[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Zostałam tam jakiś czas, bo wiedziałam, żejak tylko wstanę, jak tylko wstanę i ucieknę, i zostawię ich tusamych, wtedy to wszystko stanie się prawdą.Rozumie mniepan? Jak tylko opuszczę to miejsce, czas ruszy do przodu iwtedy stanę się osobą, której się to wszystko przytrafiło, i niebędzie już wtedy odwrotu.Dlatego zostałam tam z moimiprzyjaciółmi, na jakiś czas.A potem wstałam i po prostuuciekłam.Malcolm ma jasnobrązowe oczy i kiedy na mnie patrzy,czuję się jednocześnie szczęśliwa i spanikowana.Podekscytowana i smutna.Dwa tygodnie temu szliśmy razemdo naszej kawiarni i po drodze on wziął mnie za rękę.I poprostu mnie zmroziło.Zamroczyło mnie ze strachu.Odtrąciłam jego dłoń i uciekłam.Zwyczajnie zostawiłam gotam, na środku ulicy.Czy może pan w to uwierzyć? Biegłam całą drogę do domu i nie otworzyłam mu, kiedy pukał.Stałpod moimi drzwiami całe popołudnie i błagał:- Proszę.Naprawdę bardzo, bardzo przepraszam, Anita.Proszę, Anita, proszę.Ale ja nie otworzyłam i w końcu sobie poszedł.Mieliśmyiść tego wieczoru razem do kina.Ale nie o tym chce pan słuchać, panie doktorze, prawda?Nie po to przyjechał pan z tak daleka i pisał te wszystkie listy,żeby wysłuchiwać historii o mnie i Malcolmie.Nie tego panoczekuje po ponownym spotkaniu ze swoją ulubionąpacjentką.Pan chce odkryć o niej całą prawdę.To nie była moja wina.Niczemu nie jestem winna.Nie widziałam Kyle'a przez dwa dni od tej nocy zzamkiem i myślałam, że oszaleję, tak strasznie chciałam z nimporozmawiać.Zaczęłam czuć, że kiedy nie jestem z nim,wszystko traci sens, że kiedy go nie ma w pobliżu, przestajęnaprawdę istnieć.We wtorkowe popołudnie czekanie zaczęło doprowadzaćmnie do szaleństwa.Stałam jakiś czas w oknie wychodzącymna ulicę, gapiąc się bezsilnie na jego dom, czekając, że możesię pojawi.Potem wyszłam i usiadłam na schodach przednaszymi drzwiami.Myślałam o tym, jak to będzie wprzyszłym tygodniu, gdy zacznie się szkoła, jak wszystkieulice i autobusy zapełnią się dzieciakami w mundurkach, zemną włącznie.Bezimienny strumień dzieci, tak samoubranych, wyglądających tak samo.Tego dnia miałam nasobie szorty Pusha i słońce paliło moje kolana.Zakryłam jedłońmi i wtedy słońce zaczęło palić z kolei moje ręce.Spojrzałam na wielkie czarne drzwi pomiędzy dwomadrzewami, pragnąc, by się otwarły.Po godzinie powiedziałamsobie:  Nie bądz głupia" i próbowałam wziąć się w garść,podnieść się i zapukać do drzwi Kyle'a.Ale nie mogłam się nato zdobyć.Ciągle miałam w pamięci tę scenę w parku, kiedy wrzeszczał na mnie i kazał mi trzymać się z daleka od jegodomu.Wiedziałam, że teraz było inaczej - wiedziałam, żewszystko między nami się zmieniło, ale wciąż nie mogłam sięna to zdobyć.I właśnie wtedy przypomniałam sobie oscyzoryku.Wciąż go miałam u siebie.Był na górze, pod moimmateracem.Prezent urodzinowy Kyle'a.Patryk na pewnozapyta Kyle'a, co się z nim stało.Kyle na pewno chciałby goodzyskać.Na pewno.Pobiegłam na górę i w Sekundę byłam zpowrotem.Wahałam się jeszcze przez chwilę, po czymruszyłam w stronę domu Kyle'a w obawie, że za chwilę mogęsię rozmyślić.Pokonałam cztery stopnie schodów prowadzącedo jego drzwi, położyłam ręce na kołatce i znieruchomiałam.Było otwarte.Drzwi były uchylone.Gapiłam się na nie jakdebil przez kilka chwil.Pózniej zapukałam.Drzwi uchyliły sięjeszcze odrobinę.Czekałam.Nic.Przyłożyłam ucho do szparyi nasłuchiwałam.Nic.Zajrzałam do środka, popychając drzwijeszcze kawałeczek.Nikogo.Zapukałam jeszcze raz,odczekałam, potem weszłam do środka.Zamknęłam za sobą drzwi i stałam, nasłuchując odgłosówdomu.Było zupełnie cicho.Wytężałam słuch, ale nie mogłamwychwycić żadnego dzwięku, tykania zegara, kapiącychkropel, jakiegoś szmeru, trzasku, nic [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • drakonia.opx.pl
  • Linki