[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Postanowił nie przejmować się, nie zwracać uwagi naprześladowcę i postępować zgodnie z zamierzonym planem.Korzystając z notatek przywiezionych z Warszawy, a dotyczących polskich pamiątek w Paryżu,wybrał się na cmentarz Montmartre.Jak wynikało z zapisków, sporządzonych na podstawiewspomnień Ferdynanda Hoesicka, na Montmartre powinno znajdować się aż dziewięć grobówpolskich.Przynajmniej znajdowało się ich tam tyle jeszcze na przełomie dziewiętnastego idwudziestego stulecia.Michał uśmiechał się mimo woli do swoich myśli: oto on, pracami swymisięgający prawie dwudziestego pierwszego wieku, zapatrzony w olśniewającą przyszłość techniki,cofa się w przeszłość o półtora niemal stulecia, aby odnalezć polskie nazwiska na grobachparyskiego cmentarza.Ale groby nie są przecież wieczne.Michał sądził, że ślad po nich zaginął, azresztą wątpił, czy bez przewodnika potrafi je odnalezć.Miał tu być grobowiec w postaci wysokiegokatafalku, w którym pochowano dwudziestu wygnańców, uczestników powstania listopadowego.Niektóre nazwiska utkwiły mu w pamięci: Juliusz Sieradzki, Alojzy Biernacki, ksiądz Jan PawełDąbrowski, Ksawery Bronikowski.Obok miał się znajdować drugi zbiorowy grobowiec towarzyszybroni z powstania listopadowego.Trzeci, czwarty, piąty, szóstym siódmy, ósmy i dziewiąty  to także groby zbiorowe.W jednym z nich, najstarszym ze wszystkich, pochowano Joachima Lelewela.Minąwszy bramę cmentarza szedł wolno, zatrzymując się przed niektórymi mogiłami.Pochłoniętymyślami, poddając się łagodnemu smutkowi starego cmentarza, spostrzegł w pewnej chwili, że niejest sam.Odwrócił się powoli i ujrzał Argentyńczyka.Stał zamyślony, czytając napis na sąsiednimgrobie.Michał miał wielką ochotę udać, że go nie spostrzegł, ale było już za pózno.Argentyńczykpodniósł głową i spojrzenia ich spotkały się. Co za niespodzianka  powiedział ze zdumieniem Argentyńczyk, podchodząc z wyciągniętądo powitania ręką.Michałowi nie pozostało nic innego, jak przywitać się  niemniej był zaskoczony spotkaniem zagentem, jak sądził, na tym starym zabytkowym cmentarzu. Nie spodziewałem się pana tu zobaczyć  rzucił zupełnie szczerze. Podobnie jak ja pana  brzmiała odpowiedz. Widocznie nasze zainteresowania sąpodobne. Korzystam z tego, że jestem w Paryżu i mam trochę czasu, więc zwiedzam  wyjaśniłzwyczajnie Michał. I mnie nic innego tu nie sprowadziło.Jeśli się już jest w Paryżu.Michał zastanawiał się, jak pozbyć się niemiłego towarzystwa, nic jednak sensownego nieprzychodziło mu do głowy.Przypadek  pomyślał, czy też zamierzone, ale upozorowaneprzypadkiem spotkanie? Skąd by jednak mógł wiedzieć, że tu przyjdę? Nikomu się nie zwierzałem.Zaraz  przypomniał sobie, sekretarka dyrektora Dubeaulieu! Kiedy wychodziłem, spytała:  Takapiękna pogoda, co zamierza pan dziś robić? Nie miał zamiaru żartować ani umawiać się zdziewczyną, odpowiedział więc, że wybiera się na zwiedzanie paryskich cmentarzy.Powiedziaławówczas:  Och, tyle jest cmentarzy w Paryżu, od którego zamierza pan zacząć?  Oczywiście odMontmartre.Czyżby ona mu to powiedziała? Wprost nie mógł w to uwierzyć.Tymczasem jednak nie wiedział, jak pozbyć się Argentyńczyka.Na szczęście tamten niepróbował nawiązać do tematu ich poprzedniej rozmowy.Szli wolno, rozmawiając o wartościMontmartre jako dokumentu historycznego i o stylu nagrobków.Michał był roztargniony.Nieusiłował nawet kierować rozmową, pozostawił całkowitą swobodę swemu towarzyszowi.A tenmówił dużo, nie zrażając się milczeniem Michała.Od architektury nagrobków przeszedł do malarstwa i rzezby, artystycznej biżuterii i starychmonet. Przyznam się panu  ciągnął  że zgromadziłem maleńką kolekcję starych monet.Zbieramrzeczy wyłącznie bardzo wartościowe i rzadkie, to moja słabość  zwierzał się. Lubię te monety.Mówią wiele, jeśli się umie je odczytywać [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • drakonia.opx.pl
  • Linki