[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Zapewne pan pali posłużył się swym ojczystym angielskim i podsunąłLitowowi paczkę Silk Cutów.Litow potrząsnął przecząco głową, starannie tłu-miąc radość.Nie mieli pojęcia, kim jest, nie figurował w ich aktach, bo inaczejmusieliby wiedzieć, że nie pali.Doktor Calder nie miał maski.Usiadł na drewnianym krześle, założył nogęna nogę i zabrał się do zapalania staromodnej fajki.Ubrany był w tweedową ma-rynarkę ze skórzanymi łatami na łokciach, szare spodnie, koszulę w bladą krat-kę i ciemnozielony krawat.Miał gęste kasztanowe włosy i takiż wąsik, ogorzałątwarz pobrużdżoną wieloma zmarszczkami i szare, wolno poruszające się oczyo łagodnym spojrzeniu.Litow dawał mu sześćdziesiąt kilka lat. Czy możemy rozpocząć od pańskiego prawdziwego nazwiska? spytałpo dłuższej chwili. James Lacey. Tak powiada pański paszport.Jeśli pan woli, możemy do tego powrócići spróbować jeszcze raz.Gdzie pan się urodził? Nie pamiętam.Stojący obok i uzbrojony w pistolet maszynowy strażnik wykonał gest niewróżący nic dobrego, ale Calder go powstrzymał. Nasz gość ma prawo odpowiadać, jak mu się żywnie podoba.W końcunigdzie nam się nie śpieszy.Mamy czasu co niemiara ile dusza zapragnie.Calder przywodził na myśl człowieka, który specjalnie guzdrze się z robotą,żeby wypełnić sobie jakoś dzień, i zupełnie nie dba o to, czy uda mu się dopiąćswego.Tak bardzo odbiegało to od tego, czego się spodziewał Litow.%7ładnychgrózb, żadnych oznak, że mogliby się uciec do tortur.Calder stawiał kolejne py-tania, co kilka minut na nowo rozpalał wygasłą fajkę i nie reagował ani na odpo-wiedzi Litowa, ani wtedy, gdy Litow ich w ogóle nie udzielał.Po półgodzinnejwizycie Calder wstał, ziewnął i spojrzał z góry na siedzącego jeńca. Widzę, że to potrwa.Wie pan co, panie Lacey? Miałem tu już kiedyś faceta,też bardzo upartego.Odwiedzałem go całe dwa lata, nim poszedł po rozum dogłowy.Do zobaczenia jutro o tej samej porze.Po czym drzwi otworzyły się i zamknęły, przekręcono klucz w zamku po ichzewnętrznej stronie i Litow pozostał sam na sam ze swoimi myślami.Dwa la-ta! Dwa lata! %7łeby przestać o tym myśleć, skoncentrował się na poszukiwaniusposobu, w jaki mógłby dojrzeć autobus, który zatrzymywał się w pobliżu tegodomu.23Krzesło Caldera.Po kilku popołudniowych przesłuchaniach Litow uznał,że jeśli w ogóle ma wyjrzeć przez uchylne okienko z drewnianymi listwami ża-luzji, to musi stanąć na tym właśnie krześle.Nasuwały się zatem dwa problemy.Po pierwsze, Calder musiałby zapomnieć je zabrać po którejś ze swoich wizyti po drugie, wizyta ta musiałaby trwać bardzo krótko.Calder przychodził o 15.30,a autobus zatrzymywał się dokładnie o 15.50.Nad łóżkiem było coś w rodzaju judasza, wmurowana w ścianę szklana ce-gła.Stanąwszy na łóżku Litow dokładnie przyjrzał się małemu prostokącikowi,ale niewiele mu to dało.Bez wątpienia był nieustannie pilnowany przez zmienia-jących się kolejno strażników i nawet gdyby pojawiła się okazja wyjrzenia przezokienko, to i tak zostałoby to zauważone.Kiedy jednak po upływie tygodnia nada-rzyła się taka szansa, bez namysłu z niej skorzystał.* * *Był to siódmy dzień pobytu w celi, ale Litowowi, któremu mocno dawał sięwe znaki ból w złamanej ręce i dieta składająca się wyłącznie z soku pomarań-czowego i wody, wydawało się, że od jego uwięzienia w Brukseli minęło raczejsiedem miesięcy.Calder zjawił się punktualnie o 15.30 i przystąpił do irytującegoobrzędu rozpalania fajki.Kiedy dymiła już jak należy, spojrzał na Litowa i przy-glądał mu się bez słowa przez całą minutę, co także należało do obowiązującegorytuału przesłuchania. No i jak, zdecydował się pan? spytał w końcu. Na co? Litow zerknął spod oka na strażnika, zastanawiając się, czy niedałoby się rąbnąć go kolanem w krocze i wyrwać mu broni, lecz niestety, wszystkomieli dopracowane w najdrobniejszych szczegółach.Strażnik zachowywał odpo-wiednią odległość, pistolet maszynowy trzymał na piersi tak, że w pół sekundymógł go wycelować w więznia.Calder jak zwykle postawił swoje krzesło sześćstóp od łóżka, żeby Litow nie mógł go dopaść i użyć jako zakładnika, grożąc skrę-ceniem mu karku.Ci faceci z Teleskopu najwyrazniej znali się na swojej robocie.I wtedy właśnie popełnili pierwszy błąd. %7łeby wyjawić nam swoje prawdziwe nazwisko odparł Calder. John Smith. Jasne, oczywiście
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Linki
- Indeks
- ebooks pl prawda o kielcach 1946 r jerzy robert nowak historia Ĺźydzi polityka polska rzeczpospolita paĹstwo ojczyzna patriotyzm honor nkwd prowokacja
- Robbins Anthony Obud w sobie Olbrzyma by www.nlp.end.pl
- Matthew.Woodring.Stover. .Prawo.Caine'a.(P2PNet.pl)
- Alex.Scarrow. .Aniol.smierci.(P2PNet.pl)
- Scott Chacon Pro Git[PL]
- Laimo Michael Glebia ciemnosci[PL][ ](2)
- WSM 16 24 46 1 pl(1)
- Robotham Michael Uprowadzona[PL][ ](2)
- Claimings, Tails, and Other Ali Lyn Gala
- Spotkanie na Montmartre Gustaw Gorecki, Alojzy Nowicki
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- sulimczyk.pev.pl