[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Stanowczo miałam w sobiecoś z ostrygi.Wreszcie przecisnęłam się do garderoby.Co mam z tym wszystkimpocząć? - zapytywałam samą siebie.Pozwoliłam sobie na dłuższy wykładw tej kwestii.Nie co innego, tylko jajniki Frances Mae od samegopoczątku wbijały klin między matkę, Tripa i mnie.Trip ożenił się z niąkierowany poczuciem obowiązku, uważając, że jego powinnością jestzostać ojcem dziecka, które spłodził.Oczywiście nikt nie mógłprzewidzieć, że te dzieciaki stanowić będą taki dopust.Małżeństwomojego brata było postępkiem honorowym i szanowałam go za to.Natomiast niewierność wydawała mi się czymś niewybaczalnym.Sypiać z470RS żoną i w tym samym czasie z inną kobietą? Gdzie szukaćusprawiedliwień? Czyż nie tak właśnie postępował Richard, którytwierdził, że jego potrzeby są znacznie ważniejsze niż nasza umowa? CzyTrip zachowywał się teraz tak samo? Nie, nie uwierzę w to ani przezmoment.Umyłam ręce i przejrzałam się w lustrze.Muszę przecieżzaaranżować na nowo moją twarz, wyraz kompletnego zaskoczeniazastąpić spokojem i całkowitym opanowaniem.Dzięki Bogu, że Rusty nieprzyszło do głowy, żeby pójść umyć ręce akurat teraz.Przekopywałamtorebkę w poszukiwaniu puderniczki, myśląc jednocześnie o swojejrzekomej pogoni za prawdą, odkrywaniu siebie i o tych wszystkichrzeczach, których pozbawiło mnie małżeństwo z Richardem albo którychja sama się pozbawiłam (która wersja była prawdziwa, nie potrafiłam narazie rozstrzygnąć).I pomyśleć, że poprzednio przyjechałam tu z misjąsprawdzenia, co z matką.Dlaczego nie dostrzegłam wówczas, co zTripem? Czy cała moja rodzina wyczekiwała ratunku ode mnie?Pociągając usta pomadką Coco Chanel, zaczęłam chichotać.Niepotrafiłam nawet porządnie nałożyć szminki na rozedrgane wargi.Matcetrafił się numer w postaci prywatnego nauczyciela języków, ja obnosiłamsię z korepetytorem, facetem o idealnym motorze, ciągnącym niczymbentley, a Trip nadział się na Rusty.A to ci dopiero dowcip.- Nie uwierzysz, kogo spotkałam - powiedziałam, wracając do Joshai opowiadając mu wszystko.Czułam zakłopotanie, Joshowi natomiast nie sprawiło to żadnejróżnicy.%7łe też Trip odważył się na taki krok, wprost nie mogłam w touwierzyć.Ale jednego byłam pewna; nie będę miała mu niczego za złe.471RS - Z tego, co mi opowiadasz, wnoszę, że pozostaje nam do zrobieniatylko jedno.- Mianowicie?- Okazać miłosierdzie.Zerknijmy do karty win.Po chwili butelka mummsa wylądował na stoliku kochanków.Dołączony do niej bilecik głosił:  Wszystko w porządku.Nikomu anisłowa.Caroline".472RS Dziennik Miss LaviniiNa Boga, sama nie potrafię uwierzyć, że pozwoliłam temumężczyznie z włosami przenocować w moim pokoju gościnnym.Nigdy teżnie sądziłam, że kiedykolwiek wypowiem te słowa, ale zaczynam wierzyć,że Caroline zrobiłaby o wiele lepiej, zostając z Richardem.O wiele lepiej.Wiem, coś im się tam nie układało, ale, Matko Przenajświętsza, Richardprzynajmniej był psychiatrą.A tego szaleńca jak mam przedstawiać moimprzyjaciołom? Gotowi są pomyśleć, że się z nich naigrawam.Już sobiewyobrażam te wszystkie gęby w Cotillionie.Ale - i to trzeba mu przyznać -potrafi się zachować.Zawsze przytrzymuje przede mną drzwi, a w końcudobre maniery mogą zrekompensować wiele innych