[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Zanurzona po szyję zwestchnieniem odchyliła głowę i zamknęła oczy.Jakie konsekwencjepociągnąłby za sobą romans z Trisem? Prawdopodobnie byłby ekscytujący icudowny.Oraz krótkotrwały.Och, Kerith, po co w ogóle o tym myślisz?Nie masz czasu na romanse, a Tris przypuszczalnie pragnie jak najszybciejstąd zniknąć! Pewnie już dawno uznał cię za stukniętą.Jeden pocałunekjeszcze nie oznacza, że mężczyzna pragnie się zaangażować.Ciekawe, czy Tris przygotowywał takie kąpiele dla swojej żony.Albodla kolejnych kochanek? Mężczyzni jego pokroju na ogół lubią sprawiaćkobiecie drobne przyjemności, ale to tylko jedna strona medalu.A ta druga?Jaka jest? Kerith nie miała pojęcia, ponieważ prawie wcale nie znała Trisa.Ale już wiedziała, że chętnie poznałaby go lepiej.Jej dotychczasowe doświadczenie w sprawach męsko-damskich byłonaprawdę skąpe.Jako nastolatka nigdy nie nauczyła się flirtować aniprzekomarzać z chłopcami, ponieważ wystarczyło, aby uśmiechnęła się dokolegi, a jej matka wpadała w histerię.Zresztą w oczach większościchłopaków Kerith uchodziła za osobę wyniosłą.Pózniej już całkiemświadomie unikała mężczyzn, skupiła się na robieniu kariery zawodowej.Bo matka zawsze powtarzała, że najważniejsza jest niezależność.Kerith z westchnieniem wsunęła się głębiej do wody, rozkoszując sięjej kojącym ciepłem.Prawie zapomniała o tej przyjemności.Od lat żyła wszaleńczym tempie, więc nie traciła czasu na długie kąpiele, tylko brałaszybki prysznic.Stopniowo zrezygnowała również z wielu innych miłychrzeczy.Już nawet nie pamiętała, kiedy jej życie stało się wręcz spartańskie.65RS Do niedawna uważała się jednak za kobietę szczęśliwą.Dopiero pojawieniesię Trisa zburzyło jej spokój.Ale związek z nim nie wchodził w rachubę.Tris nie zamieszkałby w Anglii - choćby z powodu szkoły Michaela.A ona,Kerith, nigdy by stąd nie wyjechała.Nawet gdyby Tris ją o to poprosił.Co,oczywiście, było mało prawdopodobne.Zresztą naprawdę ceniła swojąniezależność.Dobrze zarabiała, miała poczucie bezpieczeństwa, nikogo onic nie musiała prosić.A matka musiała błagać ojca o pieniądze na rajstopy,kosmetyki czy pantofle.I sądząc z jej miny, czuła się wtedy straszliwieupokorzona.Alę chyba nie zawsze tak bywa? Wszystko zależy od tego, z jakim sięjest mężczyzną.Ale ty, Kerith, i tak nie nadajesz się do życia we dwoje.Ponieważmasz zahamowania, pomyślała ponuro.Nic nowego, prawda?Otworzyła oczy i wlepiła wzrok w migotliwe płomyki.Działały niemalhipnotyzująco.Usypiały.Ale ona nie powinna zasnąć.Pozwoliła jednak opaść ociężałym powiekom i odpłynęła w słodkiniebyt.Zwiece słodko pachniały, piana wciąż była taka puszysta.czemuwięc odmawiać sobie chwili marzeń? O niebieskookim mężczyznie?Raptownie drgnęła, słysząc pukanie do drzwi.- Tylko nie uśnij! - zawołał Tris.Zamruczała coś pod nosem i niechętnie powróciła do rzeczywistości.Wyszła z chłodnawej wody, wytarła się i ręcznikiem osuszyła mokre końcewłosów.Włożyła szlafrok, zgasiła świece i poszła do sypialni.Nie miałapojęcia, dlaczego sięgnęła do szafy po otrzymaną w prezencie od matkielegancką piżamę i przebrała się w nią.66RS Wchodząc do saloniku, przystanęła zdumiona.W pokoju ujrzałabowiem rozstawiony składany stolik, a na nim swoją najlepszą zastawę zchińskiej porcelany i kryształowe kieliszki.Na środku blatu stała czerwona,świąteczna świeczka, nadal ozdobiona bożonarodzeniowym stroikiem zostrokrzewu.Tris stał przy oknie i wyglądał na zewnątrz.Chyba usłyszał szmerkroków, bo odwrócił się.Nie uśmiechnął się, tylko patrzył na Kerith wmilczeniu.- Romansowałeś na prawo i lewo, Tris? - palnęła bez zastanowienia.- Nie - odparł krótko.Chyba się nie zdziwił ani nie zirytował.- I nawet nie bierzesz pod uwagę stałego związku lub małżeństwa?- Nie.- Dlaczego?- Zaraz będzie kolacja.Kerith uśmiechnęła się niewesoło.Pomyśleć, że zastanawiała się, czyTris byłby dla niej odpowiednim mężczyzną.To żałosne, bo on wcale niechciał mieć z nią do czynienia.Spojrzała w stronę kuchni, skąd niedolatywały żadne odgłosy gotowania ani nawet zapachy, i przeniosłapytający wzrok na Trisa.- Zamówiłem jedzenie.- Aha.- Jak się czujesz?- Dobrze, dziękuję.I przepraszam za moje wcześniejsze zachowanie.- Nie musisz przepraszać.- Muszę.Zachowałam się jak idiotka.67RS - Nie, to moja wina.Moje serce i głowa jakoś nie mogą dojść doporozumienia.Nie powinienem cię całować.Ani nawet tu przychodzić.- Dlaczego?- Może lepiej o tym nie mówić?- Pewnie tak - przyznała.- Wcale nie chciałam, żebyś mi się spodobał -oświadczyła zgodnie z prawdą i skrzywiła się, zakłopotana tym wyznaniem.- Niepotrzebnie to powiedziałam, prawda? Czasem palnę coś bezzastanowienia.- Uśmiechnęła się blado.- Obecnie najważniejsza jest dlamnie kariera zawodowa [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • drakonia.opx.pl
  • Linki