[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Do sali wrócił kapitan Franz z kubkiem lodów, ale Rebeka Pierwsza zbyła go machnięciem ręki.- Skąd mogę wiedzieć, że rzeczywiście jesteś na tym poziomie? - spytała dzwoniącego,ściągając brwi.Po chwili skinęła głową, najwyrazniej zadowolona z odpowiedzi.Nie odrywającsłuchawki od ucha, zakryła dłonią mikrofon.-Włóż płaszcz - poleciła szeptem siostrze.- Dlaczego? - spytała Rebeka Druga, ale jej blizniaczka bez słowa ruszyła do drzwi.Gdy znalazły się na korytarzu, Rebeka Pierwsza ponownie zakryła mikrofon dłonią i zwróciła się dosiostry:254ATAK- Każ Franzowi podjechać mercedesem na tyły budynku.Niech czeka tam na nas i nie wyłączasilnika.Rebeka Druga umierała z ciekawości.- Dlaczego? Co się dzieje?Jednak jej siostra pędziła już w głąb korytarza, wkładając po drodze płaszcz. - Powiedz mi, co za to chcesz - rzuciła do telefonu, kiedy wybiegły zza rogu.Stanęły twarzą w twarz z Granicznikiem, który pilnował wejścia do magazynu.Rebeka Pierwszaskinęła na niego wolną ręką.- Twój pistolet, szybko - rozkazała półszeptem z niecierpliwością charakterystyczną dla ludzi,którzy w środku rozmowy telefonicznej załatwiają inne ważne sprawy.Granicznik posłusznie rozpiął kaburę i podał jej broń.- Wytłumiony.Bardzo dobrze - powiedziała dziewczyna na widok tłumika przymocowanego dolufy.- Nie, przepraszam, nic takiego - rzuciła do słuchawki.- Rozmawiam tu jeszcze z kimś.- Przezmoment milczała, lecz zaraz oświadczyła tonem stanowczym i pewnym siebie: - W porządku,przekonałeś mnie.Umowa stoi.Obiecuję, słowo harcerza i tak dalej.Do zobaczenia.Zakończyła rozmowę, po czym podniosła pistolet, przystawiła lufę do piersi Granicznika i pociągnęłaza spust.- Co ty.- Rebeka Druga odskoczyła do tyłu, gdy martwy żołnierz osunął się na podłogę.-Dlaczego to zrobiłaś? -spytała ze zdumieniem.- Decyzja góry - odparła krótko Rebeka Pierwsza.- Nie mam teraz czasu na wyjaśnienia.Przeszła nad ciałem żołnierza i otworzyła drzwi, zza których wypłynęły obłok pary i smród surowegomięsa.Nie zwlekając ani chwili, ruszyła biegiem w głąb hali.- Znajdz Hermionę i Vane! - krzyknęła w pośpiechu do siostry.- Szybko!255TUNELE.SPIRALAParry zwiózł pierwszą część grupy na dół.Kazał wszystkim zamienić grube kombinezony na mniejrzucające się w oczy ubrania, które zabrali ze sobą z Kompleksu.Kiedy jednak weszli do recepcji wieżyBT w kurtkach podbijanych futrem i grubych sztruksowych spodniach, wyglądali jak wiktoriańskaekspedycja wspinaczkowa, gotowa, żeby wyruszyć w góry.Terry Finch stał przy drzwiach obrotowych i obserwował uważnie najbliższą ulicę - Mortimer Street.-Widzę, że poradziłeś sobie z ochroną - rzucił głośno Parry, ogarniając spojrzeniem puste i dosyćponure wnętrze recepcji.- Nakaz natychmiastowej wykonalności zrobił swoje, co?- Cóż.wybrali się do kawiarni za rogiem i wrócą dopiero, jak dam im znak - odparł Terry.- Nie rozumiem.- Parry zmarszczył czoło.- Miałeś jakieś problemy? - spytał, zniecierpliwiony.- Jeden z tych panów chciał się skonsultować ze swoim kierownikiem, więc pokazałem muodpowiedni dokument.-1 to podziałało? - Nie, nie za bardzo, więc zamieniłem dokument na rewolwer.- Starzec uśmiechnął sięłobuzersko i wyjął broń z kabury.- To od razu podziałało.- Rozumiem - westchnął ciężko Parry, jeszcze mocniej marszcząc czoło.Spojrzał na Willa iDrakę'a.- Trzymajcie ogłuszacze w pogotowiu - polecił, a potem zwrócił się do pani Burrows: - Celio,nadstawiaj, proszę, nosa, dobrze? Chciałbym wiedzieć z góry, co czeka na nas za najbliższym rogiem.- Bardzo przyjemna włoska restauracja jakieś trzysta metrów stąd, na lewo.Calzone pachniewyjątkowo smakowicie - odparła kobieta z uśmiechem.256ATAK- Dlaczego nikt nie odpowiada wprost na moje pytania? -burknął Parry.Tymczasem przed główne wejście budynku zajechały dwa stare minibusy, a winda zwiozła z górypozostałą część grupy.Potem jej członkowie wychodzili pojedynczo na zewnątrz i wsiadali dopojazdów, do których załadowali również swój cały sprzęt.Kierowcy samochodów nie odzywali się ani słowem podczas podróży przez Londyn.Will dopiero terazmiał okazję w pełni się zorientować, jak przedstawia się sytuacja w stolicy.Nie licząc oddziałówwojska i policji rozstawionych przy ulicy, Euston Road wyglądała całkiem normalnie - jak zwyklepanował tu stosunkowo duży ruch.Co innego chłopiec zobaczył jednak w bocznych uliczkach, gdziezalegały spalone wraki samochodów i sterty śmieci, których od tygodni nikt nie wywoził.Nieco dalej,przed bramą Regent's Park, stał cały szereg wozów strażackich, a jeszcze dalej było widać płonącebudynki.Zjechali z Marylebone Road i kluczyli przez chwilę bocznymi uliczkami, ponieważ kierowca pierwszegominibusa w porę zauważył, że z przodu coś się dzieje i droga jest zablokowana.Potem wjechali nawiadukt Marylebone Flower i ponownie zaczęli nabierać prędkości.Wszyscy mieli włączone krótkofalówki i z uwagą słuchali Parry'ego, który wydawał im instrukcje zpierwszego minibusa.W tym samym pojezdzie obok ojca Drakę'a siedzieli jeszcze Stephanie,Sweeney i pułkownik.- Właśnie otrzymałem informację, że w Shepherd Bush doszło do zamieszek i skierowano tamkilka oddziałów wojska.Dlatego też wyjedziemy z Londynu autostradą M3, a potem dostaniemy sięjakoś do M4.Od tej pory zachowujemy ciszę radiową, chyba że pojawią się jakieś problemy.- Co on ma na myśli? - spytała pani Burrows, gdy w ich słuchawkach zapadła złowieszcza cisza.257TUNELE.SPIRALADrakę, który siedział obok kierowcy, obrócił się w fotelu i spojrzał na kobietę, a potem na Chestera iWilla. - Chodzi o to, że jeśli ktoś będzie próbował nas zatrzymać, oni otworzą ogień i ściągną uwagęna siebie, żeby nasz bus przejechać.Ktoś musi tam dotrzeć.- Boże, jak to dobrze, że jadę właśnie z wami - mruknął pod nosem Chester.Jedna z pierwszych larw Wojowników, które wykluły się w ciele zaimplantowanego człowieka, prawiew niczym nie przypominała już grubego czerwia, którego zaledwie kilka dni wcześniej tuliła do siebieVane [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • drakonia.opx.pl
  • Linki