niedoskonałości.Wrozmowie też potrafi być bardzo interesujący - te jego opowieści na tematkarmy - wyobrażam sobie, że dla Caroline musi stanowić to przyjemnąodmianę.Zupełnie inaczej mój Peter.Zaraz, czy ja powiedziałam: mójPeter? Och, Lavinia, ty niedobra dziewczynko.Koniecznie muszęopowiedzieć o tym Sweetie i Nancy.473RS Rozdział 35Rodzinne klejnotyKażda rodzina ma swoje sekrety - historie naszych słabości i naszychz nimi zmagań.Przyłapanemu na łasuchowaniu Tripowi niezręcznie terazbędzie używać sobie na nas.Zresztą wszystkim nam będzie trudniejwystawiać sobie cenzurki.Najlepiej zebrać wszelkie nasze kwaśneniedyskrecje i przyrządzić z nich cytrynową lemoniadę.Josh przenocował w Wysokich Sosnach, ale w osobnej sypialni, naszczęście całkiem sporej.Wielkie rzeczy.W sobotę rano zerwałam się o szóstej, po czym przystąpiłam dozaparzania kawy - ziarnistej, ze szczyptą czegoś tam jeszcze, prosto zKostaryki.Ostatni matki zakup on-line.Po chwili płyn zaczął skapywać, napełniając kuchnię aromatemrozkosznej obietnicy.Pachniał istotnie pięknie.Matka odkryła wInternecie całe mnóstwo rzeczy uprzyjemniających człowiekowi życie iteraz dosłownie codziennie zasypywały nas paczki, od których ciężarudoręczyciele omal nie dostawali przepukliny.Zaczęłam przesiewać mąkę do należącej do matki starej ceramicznejmiski do ucierania.Skoro miałam zamiar rozpocząć autoanalizę, potrzebnymi był rytuał, tak aby mój umysł łatwiej ruszył z miejsca.Postanowiłamzrobić biskwity - coś, czego nie robiłam już od lat.W Nowym Jorkuwsadzałabym teraz zamrożonego bajgla do kuchenki mikrofalowej alboprzygotowywałabym kromkę pełnoziarnistego chleba z obniżonązawartością tłuszczu.Za to tutaj pędziłam jak szatan po śliskiej drodzenasmarowanej tłuszczem, i w dodatku rozkoszowałam się tą jazdą.474RS Za pomocą dwóch widelców, tak jak mnie tego nauczyła Millie,kiedy jeszcze byłam małą dziewczynką, odcięłam kawał zimnego masła iCrisco.Jeszcze nie całkiem rozbudzona, pomyślałam nagle o Ericu.Mójaniołek śpi jeszcze w swoim pokoju.A jeśli wkrótce zbiegnie na dół? Copowie na śniadanie w towarzystwie Josha? Z pewnością nie będziezachwycony.Nad moje miasto nadciągały obłoczki troski, drobne chmurki naciemniejącym niebie, podobne znakom ostrzegawczym.Ależ ze mnieidiotka.Przecież tu właśnie tkwił powód, dla którego ludzie rozwiedzenialbo przed czy w trakcie separacji - do licha, sama nie wiedziałam, doktórej z tych kategorii mogłabym się zaliczyć -zwlekali całą wieczność,zanim decydowali się przedstawić dzieciom nowego przyjaciela czyprzyjaciółkę.Była to zwyczajnie niezręczna sytuacja.A w dodatku czy ten naprawdę wątlutki stosunek, łączący mnie zJoshem, wart był tego, by narażać Erica na dyskomfort? A niech to piekłopochłonie.Matka zabawiająca się z tym staruszkiem Greerem, Tripgrający w łapki z Rusty i ja, obściskująca się z Rastamanem.Rzeczywiściedobrane z nas towarzystwo.Czy to całe moje chodzenie z Joshemrzeczywiście było tego warte? Na litość boską, Josh miał przecież uczyćmojego syna.To się musi skończyć, postanowiłam w duchu, jednocześniemodląc się, by Eric spał jak najdłużej.Yeah, pogoń za szczęściem;rzeczywiście doskonale to sobie zaplanowałam [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • drakonia.opx.pl
  • Linki