[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.I zwrócił się do Yvonne:- Niech Filip położy na stole jeszcze jedno nakrycie.Detektyw z Paryża jakby był niemową.Nie odezwał się do nas słowem, tylko zeswego żałobnego garnituru wyciągnął kilka biletów wizytowych.Wręczył je nam kolejno,poczynając od barona.Na bilecie wizytowym było napisane:Robinoux senior i Robinoux junior.Agencja Detektywistyczna.Tanio i dyskretnie.Paryż Bulwar Clochardów 10.Zapewne wręczenie biletu było w jego przekonaniu równoznaczne z prezentacją.Odezwał się Pigeon: - Aaskawy pan jest seniorem Robinoux czy juniorem?- Jestem Robinoux młodszy - odparł detektyw ledwie dosłyszalnym szeptem.Pigeon niegrzecznie wzruszył ramionami.- Nigdy nie słyszałem o żadnym Robinoux.- Bardzo mi przykro - szepnął detektyw z Paryża i stał się jeszcze smutniejszy.Madame Eveline radośnie zatarła ręce.- Co trzy głowy, to nie jedna.Caramba, porca miseria.Teraz mamy tu trust mózgówdetektywistycznych.Przeszliśmy do jadalni i zasiedliśmy przy stole.Gdy tylko zaczęła się kolacja, w halluzadzwięczał telefon.Słuchawkę podniósł Filip i poprosił barona.Po chwili baron wrócił ispokojnie, jak przystało na arystokratę, oświadczył:- Dzwonił pan Armand Durant.Nie wróci dziś z Paryża, bo pękł mu wał korbowy.Musiał w Paryżu oddać wóz do naprawy.I dodał po chwili wahania, jakby się obawiając, że to, co powie, może sprawićprzykrość jego gościom:- Eksperci stwierdzili, że obraz Renoira jest falsyfikatem.A więc oryginał zostałskradziony.- Caramba, porca miseria! - zawołała madame Eveline i zwróciła wzrok na detektywaz Paryża.- A więc do dzieła, młody człowieku.Do dzieła!Od tej chwili rozmowa w jadalni oczywiście obracała się wokół osoby Fantomasa.PanRobinoux zadawał baronowi pytania swym ledwie dosłyszalnym szeptem, baron wyjaśniałsprawę okrągłymi zdaniami.Pytania Robinoux były podchwytliwe, nie ulegało wątpliwości,że jest fachowcem w swej branży.To chyba przełamało w panu Pigeonie niechęć, jakąpoczątkowo żywił do detektywa z Paryża.Włączył się do rozmowy i postawił przedRobinoux kwestię, którą omawialiśmy w hallu, czekając na kolację.- Czy mógłby mi pan wyjaśnić - zwrócił się do Robinoux - jaki cel, pana zdaniem,przyświecał Fantomasowi, gdy pisał do barona listy z żądaniem okupu? Przecież wiedział, żebaron okupu nie zapłaci, bo nie ma pieniędzy.A po drugie: jaki cel przyświecał złodziejowi,gdy ostrzegał, że ukradnie ten, a nie inny obraz, przez co utrudniał sobie planowaną kradzież,powodując zwrócenie baczniejszej uwagi kustosza na wymieniony obraz.Robinoux westchnął i szepnął:- Nie jestem jasnowidzem, proszę państwa.Skłonny jestem jednak mniemać, żezłodziej pisał listy już po fakcie kradzieży, a nie przed faktem. - Co pan przez to rozumie? - wykrzyknęliśmy chórem.Głos pana Robinoux szemrałjak niewidoczny strumyk:- Przypuszczam, że Fantomas pisał listy z żądaniem okupu już po ukradzeniu obrazuCezanne'a i Renoira.