - westchnął ciężko przyszły ojczym - że dyskutowanie z matką zawsze mija się z celem.Ann odpowiedziała ze stanowczością, jakiej nikt by się po niej nie spodziewał:- Nie wyrzucę rodzonej córki z domu.Nie oczekuj tego ode mnie.Gdybym to zrobiła wbrew jej woli, byłabym podła.- No cóż, jeśli aż tak obstajesz przy swoim.- Tak, Richardzie, obstaję.A z drugiej strony proszę cię o cierpliwość.Czy nie widzisz, że to nie ty, lecz Sarah jest tutaj tą trzecią osobą? Ona to doskonale wyczuwa.Ale jestem przekonana, że przyjdzie czas, kiedy zostaniecie przyjaciółmi.Choćby dlatego, że jej miłość do mnie nie jest udawana.No i przecież żadna rodzona córka nie chciałaby unieszczęśliwić matki.- Moja najmilsza Ann, ależ ty jesteś nieuleczalną optymistką.Ann poddała się jego ramionom.- Drogi mój.Kocham cię.Gdyby nie ten okropny ból głowy.- Przyniosę ci aspirynę.Kiedy prosił Edith o proszki, przyszło mu na myśl, że teraz każda rozmowa z Ann kończy się zażywaniem aspiryny.Rozdział dziewiąty1Przez dwa dni w domu Ann panował niezwykły spokój.Obie strony złożyły broń, Richard uzbroił się w cierpliwość, więc Ann zaczynała wierzyć, że sprawy przyjmą dobry obrót.Za tydzień powinni być po ślubie, no a potem życie znormalnieje i potoczy się własnym torem.Jej córce nie będzie już wypadało wiecznie kłócić się z ojczymem.W nowej sytuacji Sarah prawdopodobnie będzie częściej wychodzić z domu, lecz to może jej tylko wyjść na dobre.- Dzisiaj czuję się o wiele lepiej - powiedziała do Edith.Przy okazji przyszło jej na myśl, że dzień, w którym nie boli ją głowa, zdarza się ostatnio bardzo rzadko.- Cisza przed burzą, jak to się mówi - zauważyła służąca.- Panienka Sarah i pan Cauldfield to jak pies z kotem.Nie inaczej, taka już ich natura.- Nie uważasz, że Sarah trochę spuściła z tonu?- Na pani miejscu nie byłabym taką optymistką - powiedziała posępnie Edith.- Ale chyba taki stan nie może trwać wiecznie?- Nie liczyłabym na to, na co pani liczy.Ach, ta Edith, pomyślała Ann, nic tylko kracze; uwielbia przepowiadać nieszczęścia.- Ostatnio jednak jest trochę lepiej - nie dawała za wygraną.- To tylko dlatego, proszę pani, że pan Cauldfield bywa u nas przeważnie za dnia, kiedy panienka Sarah zajęta jest w kwiaciarni, a wieczorami to ona już ma panią dla siebie.No i po prawdzie, teraz nasza panienka zaprząta sobie głowę panem Gerrym i tym, że pan Gerry wyjeżdża tak daleko.Ale po ślubie nie pozbędzie się pani ani jednego, ani drugiego.Wejdą pani na głowę.Rozerwą między siebie na kawałki.To do nich podobne.- Och, Edith.- Ann ogarnęło przerażenie.Koszmarna wizja, pomyślała.Choć tak po cichu skłonna była zgodzić się z Edith.Wyznała z rozpaczą w głosie: - A mnie brakuje sił.Nienawidzę scen ani awantur.- Właśnie, proszę pani.Wiem, co pani lubi.Pani lubi, żeby w domu było spokojnie i przytulnie jak u pana Boga za piecem.O, to mi dopiero życie dla pani.- Więc co mam począć, Edith? Co ty byś zrobiła na moim miejscu?Edith, jak zwykle, świetnie się czuła w roli domowego doradcy.- Nic po narzekaniu.Wiem to od kołyski.