[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Teraz, skoro się już znacie, to może, piesku, dałbyś Doyle'owi całusa. To doprawdy nie jest konieczne, Jack.Ale Zeus już wspiął się na tylne łapy i utrzymując idealną równowagę, spojrzałDoyle'owi prosto w oczy.Oparł przednie łapy na ramionach mężczyzny i delikatnieprzyszpilił go do ściany.Następnie, machając ogonem, wysunął język, by oblizać policzki iuszy Doyle'a. Dobry Zeus. rzekł ten niepewnie. Dobry piesek.Dobry.Dobra psinka.Dobra. Nie mówiłbym do niego w ten sposób, doktorze ostrzegł Larry. %7ładnychzdrobnień, bo pomyśli, że odnosi się pan do niego protekcjonalnie. A tego byśmy nie chcieli, prawda? spytał Doyle. Wystarczy, Zeus.Pies, jakby zrozumiawszy jego słowa, opadł czterema łapami na podłogę i usiadłszy unóg Doyle'a, przeniósł wzrok na Sparksa. Jak się zapewne domyślasz, zważywszy na stałą obecność czujnego i niezrównanegoZeusa, nie muszę obawiać się, że ktoś włamie się do mego mieszkania rzekł Sparks ienergicznym gestem zakończył swój eksperyment.Wlał otrzymany w jego rezultacie płyn dotrzech fiolek i odstawił do schłodzenia na stojak.Piękne i imponujące zwierzę pomyślał Doyle, wyciągając rękę, by podrapać psa zauszami. Pies to niezwykłe zwierzę powiedział Sparks. %7ładne inne równie łatwo nierezygnuje świadomie ze swej wolności, by służyć człowiekowi; hipokryci, mieniący siękustoszami tak zwanej ludzkiej wiary, nigdy nie osiągnęli równie głębokiego oddania. Dobrze jest, gdy się je karmi stwierdził Doyle. Przecież pastorów i biskupów również karmimy.Nigdy nie słyszałem, aby choćjeden z nich oddał życie za drugiego.Doyle pokiwał głową.Rozglądając się wokoło, stwierdził, iż w pokoju nie byłożadnych wygód.Poza stołkiem przy stole laboratoryjnym, nawet nie było na czym usiąść. To twój dom, Jack?Sparks wytarł dłonie w ręcznik i zaczął usuwać ze swojej twarzy charakteryzację, napoczątek odkładając na stół parę sztucznych siwych brwi. Czasami tu sypiam i, jak się zapewne domyślasz, używam tego mieszkania wcharakterze bazy operacyjnej.Ponieważ uważam się za obywatela, mój dom jest wszędzietam, gdzie się w danej chwili znajduję, co za tym idzie, nie mam domu jako takiego.Niemiałem domu, odkąd mój brat obrócił miejsce, które określałem tym mianem, wpogorzelisko.Czy to zadowalająca odpowiedz? Dosyć. Zwietnie. Sparks zdjął koloratkę, rozpiął surdut i wyjął spod niego miękkąwyściółkę, która nadawała jego brzuchowi pękaty kształt. Jeśli ciekawi cię, skąd pochodzita kolekcja różnorodnych, barwnych postaci, chodz ze mną.Doyle wszedł za Sparksem do pokoju, w którym kwaterował Zeus.Zciany tegoniewielkiego pomieszczenia obwieszone były wieszakami, a znajdujące się na nich kostiumywystarczyłyby do zaopatrzenia na rok większego teatru.Na oświetlonej gazowymi lampamitoaletce stały farbki i pędzelki kosmetyczne.Jeden kąt zarezerwowany był dla drewnianych,pozbawionych rysów twarzy głów, ozdobionych całą gamą peruk i wąsów, bród i baczków.Można było dostrzec tam również stertę pudełek na kapelusze, szuflady ze skatalogowanymsprzętem, portfele zaopatrzone w dziesiątki fałszywych dokumentów i zestawy rozmaitych,miękkich wyściółek do nadania sylwetce pożądanego kształtu.Maszyna do szycia, belemateriału i manekin krawiecki z na wpół skończoną kurtką oficera królewskich fizylierówsugerowały, że ów element garderoby wykonany został ni mniej, ni więcej tylko w tymmieszkaniu.Sparks mógł wejść do tego pokoju i wyjść z niego jako zupełnie inny mężczyzna,lub nawet jako kobieta. Sam to wszystko zrobiłeś? zapytał Doyle. Nie wszystkie sezony mojej pracy w teatrze upływały na rozpustnych hulankach powiedział Sparks, odwieszając swój surdut. Wybacz na moment, Doyle, ale chciałbym znów stać się sobą.To nie potrwa długo.Doyle wrócił do drugiego pokoju, gdzie Larry karmił Zeusa.Olbrzymi pies miażdżyłkości i chrupał je z apetytem. Zdumiewające rzekł Doyle. Na pana miejscu byłbym zaszczycony, szefie.Pierwszy raz widzę, że pan Szychasprowadził tu kogoś z zewnątrz.To ściśle wzbronione, skądinąd nie bez powodu. Wybacz moją niewiedzę, Larry, ale czy wielu ludzi w Londynie zna Jacka?Larry zamyślił się, wydmuchując dym z papierosa. Powiem panu, szefie, że istnieją trzy rodzaje ludzi, należących do trzech różnychgrup
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Linki
- Indeks
- Mark A. Bucknam Responsibility of Command, How UN and NATO Commanders Influenced Airpower over Bosnia (2005)
- Mark Ribowsky The Supremes; A Saga of Motown Dreams, Success, and Betrayal (2010)(2)
- Mark Jenkins Vampire Forensics Uncovering the Origins of an Enduring Legend
- The PSychological Foundations Of Culture Mark Schaller
- Escape From Roksamur Mark Shepherd(1)
- Canter Mark Zesłani do raju (2)
- Assignment 4 Heart and Soul Evangeline Anderson
- Ciana Stone Untamed (epub)
- Palmy na sniegu Luz Gabas(1)
- Cienie Pojetnych 01 Imperium Adrian Tchaikovsky
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- hhermiona.xlx.pl