[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Co to za nazwisko, MacEnnaly? - zapytał Phil, gdy zaczęła jeść.-Szkockie - mruknęła, sięgając po następnego tosta.- Mój dziadekprzybył ze Starego Kraju.Był wspaniały - dodała, dławiąc się kęsem,który stanął jej w gardle.Przełknęła go z trudem i spojrzała w górę na jego38RS uśmiechniętą szeroko twarz.Zaczęło jej się wydawać, że popełniła błąd,zbyt pochopnie oceniając tego człowieka.- Czym on się zajmował?- Był wspaniałym skrzypkiem.Znał wszystkie stare ballady i tańce igrał jak burza.- Ty też jesteś skrzypaczką, więc nie ma między wami różnicy.- Ja jestem wirtuozem - odrzekła miękko.- Dziadziuś nie umiałprzeczytać ani jednej nutki, ale grał równie dobrze jak ja, a może nawetlepiej.- Skończyłaś śniadanie? - zapytał, usiłując zabrać jej talerz.- Poczekaj - zaoponowała - zostało jeszcze trochę wołowiny.Obserwowała uśmieszek igrający w kąciku jego ust.Gdy uśmiechnąłsię szerzej, na policzku pojawiał się mały dołeczek.Zastanawiała się,dlaczego przedtem ten szczegół uszedł jej uwadze.- A teraz ubierzemy cię, Charlie MacEnnaly i przeniesiemy domojego domu.- Co zrobimy?- Nie bądz taka zaskoczona.Powiedziałem przecież, że zajmę siętobą.A jak mogę dobrze opiekować się tobą, skoro mieszkamyoddzielnie? Zamknij usta.Dziewczyna w twoim wieku nie powinna stać zotwartą buzią.- Mam wrażenie, że chcesz wkraść się w moje łaski.- Nie wiem.Jesteś zanadto podejrzliwa.- Naturalnie.To wszystko moja wina.Wiesz dobrze, że mam powód,aby ci nie ufać!39RS - To jest tylko wykręt - powiedział, uwijając się po sypialni igrzebiąc w jej ubraniach.- Znalazłem ładną sukienkę.-To nie jest sukienka, tylko wschodni kaftan.Niech ci się nie zdaje,że pozwolę ci założyć to na mnie, Philipie Atmor.- Nie możesz wystąpić w podomce - mruknął, przenosząc resztęgarderoby na kuchenny stół.- Pończochy? Nie, chyba nie są potrzebne.Mój dom jest miły i ciepły.Nie znalazłem też wygodnego biustonosza.- Nie waż się! -mruknęła, wstając chyłkiem z krzesła i wycofując sięw kierunku pieca.- Nie waż się, do licha!- Dlaczego to jesteśmy tacy przewrażliwieni? Pomyślała, żewszystkie jej biustonosze mają zapięcie z przodu, dlatego nie pozwoli muich zapinać.- Dobrze, żadnych biustonoszy - powiedział, przybierając poważnywyraz twarzy.- To rzeczywiście nie jest konieczne.Majteczki? Muszęprzyznać, że są praktyczne.Mogłabyś nosić coś bardziej seksownego.Czyskrzypaczki nigdy się nie bawią?- Zostaw mnie w spokoju! - wrzasnęła.Przecisnęła się obok, porwałaubrania i uciekła do swojej sypialni.- Dużo czasu ci to zajęło - zauważył, gdy wróciła.Uporała się zewszystkim z wyjątkiem zamka błyskawicznego w kaftanie.Utknął wpołowie swojej długości i w żaden sposób nie mogła podnieść go wyżej.- Chyba się zaciął - powiedziała.Spostrzegł, że głos jej zabrzmiał tak, jakby była przerażoną małądziewczynką.Rozkoszna! Zobaczymy, kto szybciej straci cierpliwość i coz tego wyniknie.40RS Boże, jaka ona jest piękna.Jak letnia róża pełna kolców.DlaczegoClaudia poradziła mi, że aby ją ukarać, muszę ożenić się z nią? Ciekawe,jak małżeństwo z taką wiedzmą oceniłaby moja matka? W takim razie,teraz suwak.Z całą galanterią przyklęknął na jednym kolanie, wyrównał suwak idelikatnie zaciągnął go na całą długość.Jego ulubieniec zaintrygowanysytuacją, podszedł bliżej i polizał mu nos.- Tego już za wiele, Sam.- Nie bądz dla niego taki okrutny - powiedziała dziewczyna.- On jesttwoim przyjacielem.Ile lat jesteście razem?- Trzynaście.- Sam chce ci tylko pokazać, jak bardzo cię kocha.- Ach, więc o to chodzi.Nie wiedziałem.Lekarstwa mam już wkieszeni.Zmieniłem zgłoszenie na twojej automatycznej sekretarce, pozatym przestało padać.Możemy swobodnie pójść do mojego domu.- Wciąż jeszcze nie znalazłam odpowiednich butów.Trawa jestmokra.Nie mogę przecież iść w kapciach.- Oczywiście, że nie możesz.Transport jest gotowy - odrzekł i zanimzdążyła cokolwiek powiedzieć, uniósł ją na rękach i trzymał przez chwilęw górze, uśmiechając się do jej błyszczących, zielonych oczu.- Tak jestwygodniej.Idziemy, Sam!- Zmęczyłeś się? Mógłbyś postawić mnie, wiesz.Jakoś przejdę tenkawałek drogi! Albo lepiej zostanę.- Jeszcze ze mną walczysz? - zaśmiał się, przypatrując się jej twarzy.Nie miała idealnych rysów, była pucołowata, błyszcząca i zdrowa, aw tej chwili nieco przestraszona.41RS - Jeszcze o czymś zapomniałem - przyciągnął ją bliżej do piersi ipochylił się w jej kierunku.- Nie rób tego - powiedziała słabo [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • drakonia.opx.pl
  • Linki