[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Dokumentalny film o kłopotach polskichrybaków z zakazem połowów postanowił zobaczyć w zaciszu swojej salki projekcyjnej ktośwłaśnie taki. Komu wy reżyserze szklicie?  powiedział przyjaznie Prymus do reżysera Marka N.Pokazujecie na filmie kuter rybacki.Aowią ryby i potem, ni stąd, ni zowąd, nagle wychodzą ztego puszki konserw rybnych. To taki skrót filmowy  zaryzykował uwagę ktoś w ciemności. Skrót?  skrzywił się dostojnik. Kto to zrozumie, jeśli ja tego nie rozumiem?- To rzeczywiście zbyt niejasny skrót - podlizał się reżyser Marek N.Wszyscy siedzący w salce spojrzeli na niego z aprobatą. Hmm  mruknął Prymus.A to piękny obrazek  stwierdził. Mamy wspaniałą flotęrybacką i żadni Ruscy nie będą nam dyktowali ile, gdzie i czego mamy odławiać.- To dyrektywy Unii - wytracił ktoś nieśmiało.- To rosyjskie loby - mruknął Prymus.Przyjaznemu zachowaniu Prymusa zawdzięczał Marek N.nagłą popularność izainteresowanie pracowników ministerstwa. Jest propozycja, aby pański film nominować do nagrody Ministerstwa SprawZagranicznych - zgłosiła niespodziewaną propozycję telefonicznie sekretarka Prymusa, paniJadwiga. Szara eminencja  szepnął mu ktoś obeznany w układach.- Singielka.Marek zapamiętał ją z przeglądu filmowego.Z nią uzgadniał godzinę przeglądu.Niewzbudziłaby pożądania nawet u niewidomego. Dostarczę kopie.Jestem zaszczycony  stwierdził przytomnie Omówmy sprawę  powiedziała enigmatycznie. Może na kawie? Jedzmy pod  Dęby nad Wisłę.Wypijemy kawę  zaproponował, gdy spotkali się namieście. %7łona szefa się na mnie uwzięła  powiedziała z rozbrajająca szczerością Jadwiga.Cośsobie ubzdurała&Jak kobieta mówiła do niego ty, nie robił zdziwionej miny, jak mu się zwierzała, stawałsię ostrożny. Minie.Zazdrosna o starego?Nie odpowiedziała.Zaparkował samochód wśród innych stojących wzdłuż alejki wiodącej nad Wisłę. Przejdzmy się.Kawę wypijemy po spacerze.Na pomoście nie było nikogo.Mieli trochę luzu.  Wiesz jak jest.Do tej pory nie było, ze strony żony szefa żadnych,  ale  Jadwiga niewchodziła w intymne szczegóły.Trzymał się roli powiernika.Nic ponad to, co sama powie.Zero współczucia, chłodnezrozumienie.Ubolewanie w takich sprawach, grozi kolizją łóżkową, której chciał uniknąć zawszelką cenę. Jestem normalną kobietą  oświadczyła, jakby spostrzegła nagle, że w to wątpi.Otarłasię o niego mocno i odważnie spojrzała mu w oczy. Cenię w tobie bezinteresowność.Darujmysobie tu kawę.Zrobię w domu.Szli alejką w kierunku samochodu. To wygląda groznie  rozważał.Wyraznie utożsamiała koleżeństwo z wyimaginowanąwobec niej nieśmiałością.Służba nie drużba.Miał okazje sprawdzić słuszność zasady, że wkażdej z nich znajdzie coś szczególnego.To, że sypiała z Prymusem, niczego jednakobiecującego nie wróżyło.Doszli do samochodu. A gdzie moja torebka?  zdenerwowała się Jadwiga.Dopiero teraz spostrzegł brak tylniej szyby w samochodzie.Inni właścicielezaparkowanych samochodów też byli ograbieni.Jadwidze rozum spomiędzy nóg natychmiast zawędrował pod sufit. Muszę zawiadomić w trybie alarmowym BOR.Ukradli klucze od sejfu.Jakimż bogom miał dziękować?!Dalej, rzeczy się miały mniej więcej, następująco: Siadajże, Jadziu  powiedział do sekretarki Prymus.Wciąż trzymał w ręku raportBOR-u o pechowej kradzieży.Wyszedł zza swego olbrzymiego, jak czołg biurka i z niezwykłąuprzejmością pochylił się nad skuloną, w równie wielkim fotelu Jadwigą.Lubił meble duże.Dawały mu poczucie własnej wartości. To nie przestępstwo mieć randkę.To przecież stąd nie wyjdzie  powiedział z oględnąostrożnością i niby nie patrząc, jednak obserwował sekretarkę uważnie z pod przymrużonychoczu.Ten redaktor, to dżentelmen  dodał. Zawiodłam.Popełniłam karygodne niedbalstwo.To nie wybaczalne, żeby zostawićklucze do sejfu w samochodzie na łup złodziei.Czy chce mnie pan, jeszcze widzieć? Dzisiaj po konferencji w Jadwisinie znajdz dla mnie godzinkę. O tak!Reżyserowi nie było dane grzechów odpuszczenie.Być może wpadł we własna życiowąpułapkę, być może Prymus uznawał podobną jak on zasadę, że każda coś w sobie ma i żadnej nienależy odpuścić.Jemu, Markowi, odpuścił, odpuścił myśl o prestiżowej nagrodzie.Trafiło mu się! I sama się na taki sztych narazić spieszy,Sama się z swej przegranej i krwawych ran cieszy.Jan Andrzej Morsztyn.PardonKanikuła to wymarzony czas dla tych, którzy potrafią się bawić na czyjś koszt.Tak było itak jest.Tyle, że spowszedniało, obejmuje nawet aptekarzy, którzy nie gardzą sponsoringiemproducentów leków i trują nimi bezradnych i naiwnych staruszków wierzących święcie, żestarość cudownym lekiem da się zatrzymać.Konrad Z.nie był wprawdzie aptekarzem, lecz dziennikarzem z tak zwanej branżyfilmowej, co nie wykluczało go ze szczodrej sfery różnorakich sponsoringów.Tym razem było tojury międzynarodowego festiwalu filmów turystycznych na Majorce.Wikt i opierunek za friko,bilet lotniczy od Lotu.%7ładnych zobowiązań, skądże.%7łony producentów filmowych, jako obiekt seksu, raczej odpadały.Dało się to zauważyćjuż dnia pierwszego.Obracali je młodzi operatorzy filmowi z nadzieją na laury.Miały cicheprzyzwolenia małżonków.Potentaci, małżonkowie tych pań, zaopatrywali się w świeży towar nalicznych, towarzyszących festiwalowi filmowemu imprezach.Konrad musiałem poprzestać naoptymistycznych rachubach na los szczęścia.Dzień był wolny od przeglądów filmowych, więc spędzano go z dala od brzegów gorącejwyspy, na wynajętym statku, mając do towarzystwa stada delfinów.Wieczorami na lądzie,oceniano filmy, noc pozostawiano indywidualnej fantazji [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • drakonia.opx.pl
  • Linki