[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Obywatelko?  odezwał się pytająco. Tak?  ponownie rozległ się kobiecy głos.Nie było w nim słychaćstrachu. Nie chciałbym być zmuszony do wyważenia drzwi. Ja również wolałabym tego uniknąć. Może w takim razie bylibyście uprzejmi je otworzyć  zasugerowałKorolew głosem słodkim jak miód. A czego chcecie?  Porozmawiać z siostrą zakonną, nic więcej.Przyszedłem sam.Wyjdę również sam.Zależy mi na rozmowie. Tylko na tym? Tak.To dla mnie bardzo ważne. W takim razie pójdę zapytać.Korolew, mówicie?  Usłyszał odgłosoddalających się kroków, przyciszoną rozmowę, wreszcie chrzęstprzekręcanego w zamku klucza i drzwi się uchyliły.Na progu stałaszczupła kobieta około sześćdziesiątki.Wyglądała na spokojną, lecz niezaszczyciła gościa uśmiechem. Proszę tędy, kapitanie  gestem dłoniwskazała korytarz, na końcu którego zobaczył wejście dopomieszczenia, tonącego w żółtej poświacie żarówki.Przy kuchennym stole siedziała kobieta, przyglądając mu się zmieszaniną zainteresowania i znużenia.O ile pamięć go nie myliła, byłato druga spośród amerykańskich zakonnic, Nancy Dolan.Wyglądaładojrzalej niż na zdjęciu wizowym, poza tym ulotniło się gdzieś radosneusposobienie, które dostrzegł na fotografii, lecz tydzień w Moskwiemógł go pozbawić każdego.Za jej plecami siedział hrabia Kola, jakzawsze olśniewający w szytym na miarę płaszczu.Na jego twarzyzagościł uśmiech, lecz lewa dłoń pozostała schowana w kieszeni iKorolew domyślił się, że trzyma w niej broń. Witajcie, kapitanie  odezwał się Kola. Usiądzcie.%7łyczycie sobieszklankę herbaty? A może wolicie się napić czegoś innego?Wskazał na stojący na stole samowar, z którego wydobywała sięcienka smużka pary. Z chęcią napiłbym się herbaty  odparł kapitan. Czy mogę usiąść,siostro? Proszę  powiedziała Dolan. Pelagio Michajłowna, czy możeciepopilnować przez chwilę porządku na ulicy?Jej rosyjski był perfekcyjny, choć wymowa przypominała tęużywaną przez starsze pokolenie.Młodsi Rosjanie wyrażali się wprost,byli bardziej otwarci.Sposób, w jaki mówiła zakonnica, był corazrzadziej spotykany. Ona o niczym nie wie  wyjaśniła Dolan, kiedy za starszą panią zatrzasnęły się drzwi. Oczywiście  powiedział Korolew, zastanawiając się, dlaczegoAmerykanka z miejsca uznała go za naiwniaka. W każdym razie nietropię staruszek, obywatelko Dolino.Tak naprawdę nie ścigam nawetwas.Kapitan mocno zaakcentował słowo obywatelka, na co zakonnicaotworzyła szeroko usta.Chciała coś powiedzieć, lecz ostatecznie sięrozmyśliła.Powinna być świadoma tego, że chwilowo znajduje się zdala od Ameryki.Kola przyjął jego słowa ze spokojnym uśmiechem.Korolew nie przestawał się zastanawiać, jaki rodzaj broni ukrywa przednim w kieszeni.Oczywiście, gdyby ten płaszcz był jego własnością,nigdy w życiu by go nie przestrzelił  cóż za marnotrawstwo. Spędziłem dzisiaj kilka godzin w towarzystwie Jacka Schwartza,obywatelko.Sądzę, że poznaliście się w pociągu jadącym z Berlina.Rozmawialiście na temat bejsbolu.Pózniej zadzwoniliście do niego dohotelu Metropol. W pociągu z Berlina?  wyglądało na to, że Dolan rozważamożliwość wyparcia się całej tej podróży, lecz po chwili ze spokojemspojrzała kapitanowi w oczy. Jak się miewa Jack? Jestem pewien, że poprosiłby mnie o przekazanie wampozdrowień, gdyby tylko wiedział, że będę się z wami widział.Przezmoment myśleliśmy nawet, że to wy byliście tą siostrą zakonnązamordowaną w cerkwi przy ulicy Razina.Odetchnął z ulgą, gdywyprowadziłem go z błędu.Wzdrygnęła się, a Korolewa uderzyła kruchość jej ciała wzestawieniu z potężną posturą Koli. Czy możecie mi powiedzieć, co jej się stało?  spojrzała na niegojasnymi błękitnymi oczami. Wiem, że nie żyje, ale niewiele więcej pozatym.Kola powiedział, że tak będzie dla mnie lepiej.Korolew spojrzał na Kolę [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • drakonia.opx.pl
  • Linki