- Jeśli ukradł, to po co żądał okupu? - zdumiał się baron.Robinoux odparł:- Obydwa te obrazy są bardzo trudne do sprzedania.A w każdym razie sprzedaż ichpołączona jest z poważnym ryzykiem.Być może Fantomas, dokonawszy kradzieży, łudził się,że baron zechce odkupić od niego skradzione obrazy i to właśnie miał na myśli żądającokupu.Pigeon roześmiał się głośno.- To bzdura, łaskawy panie.Niemal wszyscy tu obecni, z wyjątkiem mnie, byliświadkami, jak złodziej ucharakteryzowany na mnie skradł z galerii obraz Renoira.A list wsprawie tego obrazu napisał miesiąc wcześniej.Więc tu pańska hipoteza kupy się nie trzyma,panie Robinoux.Dziś rano zaś przyszedł list w sprawie obrazu Van Gogha.Detektyw odpowiedział szeptem:- Czy jest pan pewien, że Fantomas wczoraj ukradł obraz Renoira? A może wczoraj onskradł nie Renoira, bo to zrobił miesiąc wcześniej, a właśnie obraz Van Gogha?Pan Pigeon aż usta rozdziawił, tak go zdumiało to przypuszczenie.I my równieżdoznaliśmy uczucia, jakby niebo waliło nam się na głowę.Tak, na litość boską, tak! To byłoprawdopodobne.%7łe też nikomu z nas podobna myśl nie przyszła do głowy!- Caramba, porca miseria! - zawołała madame Eveline.- Ten Robinoux ma głowę nakarku.Przecież nikt z nas nie widział, co ukradł wczoraj Fantomas.Może Van Gogha, a nieRenoira? Chodzmy do galerii.Trzeba natychmiast sprawdzić podejrzenia pana Robinoux.Ale baron powstrzymał ją, delikatnie podnosząc dłoń:- Kolacja jeszcze nie skończona, Eveline.Nie zmienimy w niczym faktu pędząc w tejchwili do galerii.A pieczyste może wystygnąć.Tak, to był dżentelmen w całym tego słowa znaczeniu.Nigdy nie tracił zimnej krwi.Apoza tym miał rację: nie bylibyśmy w stanie stwierdzić, czy obraz Van Gogha, wiszący naścianie, jest oryginałem, czy falsyfikatem.- Gdy powróci pan Durant, tym razem zawiezie do Luwru obraz Van Gogha - dodałbaron.- Oczywiście, po kolacji zajrzymy do galerii.Gwoli ciekawości.Bociania noga Yvonne trąciła mnie pod stołem. - A to ci heca, co? - mruknęła do mnie dziewczynka, patrząc z niekłamanympodziwem na pana Robinoux.Wyznaję, że i mnie zaimponował umysł tego oryginalnego osobnika.Gdy z madameEveline wszedł do zamku, wydawał mi się śmieszny.Zabawna też była jego wizytówka:Agencja Detektywistyczna.Tanio i dyskretnie.A jednak Robinoux miał głowę na karku.Nocóż, nigdy w życiu nie miałem do czynienia z prywatnymi detektywami.- A pan? - nieoczekiwanie zwrócił się do mnie baron.- Czy jutro również zamierzapan wyruszyć na jakąś wycieczkę?- Tak - odparłem szczerze, bo wszak nie udałoby się ukryć tego faktu.- Razem zYvonne i Robertem zamierzamy zwiedzić zamek w Angers.Postanowiłem bowiem obejrzećwszystkie miejsca, gdzie działał tajemniczy Fantomas.- Ach, tak? - baron nie okazał specjalnego zainteresowania.- No cóż, zapewne trzebazrobić wszystko, aby wykryć złodzieja.Może i to okaże się pomocne dla naszej sprawy, aprzy okazji pozna pan dolinę Loary.Mimo spokoju, jaki zachowywał baron, pośpiesznie zakończyliśmy kolację i całągromadą powędrowaliśmy na piętro, do galerii zamkowej.Obraz Van Gogha wisiał w końcu sali, dość daleko od okna [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • drakonia.opx.pl
  • Linki