[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Przed nimi znów pojawił się płat spienionej wody, alebez progów.Tym razem jednak linia piany przebiegała dokładnie wpoprzek rzeki, jakby powodująca ją przeszkoda znajdowała się tuż podpowierzchnią.Gwałtownie mrugając oczami, żeby pozbyć się wody,Han zdołał stwierdzić, że płyną wprost na cienką siatkę, przecinającąw tym miejscu rzekę od brzegu do brzegu.Sprężysta siatka poddała się, kiedy na nią naparli, ale prąd niepozwalał im ruszyć się z miejsca.Han próbował dotrzeć do brzeguczepiając się sieci, kiedy jakiś dzwięk, dobiegający z góry rzeki, zmusiłgo doobejrzenia się przez ramię.O metr nad powierzchnią wody unosiło sięna repulsorach urządzenie, które mogłoby być latającym pojemnikiem na śmieci, powoli zdążającym w ich kierunku, gdyby nie para zginają-cych się w tył ramion, zakończonych miękko wyściełanymi szczękami.Zwiatełka na panelu kontrolnym maszyny migotały wesoło, a całeurządzenie popiskiwało i pobrzękiwało, jakby zadowolone z odnalezie-nia tego, po co przypuszczalnie zostało wysłane.Na panelu widniało również logo Salliche Ag.Trzymetrowej wysokości kubeł zwolnił i zatrzymał się dokładnienad siecią.Han i Droma wili się, żeby umknąć wyciągniętym ku nimmackom urządzenia, ale wyściełane szczęki bez trudu objęły ich wpasie i delikatnie wyjęły z sieci.Uchwyty uniosły ich wysoko, ponadgórną część maszyny.Właz w dachu otworzył się z sykiem, ukazującczekające na nich ciemne wnętrze komory.Wylądowali na miękkiej podłodze.Właz zamknął się, zanim któ-ryś nich zdążył spróbować ucieczki i maszyna natychmiast ruszyłaznad rzeki w kierunku południowym.W pomarańczowym świetlekontrolek Han zaczął obmacywać ściany i stanął jak wryty, kiedynapotkał dysze rozpylające.Nagle skojarzył sobie pochodzenieurządzenia, które ich złapało i zaklął z całego serca.- To Zbieracz-Zwiadowca! - zawołał.- Zbieracz czego? - zapytał Droma, przerażony, choć niewiedział, dlaczego.- Zbieracz próbek flory i fauny! Zostaniemy zamrożeni! Poderwali sięna nogi i zaczęli podskakiwać, daremnie waląc wewłaz przedziału.Wreszcie Droma zrezygnował i przysiadł na piętach,dysząc ciężko.Han po chwili dołączył do niego.- Ręka przeznaczenia - złośliwie mruknął Droma.- I tak wciążjeszcze jesteś mi winien jedno życie.Han odwrócił się, żeby go lepiej widzieć.- O czym ty mówisz?- Uratowałem cię na pokładzie  Królowej Imperium" kiedy Reckkazał ci skakać do szybu, a potem uwolniłem cię z kapsuły ratunkowej Sokoła", kiedy Elan próbowała cię zabić.- Aha, a kto teraz wyciągnął cię z kanału?- Właśnie to policzyłem - odparł Droma.- Tak? A co powiesz na to, że wyciągnąłem cię z zarządudystryktu w jednym kawałku?- To była pomoc w ucieczce, a nie ratowanie życia.Nikt nie po-wiedział, że moje życie jest w niebezpieczeństwie, więc w najlepszymprzypadku uratowałeś mnie przed więzieniem.Han pokręcił głową i roześmiał się.- W porządku.Wciąż jestem twoim dłużnikiem.- No to spłać dług.wyciągnij nas stąd teraz.Han radośnie trzepnął Dromę w plecy, ale nagle spoważniał:- Wiesz co, na wypadek gdybyśmy stąd nie wyszli.dobrze się ztobą latało.- Wiem - tępo odparł Droma i nagle dodał: - O tym lataniu zemną.nie żartowałeś?- Wtedy nie.Teraz już nie jestem pewien.Han usłyszał, żerepulsory Zbieracza-Zwiadowcy cichną i zerwał się na nogi.- Lądujemy.Jeśli otworzą właz przed kąpielą mrożącą, ruszamyna nich, jasne?Droma wyciągnął dłoń, a Han uścisnął ją mocno.Zbieracz osiadł napodłożu.Z zewnątrz słychać było rozmaitedzwięki, po czym włazy zaczęły się otwierać.Han i Droma czuwali.- Dzięki niebiosom, że żyjecie - rozległ się mechaniczny głos.Han wytrzeszczył oczy, czekając aż wzrok przyzwyczai mu się dojaskrawych świateł.- Bafel?Do wnętrza zsunęła się drabina i obaj więzniowie wspięli się nagórę.Zbieracz przywiózł ich do obszernego pomieszczenia.Stłumionepomruki dobiegające z góry dowodziły, że znajdują się w podziemiach.Wokół tłoczyły się dziesiątki robotów, wykrzykując powitania, każdy naswój sposób.- To są pewnie ci przyjaciele, o których wspominałeś - wyraziłprzypuszczenie Droma, otrząsając się z wody. - Jakim cudem nas znalezliście? - zdumiał się Han.- Monitorowaliśmy cały teren - wyjaśnił Bafel.- Skanery bez-pieczeństwa, centrale grup ochrony, przekazy satelitarne w czasierzeczywistym, nawet system sterowania irygacją i śluzami.Kiedyupewniliśmy się, że znosi was do rzeki, szybko załatwiliśmy sieć iZbieracza.już od jakiegoś czasu siedział w magazynie.- Gdzie jesteśmy? - zapytał Droma, kiedy wreszcie otrząsnął sięze zdumienia.- Pod portem kosmicznym.- Bafel wskazał pobliski tunel.- Tentunel prowadzi wprost do doku, gdzie stoi wasz frachtowiec.Hanspojrzał na Dromę i uśmiechnął się radośnie [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • drakonia.opx.pl
  • Linki