[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Pod tą maską kryła się jed-nak gorąca tęsknota za prawdziwą przyjaźnią, której nie umieli pozyskać, byli bowiemzbyt skryci i każdą próbę zbliżenia z czyjejś strony udaremniali jawnie okazywaną po-gardą.Pragnęli szczerej zażyłości, a nie potrafili nawiązać najprostszych stosunkówtowarzyskich, wzdragali się bowiem przed postawieniem pierwszego kroku i drażniłaich pewna nieunikniona zdawkowość w stosunkach z obcymi ludźmi.Pawełek natomiast był całkowicie pod wpływem i urokiem pani Leivers.Wszystkonabierało głębszego i mistycznego znaczenia, kiedy z nią przebywał.Jego dotkliwiezraniona i wrażliwa dusza poszukiwała jej, jak niezbędnej do życia strawy.Zdawalisię wspólnie szukać prawdy i odsiewać prozę życia od głębszych, duchowych do-świadczeń.Miriam była całą duszą oddana matce.Pewnego słonecznego popołudnia matka zcórką wybrały się w towarzystwie Pawełka na przechadzkę w pole.Szukali ptasichgniazd.W żywopłocie otaczającym sad miał swoje gniazdko mysikrólik.— Musisz je koniecznie zobaczyć — powiedziała pani Leivers.Pawełek przykucnął i omijając ostrożnie kolce żywopłotu, delikatnie wsunął palecw otwór gniazdka.— Jakby się czuło żywe ciało ptaszka, tak jest tam ciepło — powiedział.— Mówią,że ptaszek budując sobie gniazdko własną piersią formuje tę głęboką czareczkę.Cie-kaw jestem wobec tego, w jaki sposób zaokrągla sobie sklepienie nad głową.Dopiero teraz gniazdko nabrało pełni życia dla obu kobiet.Odtąd Miriam codzien-nie przychodziła je oglądać, tak bardzo stało się jej bliskie.Innym znów razem Pawe-łek, idąc z Miriam wzdłuż żywopłotu, zobaczył postrzępione, złote kępki kluczykówrosnących nad rowem.— Lubię patrzeć na nie — powiedział — kiedy tak rozchylają płatki do słońca.Wy-daje mi się wtedy, że z wszystkich sił garną się do światła i ciepła.Odtąd kluczyki miały jakiś szczególny, magiczny urok dla niej.Będąc z natury an-tropomorficzką, usiłowała wpoić Pawełkowi własny sposób patrzenia na rzeczy, któredopiero w tym ujęciu nabierały dla niej życia.Wszystko musiało rozpalić się najpierww jej sercu lub wyobraźni, zanim zostało przez nią objęte w posiadanie.Od zwykłychcodziennych spraw odgradzała ją żarliwa wiara, przeobrażająca jej świat w klasztornyogródek czy też raj, w którym grzech i wiedza o życiu mogły zdawać się jedynie rze-czą złą, niską i okrutną.Tak więc miłość tych dwojga młodych poczęła się w atmosferze wspólnego, subtel-nego uwielbienia dla nieznanych tajemnic przyrody.Pawełek przez długi czas przebywał z Miriam nie interesując się prawie jej osobą.TLRPo ostatniej chorobie musiał przez dziesięć miesięcy pozostawać w domu.Wyjechał zmatką na pewien czas do Skegness i czuł się tam bezgranicznie szczęśliwy, ale nawetstamtąd pisywał długie listy do pani Leivers, opisując morze i okolicę.Przywiózł swo-je ukochane szkice płaskiego wybrzeża Lincoln-shire i był niezmiernie ciekaw, co onich powiedzą.Zainteresowały one Leiver- sów znacznie żywiej niż jego matkę.PaniMorel dbała przede wszystkim nie o talent syna, lecz o niego samego i jego życioweosiągnięcia.Pani Leivers natomiast i jej dzieci czuli się niemal jego uczniami.Doda-wali mu zapału i zagrzewali go do pracy, gdy własna matka usiłowała nauczyć gospokojnej determinacji, uporu i wytrwałości.Pawełek zaprzyjaźnił się wkrótce z chłopcami, których szorstka opryskliwość byłatylko pozorna.Wszyscy oni, raz upewniwszy się, że mogą mieć do kogoś zaufanie,byli niezwykle mili i bezpośredni.— Czy wybierzesz się ze mną w pole? — zapytał go raz Edgar z pewnym waha-niem.Pawełek zgodził się z radością i przez całe popołudnie pomagał swojemu przyjacie-lowi okopywać zagony i przerywać rzepę.Często, leżąc razem z trzema braćmi naświeżo zwiezionym do stodoły sianie, opowiadał im o Nottingham i o zakładzie Jor-dana [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • drakonia.opx.pl
  • Linki