[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.WyjaÅ›niÅ‚am krótko, o co chodzi, i poprosiÅ‚am stażystkÄ™, żeby odnalazÅ‚a Carsona T.Bal-larda, majÄ…cego mniej wiÄ™cej trzydzieÅ›ci osiem lat i być może mieszkajÄ…cego w Kalifornii, orazHarolda Ballarda, okoÅ‚o trzydziestu szeÅ›ciu lat, mieszkajÄ…cego nie wiadomo gdzie.PowiedziaÅ‚amteż, że chcÄ™ mieć te informacje do koÅ„ca dnia.Potem zadzwoniÅ‚am do recepcji i zapytaÅ‚am Natalie, kiedy Rich zjawi siÄ™ po raz kolejnyw zajezdzie. Chce pani zamówić u niego nastÄ™pnÄ… lekcjÄ™?  zapytaÅ‚a. Nie.ChcÄ™ z nim porozmawiać.Może daÅ‚oby siÄ™ go zÅ‚apać po zakoÅ„czeniu lekcji. ByÅ‚ tutaj rano i to chyba byÅ‚o wszystko na dzisiaj.Zaraz sprawdzÄ™& Nie, chwileczkÄ™.Ma wrócić o czwartej trzydzieÅ›ci.Może pani tam pójść tuż przed lekcjÄ… albo po niej. DziÄ™ki.A przy okazji, czy Danny jest gdzieÅ› w pobliżu? Wydaje mi siÄ™, że przez wiÄ™kszość dnia byÅ‚a w spa.Ale powinna wpaść tutaj pózniej. BÄ…dz tak dobra i powiedz jej, że wróciÅ‚am i że bardzo bym chciaÅ‚a porozmawiać z niÄ…w pewnej sprawie.Powiedz, że mam kilka nowin.Teraz najważniejsze byÅ‚o odszukanie Piper.MówiÅ‚a o wyjezdzie w weekend.MiaÅ‚am na-dziejÄ™, że nie postanowiÅ‚a tego przyspieszyć.ZadzwoniÅ‚am do spa, modlÄ…c siÄ™, żeby nie odebraÅ‚Josh.SÅ‚uchawkÄ™ podniósÅ‚ jakiÅ› facet, który powiedziaÅ‚, że Piper nie jest już zatrudniona w Zajez-dzie Cedr.PrzebraÅ‚am siÄ™ szybko w niebieskie dżinsy, wyszÅ‚am przez zachodnie drzwi zajazdui ruszyÅ‚am w stronÄ™ stodoÅ‚y.NaciskajÄ…c domofon Piper, miaÅ‚am zÅ‚e przeczucia.StojÄ…c w przedsionku, widziaÅ‚amprzez szklane drzwi korytarz na parterze stodoÅ‚y.WydawaÅ‚ siÄ™ wymarÅ‚y i pusty.Nikt nie odpo-wiedziaÅ‚ na mój pierwszy dzwonek, podobnie jak na drugi i trzeci.Widocznie jej nie zastaÅ‚am.Gdy odwracaÅ‚am siÄ™, żeby odejść, usÅ‚yszaÅ‚am za sobÄ… jakiÅ› haÅ‚as.To Cordelia, która poja-wiÅ‚a siÄ™ ni stÄ…d, ni zowÄ…d, otwieraÅ‚a wÅ‚aÅ›nie od Å›rodka drzwi przedsionka.Nie miaÅ‚a na sobie sÅ‚użbowego uniformu, tylko elastyczne spodnie i wydekoltowanÄ…górÄ™, która Å›ciskaÅ‚a jej piersi w coÅ›, co w dziale mody  Gloss okreÅ›lano jako  biust à la tyÅ‚ek.Ten strój oraz pomalowane na czerwono usta sprawiaÅ‚y, że niebezpiecznie przypominaÅ‚a AnnÄ™Nicole Smith.Kiedy mnie rozpoznaÅ‚a, jej oczy rozszerzyÅ‚y siÄ™.  