[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ponieważ jednak obrady te, jak zwykle wszystkie obradykomitetów, były niezwykle nudne i rozwlekłe, podążmy za Newmanem, łącząc w ten sposóbprzyjemność z koniecznością  taki bowiem kierunek jest absolutnie konieczny dla dalszegorozwoju naszej opowieści, a konieczność, jak powszechnie wiadomo, nie stosuje się dożadnych praw. Długo marudziłeś  powitał pan Ralf swego wysłannika. On marudził  usprawiedliwił się kancelista.  Aha!  zawołał niecierpliwie chlebodawca. Dawaj list, jeżeli coś napisał, albopowtórz, co kazał powiedzieć, jeżeli nic nie napisał! I nie odchodz.Chcę z tobą pomówić.Newman wręczył odpowiedz, a potem stał z wielce cnotliwą i niewinną miną, gdy pan Ralfłamał pieczęć i spiesznie przebiegł wzrokiem ćwiartkę papieru. Pewnie, że przyjdzie  mruknął drąc list na drobne kawałki. Wiedziałem, że przyjdzie.Po co było o tym pisać? Noggs! Z kim to widziałem cię na ulicy wczoraj wieczorem? Nie wiem  brzmiała odpowiedz. Może jednak zechcesz sobie przypomnieć  rzekł pan Ralf i spojrzał nań groznie. Mówiłem już, że nie wiem  odparł kancelista śmiało. Przychodził tu dwa razy.Pytało pana.Nie było pana w domu.Przyszedł jeszcze raz.Pan go sam przepędził.Podał nazwiskoBrooker. Wiem, że podał to nazwisko  powiedział lichwiarz. I cóż dalej ? I cóż dalej? Nic.Czatował i zaczepił mnie na ulicy.Co wieczór łazi teraz za mną i nalega,żeby ułatwić mu rozmowę z panem w cztery oczy.Mówi, że raz się już z panem widział, i toniedawno.Chce rozmówić się w cztery oczy i twierdzi, że wkrótce pan o nim usłyszy. A ty co odpowiadasz na to wszystko?  zapytał pan Ralf spoglądając przenikliwie naswego niewolnika. %7łe to nie mój interes i że mu nic nie poradzę.Mówiłem, że może przecież spotkać pana naulicy, jeżeli zależy mu tylko na rozmowie.Ale on powiada, że to na nic, że na ulicy nie będziepan słuchał.Musi być z panem sam, w pokoju, za zamkniętymi drzwiami.Wtedy powiewszystko bez obawy, a pan zacznie go inaczej traktować i wysłucha cierpliwie. Bezczelny pies!  mruknął pan Ralf. Nic więcej nie wiem  podjął Newman. -Powtarzam, że nie wiem, co to za człowiek.Myślę, że on sam nie bardzo wie.Pan go znał, więc może pan wie? Wiem  odparł chlebodawca. No  powiedział kwaśno kancelista to czemu pan podejrzewa, że i ja wiem.Zarazzapyta pan, dlaczego nie powiedziałem o tym wcześniej.A co by pan zrobił, gdybym zacząłpowtarzać wszystko, co różni ludzie o panu mówią? Jak mnie pan przezywa, kiedy coś niecośpowtarzam!  Cham, osioł!" i zaraz się pan wścieka.Wszystko to było prawdą, a pan Ralf miał już na końcu języka pytanie, którego Newmanoczekiwał. To leniwy łajdak  powiedział  włóczęga zza morza, wywieziony tam za zbrodnie.Przestępca, wypuszczony na wolność po to, by trafił wreszcie głową w pętlę stryczka,bezczelny oszust, który ośmiela się próbować jakichś tam swoich sztuczek ze mną ze mną, który zna go tak dobrze! Jeżeli jeszcze raz przyczepi się do ciebie, oddaj go w ręce policji podzarzutem wyłudzania pieniędzy za pomocą kłamstw i grózb, słyszysz? Resztę zostaw mnie.Niech no ochłonie trochę w więzieniu, a kiedy stamtąd wyjdzie, z pewnością poszuka innychofiar.Rozumiesz, co ci mówię, hę? Słyszę  powiedział Newman. Rób więc, co każę, a nie minie cię nagroda  ciągnął chlebodawca. Teraz możeszodejść.Podwładny skwapliwie skorzystał z tego pozwolenia i zamknąwszy się w swym kantorkuspędził tam resztę dnia na głębokich rozmyślaniach.Odprawiony wreszcie póznymwieczorem, najszybciej, jak tylko mógł, pokuśtykał do City i zajął zwykły posterunek zastudnią, aby zaczekać na Nicholasa.Newman Noggs był bowiem ambitny na swój sposób iwyglądając tak nędznie i niechlujnie, za nic na świecie nie pokazałby się braciom Cheeryblejako przyjaciel ich ulubieńca.Niedługo musiał czekać, gdyż po chwili zobaczył nadchodzącego młodego człowieka iuradowany wyskoczył z zasadzki na jego spotkanie.Nicholas ucieszył się również, od dawnabowiem nie widział Newmana, a więc powitanie ich było serdeczne. Właśnie myślałem o tobie  powiedział młodzieniec. To dobrze  odparł Newman. Bo ja też myślałem o tobie.Musiałem przyjść dzisiaj.Zdaje mi się, że coś niecoś już zwęszyłem. A co to może być?  spytał Nicholas uśmiechając się na tę dziwaczną wypowiedz. Nie wiem, co to może być  odrzekł Newman  ani nie wiem, co to nie może być.Jakaśtajemnica, w którą wplątany jest twój stryj, ale nic dotychczas nie rozwikłałem, choćpodejrzewam to i owo.Ale o podejrzeniach nie pora teraz mówić, bo obawiam się, żemógłbyś się rozczarować. Ja?. zdziwił się przyjaciel. Czy to i mnie dotyczy? Sądzę, że tak  odparł Newman. Coś mi chodzi po głowie, że nie może być inaczej.Znalazłem jednego człowieka, który na pewno wie znacznie więcej, niż chce od razupowiedzieć.Napomykał już coś niecoś, mówił o takich rzeczach, że łamię sobie nad tymgłowę  ciągnął z wielkim przejęciem drapiąc się w czerwony nos i bystro spoglądającNicholasowi w oczy [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • drakonia.opx.pl
  • Linki