Życie ludzkie to dolina łez.- I to wszystko, Edith? To żadna rada! Ani tym bardziej pociecha!- Bóg zsyła na ludzi nieszczęścia, aby ich wypróbować - Edith popadła w moralizatorski ton.- Dobrze, że z pani nie jest awanturnica.Wiele jest takich.Jak druga żona mojego wuja, jest zła, to jakby pioruny biły o ziemię, to prawda, ale z drugiej strony, kiedy złość jej mija, nie nosi w sercu urazy i nie rozdrapuje ran.Ona tylko przewietrza dom.Oczyszcza atmosferę.No, ale jej matka pochodzi z Limerick.A irlandzka krew to irlandzka krew.Tamtejsi ludzie zawsze palą się do bitki.Bez urazy, ale sam pan Prentice był pół-Irlandczykiem, wiem to jeszcze od paninej matki, to czego można się spodziewać po panience Sarah? Panienka Sarah też musi się wyładować, ale nie ma na świecie młodej panny, która miałaby lepsze od niej serce.Jak chce pani wiedzieć, to dobrze się stało, że młody pan Lloyd ruszy za morze.On się nigdy nie ustatkuje.Już prędzej panience Sarah to się uda.- Nie sądzisz, Edith, że ona za bardzo się w nim zadurzyła?- Ja bym się tam nie przejmowała.„Rozłączeni kochankowie usychają z miłości”, mówi stare porzekadło, ale moja ciotka Jane dodaje zwykle: „do kogoś innego”.A ja mówię, jak chce pani wiedzieć: „Co z oczu, to z serca”.Teraz niechże pani się nie martwi ani o panienkę, ani o nikogo innego.Ma pani pod ręką książkę z biblioteki, co to tak bardzo chciała ją pani przeczytać, a ja już lecę po filiżankę kawy i po parę biskwitów.Proszę sobie odpocząć, dopóki nic się nie dzieje.- Jesteś dla mnie wielką pociechą, Edith - powiedziała Ann, ignorując brzmiącą w ostatnich słowach służącej lekko złowieszczą nutę.Gerry Lloyd odjechał we wtorek, a jeszcze tego samego wieczoru Sarah pokłóciła się z Richardem tak jak nigdy dotąd.Ann zostawiła ich samych w salonie i skryła się w swojej sypialni.Leżała teraz w ciemności, zaciskając pulsujące bólem skronie.Po policzkach potoczyły się pierwsze łzy.Powtarzała w kółko: „Nie zniosę tego, nie zniosę, nie zniosę.”, kiedy dobiegły ją gniewne słowa, wykrzyczane przez wypadającego z salonu, Richarda: „.dla twojej matki, jak widać, jedynym sposobem na zakończenie sporu jest ucieczka w ten jej wieczny ból głowy”.Trzasnęły frontowe drzwi.W korytarzu rozległy się kroki Sarah, przemykającej do swojego pokoju.Ann zawołała:- Sarah!Otworzyły się drzwi i Sarah, głosem zdradzającym nieczyste sumienie, zapytała:- Nie za ciemno ci, mamo?- Boli mnie głowa.Zapal małą lampkę w kącie pokoju
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Linki
- Indeks
- Christine Wood [Life Plan 01] A Life Plan Without You (epub)
- § Cameron Christian Tyran 1 Tyran
- Christian Fletcher [The Left Left Alone (epub)
- Christina Ross [Unleash Me, A Unleash Me, Vol 2 (epub)
- Christine Feehan Dark 09 Dark Guardian
- Christine Cody [Bloodlands 01 Bloodlands (epub)
- Eric Flint Grantville Gazette Volume 7
- Roberts Nora Czarne wzgórza(1)
- Dziedzictwo Skye 06 ZłoÂśnice Small Bertrice(1)
- ÂŚmierć w Dallas
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- rumian.htw.pl