MogÄ™ w czymÅ› pomóc?  zapytaÅ‚a, jakby chciaÅ‚a siÄ™ usprawiedliwić. PrawdÄ™ mówiÄ…c, szukaÅ‚am Piper  powiedziaÅ‚am. Chyba już odjechaÅ‚a.To znaczy, na zawsze.Po lunchu widziaÅ‚am, jak pakuje swój sa-mochód.Wie pani, że ona zwolniÅ‚a siÄ™ ze spa. W porzÄ…dku, dziÄ™kujÄ™.ByÅ‚am na siebie bardzo zÅ‚a.Powinnam jej byÅ‚a poszukać, zanim pojechaÅ‚am do Walling-ford. Mam nadziejÄ™, że nie obwinia mnie pani o to, co staÅ‚o siÄ™ wczoraj  powiedziaÅ‚a Corde-lia oschÅ‚ym tonem. A kogo, wedÅ‚ug pani, powinnam obwiniać? Nie mam pojÄ™cia.JeÅ›li jest to paniÄ… w stanie pocieszyć, to Danny solidnie mnie obje-chaÅ‚a za to, że zostawiÅ‚am paniÄ… samÄ….MiaÅ‚am ochotÄ™ powiedzieć, że raczej tego po niej nie widać, ale nacisnęłam tylko klamkÄ™i wyszÅ‚am na zewnÄ…trz, puszczajÄ…c drzwi za sobÄ….Zamiast wrócić do zajazdu, przeszÅ‚am na tyÅ‚y budynku, w stronÄ™ parkingu, Å‚udzÄ…c siÄ™, żemoże Piper nadal pakuje siÄ™ do samochodu.Nie byÅ‚o jej widać, ale gdy przeszÅ‚am wzdÅ‚uż krót-kiego rzÄ™du aut, dostrzegÅ‚am żółtego volkswagena garbusa, którego tylne siedzenie zapeÅ‚niaÅ‚yzwiniÄ™te w kÅ‚Ä™bki ubrania, worki marynarskie, torby na zakupy oraz inne rupiecie, dziwnie przy-pominajÄ…ce baÅ‚agan, który widziaÅ‚am wczeÅ›niej na podÅ‚odze pokoju Piper.PobiegÅ‚am na front zajazdu i weszÅ‚am do Å›rodka głównym wejÅ›ciem.Przy recepcji staÅ‚odwoje goÅ›ci, wypeÅ‚niajÄ…cych formularz meldunkowy pod okiem Natalie.ZaczekaÅ‚am z boku, sta-rajÄ…c siÄ™ nie przytupywać z niecierpliwoÅ›ci.Kiedy już recepcjonistka wezwaÅ‚a boya i para ruszy-Å‚a za nim w stronÄ™ schodów, podeszÅ‚am bliżej. Czy masz jakieÅ› pojÄ™cie, gdzie może być Piper?  zapytaÅ‚am. Cordelia mówiÅ‚a mi, żejuż odjechaÅ‚a, ale chyba widziaÅ‚am jej samochód na parkingu. Jest tutaj, w zajezdzie  odparÅ‚a Natalie. Danny pozwoliÅ‚a jej zatrzymać siÄ™ w wolnympokoju. W którym? MuszÄ™ z niÄ… porozmawiać. DwadzieÅ›cia siedem.To na drugim piÄ™trze.PobiegÅ‚am na górÄ™, przeskakujÄ…c po dwa stopnie.Drugie piÄ™tro miaÅ‚o ukÅ‚ad identycznyjak pierwsze, z tym, że byÅ‚o nieco niższe i sprawiaÅ‚o trochÄ™ przytÅ‚aczajÄ…ce wrażenie.OdnalazÅ‚ampokój 27 i zapukaÅ‚am do drzwi. Kto tam?  usÅ‚yszaÅ‚am ze Å›rodka.RozpoznaÅ‚am gÅ‚os Piper. To ja, Bailey.MuszÄ™ z tobÄ… porozmawiać.UsÅ‚yszaÅ‚am ciężkie westchnienie, a potem ciche kroki.Kiedy mi otworzyÅ‚a, byÅ‚o widać,że jest bardzo wkurzona. Czy ty musisz mnie przeÅ›ladować?  