[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Uczniowie Franklina nie mieli uprzedzeń wobec uczniów Edisona.Po prostu byli realistami.Podobieństwa się przyciągają.Wszyscy czulisię lepiej - a nastolatki lubią wygodę - w towarzystwie sobie podobnych.Ale zdarzały się przejścia z grupy do grupy.Akademickie dziecko,buntujące się przeciw nastawionym na sukces rodzicom, szukało i znajdowało przyjaciół wśród pijących piwo i jeżdżących na motocyklachczłonków gangów z Edisona.Od czasu do czasu poważny, myślący,mający naukowe ambicje uczeń z Edisona pojawiał się na wyższychkursach.W grupie absolwentów Franklina spotykał się z miłym przyjęciem.Traktowano go jako ciekawostkę, ale i pokrewną duszę.Jeśli wszystkim zainteresowanym przyświecał jeden cel, to przejściatakie tolerowano, a nawet przyjmowano z entuzjazmem.Zastrzyk nowej krwi sprawiał, że w grupie robiło się ciekawiej.Czasami wynikałz tego nawet nowy romans.W tym wyraznie dwuwarstwowym systemie James Stevenson znajdował się na ziemi niczyjej.Skończył Edisona, ale ponieważ wyśmienicie zdał egzamin kwalifikacyjny, skierowano go na wyższe kursy.Nazajęcia te chodzili prawie wyłącznie najlepsi absolwenci Franklina.Jamesowi nie przyświecały te same cele, co im, ale na sprawdzianach radził sobie równie dobrze, jak oni, a nawet lepiej.Dorównywał inteligencją dzieciom wykształconych rodziców, dzieciom z uprzywilejowanegośrodowiska.Dorównywał Leslie Adams i jej kolegom.Grupa Leslie natychmiast zaakceptowała Jamesa, ale wcale nie byłojasne, czy on chce w niej być.James wyglądał inaczej: nosił stare wypłowiałe dżinsy, poprzecierane koszule i czarną skórzaną kurtkę.James palił.I pił.I klął.I jezdził na motocyklu.Krążyły nawet plotki, że ma dziewczynę, czternastolatkę wciąż uczącą się u Edisona, z którą sypia!- To kryminalista - syczały koleżanki Leslie.- Raczej nie - odpowiadali chłopcy z jej grupy.- James był najlepszy na ostatnim egzaminie z matmy i zgłosił swój udział w zbiórce butelek na rzecz sparaliżowanych.W jakimś stopniu kryminalista.Ale brakowało dowodów na to, żeJames kiedykolwiek złamał prawo - prawdziwe prawo.Palił, pił i może132 nawet uprawiał seks z nieletnią, ale nie kradł dekli ani sprzętu grającego.Chyba też nie był zamieszany w serię kradzieży maszyn do pisaniaze szkolnej pracowni na trzecim piętrze.W pewnym stopniu dobroczyńca.James włączał się w altruistyczneakcje absolwentów Franklina.Razem z nimi pracował społecznie.Razem z nimi zbierał pieniądze - myjąc samochody i sprzedając butelki -dla biednych i pokrzywdzonych.Pomagał w nauce innym uczniom, pracował w szpitalach i domach opieki.James, jak chyba nikt dotąd, należał do obu grup, chociaż przez trzylata nauki nie zaangażował się całkowicie po żadnej stronie.Mimo tejpodzielnej przynależności grupy nie starały się go usunąć.Koledzy Jamesa z gimnazjum Edisona przyjaznili się z nim od podstawówki.Większość znała go od dnia, gdy w wieku pięciu lat zmieniłswoje imię z Jimmy na James.Od tej pory zawsze nazywano go Jamesem.Bardzo mu na tym zależało.Gdy chłopcy trochę podrośli, zorganizowali Gang Jamesa.Cieszyli się po cichu, że James, jeden z nich, wszedłdo najbardziej elitarnej grupy z Franklina.Chłopcy z Franklina, których James poznał na zajęciach, byli nimzaintrygowani.Oczywiście imponowała im jego inteligencja - był tonajważniejszy czynnik - ale podziwiali też jego niezależność, brak strachu przed jakąkolwiek władzą, nonszalancję objawiającą się piciem i paleniem.Oraz jego seksualne sukcesy.Chłopcy weszli w wiek eksperymentowania, sprawdzania, jak do jakich granic można nagiąć zasady, bynie wpaść w kłopoty.James nie przejmował się zasadami i był najlepszy na egzaminachz matematyki.James chyba nie przejmował się niczym.W przeciwieństwie do chłopców, którzy akceptowali Jamesa na jegowarunkach, dziewczęta, z wyjątkiem Leslie, odrzucały go.- Jest grubiański - mówiły koleżanki Leslie, marszcząc nosy.-I dziwnie wygląda.Na jego widok przeszywa mnie dreszcz!- Moim zdaniem, jest interesujący - powiedziała powoli Leslie.- Ty chyba żartujesz! - chichotały.- Nie, naprawdę uważam, że jest interesujący.Leslie uważała również, że James jest bardzo przystojny, ale nie śmiała tego powiedzieć koleżankom.To zresztą kwestia gustu.James nie byłprzystojny w potocznym rozumieniu.Nie miał w sobie nic arystokratycznego.%7ładnych cech przynależności do lepszej, uprzywilejowanej klasy.Przypominał Leslie kuguara.Jego ciemnozielone, szeroko rozstawione oczy patrzyły chłodno i taksująco.Wysokie kości policzkowe wyraznie133 rysowały się nad wgłębieniami policzków.Usta wąskie, zwykle bez konkretnego wyrazu, czasem wyginały się w półuśmiechu.Nieodłączny papieros zwisał nonszalancko i erotycznie, poruszając się przy mówieniu,jakby był częścią Jamesa.Kuguar.Dziki.Wolny.Nieoswojony.Niedąjący się oswoić.Gęste, czarne włosy opadały na zielone oczy Jamesa, wiły się zmysłowo nad uszami i na karku.Z początku James peszył Leslie.Jego zielone oczy z długimi, czarnymi rzęsami spokojnie ją obserwowały, mrużąc się lekko, gdy podrażnił je dym z papierosa.James nigdy nie wyglądał sympatycznie, jak pozostali chłopcy.Oni zawsze się uśmiechali, puszczali oczka i flirtowali,próbowali wyglądać seksownie i prowokująco.James nie starał się wyglądać seksownie.Nie musiał się starać.Po prostu tak wyglądał.Po jakimś czasie zaczął się do niej odzywać.Właściwie nie były torozmowy, lecz tylko krótkie, niespodziewane wymiany zdań.James zwykle przekazywał jej jakąś wiadomość, ale nigdy nie robił tego wprost.- The Macho Men grają na sobotniej potańcówce - mówił James.Było to ogłoszenie, nie zaproszenie, ale Leslie dowiadywała się, że James tam będzie.Czy chce, żeby i ona przyszła? Tego nie wiedziała.Szła ze znajomymi, a on tam był, krążył od Gangu Jamesa do grupyz Franklina, spoglądając na nią kątem oka.Nie tańczył.Dopiero na końcu.Ostatni taniec [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • drakonia.opx.pl
  • Linki