zapytaÅ‚a podniesionym tonem. Dlaczego nie zo-stawisz mnie w spokoju?MiaÅ‚a na sobie niebieskie dżinsy i top z zielonego dżerseju, a rude wÅ‚osy opadaÅ‚y jej naramiona w nieÅ‚adzie. To ważne.I zabiorÄ™ ci tylko minutÄ™  powiedziaÅ‚am. No dobrze, ale streszczaj siÄ™.ZrobiÅ‚a krok do tyÅ‚u, żeby mnie wpuÅ›cić, a potem, zanim zamknęła drzwi, wyjrzaÅ‚a nakorytarz, spoglÄ…dajÄ…c w lewo i w prawo.Pokoik byÅ‚ maÅ‚y i miaÅ‚ pochyÅ‚y sufit.Wystrój utrzyma-ny w odcieniach żółci i bieli.SÄ…dzÄ…c po zmiÄ™tej poÅ›cieli i bosych stopach, domyÅ›laÅ‚am siÄ™, że za-nim przyszÅ‚am, Piper leżaÅ‚a na łóżku. Co ty tutaj robisz?  zapytaÅ‚am.  Danny powiedziaÅ‚a, że mogÄ™ siÄ™ tu zatrzymać, bo pokój nie byÅ‚ zajÄ™ty.Wyjeżdżam dzi-siaj, ale czekam na znajomÄ… z miasta, która ma mi oddać pieniÄ…dze.Nie chciaÅ‚am zostawać w tejstodole ani sekundy dÅ‚użej. Dlaczego wyjeżdżasz już dzisiaj? Może o tym nie sÅ‚yszaÅ‚aÅ›  odpowiedziaÅ‚a, koÅ‚yszÄ…c siÄ™ do przodu i do tyÅ‚u z rÄ™kami za-Å‚ożonymi na piersiach  ale krÄ™ci siÄ™ tutaj zabójca, który preferuje masażystki. Przecież mówiÅ‚aÅ›, że wyprowadzasz siÄ™ dopiero w weekend.SkÄ…d to przyÅ›pieszenie?SkierowaÅ‚a twarz w bok, nie patrzÄ…c na nic okreÅ›lonego, a potem znowu spojrzaÅ‚a namnie i pokrÄ™ciÅ‚a gÅ‚owÄ…. To miejsce mnie wpienia.Nie podoba mi siÄ™ sposób, w jaki Josh mnie ostatnio traktuje. Jest wobec ciebie zÅ‚oÅ›liwy? Nie.Z tym bym sobie poradziÅ‚a.Jest obrzydliwie miÅ‚y.Nie wiem, czy siÄ™ boi, że mogÅ‚a-bym powiedzieć glinom, co robiÅ‚yÅ›my z AnnÄ…, czy sÄ…dzi, że podejrzewam go o jej zabicie i chcemnie przekonać, że jest najsympatyczniejszym goÅ›ciem na ziemi. MyÅ›lisz, że to mógÅ‚ być on? MówiÅ‚am ci już milion razy: nie mam pieprzonego pojÄ™cia, kto zabiÅ‚ AnnÄ™. OdrzuciÅ‚agÅ‚owÄ™ do tyÅ‚u i westchnęła gÅ‚Ä™boko. Dobrze, uspokój siÄ™.UsiÅ‚ujÄ™ jedynie pomóc Danny. Wiem, ale maglujesz mnie przez caÅ‚y tydzieÅ„. No wiÄ™c pewnie nie bÄ™dziesz zachwycona, ale mam do ciebie jeszcze jedno pytanie [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • drakonia.opx.pl
  • Linki