[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Alojzka Prechtel, w swej odświętnej kwiecistej chłopce,widocznej spod cię\kiego lodenowego palta, w zielonym pilśniowymkapeluszu z \ółtym piórem i w wysokich, zapinanych na guzikibucikach siedziała na brze\ku krzesła przeznaczonego dla świadków.Czuła się bardzo wa\na, płonęła chęcią zemsty, a jednak miała się na baczności.Jej chlebodawczyni wyjechała z Linzu nie mówiąc na jakdługo.Fakt, \e nagle stała się obiektem zainteresowań, stanowił dla niejpewną pociechę: nieznajomi zaczepiali ją na ulicy i wypytywali oosobiste \ycie Dorfrichtera, reporterzy przeprowadzali z nią wywiady,nawet ojciec Kolb z Kościoła Minorytów zaprosił ją po mszy dozakrystii.Teraz oto wezwano ją do Wiednia, by zło\yła zeznania podprzysięgą.Nigdy jeszcze nie była w stolicy.Szczęściem miałakrewnego w Wiedniu, który wyszedł po nią na stację i zaprowadziłprosto pod drzwi kancelarii kapitana Kunze, dokąd musiała ju\ wejśćsama.- Panno Prechtel - rzekł do niej Kunze, kiedy ju\ potwierdzonojej to\samość, adres i okres pracy u Dorfrichterów.- Proszę terazcofnąć się pamięcią do dnia trzynastego listopada.Póznym wieczoremporucznik Dorfrichter wyjechał do Wiednia.Czy panna była wmieszkaniu Dorfrichterów tego dnia?- A gdzie bym mogła być? Przecie\ tam mieszkam.Nie jestemtaka, co to chodzi się wałęsać, dlatego, \e pani nie ma w domu.- Wcale tego nie miałem na myśli - odpowiedział cierpliwiekapitan.- Wiemy, \e porucznik był na urlopie od dwunastego.Czyprzebywał wówczas w domu, a jeśli tak, to co porabiał?- Był w domu, ale nie wiem, co porabiał, bo siedział w swoimpokoju.Zamknął się na klucz.Kunze przypomniał sobie rozkład ich mieszkania. - W swoim pokoju, to znaczy gdzie? Co panna przez to rozumie,\e był w swoim pokoju?! Jest tam salon, jadalnia i sypialnia.- W sypialni oczywiście.Tam stoi jego biurko.- I nie dał pannie wejść do środka przez cały dzień?- Nie!- Czy to było coś niezwykłego, czy się ju\ przedtem zdarzało?- Nie.Nigdy przedtem się nie zdarzało.To mnie właśniezaskoczyło, bo to było takie dziwne, ale teraz wiem, dlaczego on siętam zamknął.Pisał listy do tych oficerów i sypał truciznę do kapsułek!Trzej mę\czyzni spojrzeli na mą ze zdumieniem.- Skąd pannie to wiadomo? - spytał ostro Kunze.- Ka\dy o tym wie.- Wzruszyła ramionami.- Było o tym wgazetach.- Ale czy widziała panna te listy i kapsułki? Albo czy natrafiłana pył lub proszek, który wyglądał jak trucizna?- Wszelki pył to dla mnie trucizna.Ka\dy wtedy myśli, \e nieposprzątałam porządnie,- A co z tymi listami i kapsułkami?- Być mo\e je widziałam.Ale nie pamiętam.- Czy porucznik zamknął się na klucz w swoim pokoju tak\edwunastego listopada? - spytał Kunze.- Prócz tego, kiedy wychodził z psem na spacer.- A kto wychodził z psem trzynastego?- Porucznik, oczywiście.I tak mam dość własnej roboty, \ebysię jeszcze uganiać z psem! - Więc porucznik wyprowadzał psa dwunastego i trzynastego.To znaczy, \e nie siedział zamknięty w swoim pokoju cały czas.- Nie.Ale kiedy wychodził, zamykał pokój i zabierał klucz zesobą.- Więc nie mogła się panna dostać do sypialni ani dwunastego,ani trzynastego?- Dopiero następnego dnia rano.Porucznik był ju\ wtedy wWiedniu.Kunze oparł się o tył krzesła i przez chwilę wpatrywał się wpustą przestrzeń przed sobą.- Dziękuję, panno Prechtel, to nam na razie wystarczy.Alojzka podniosła się z ociąganiem.Minęło ju\ początkowezdenerwowanie oraz ucisk, który ją dławił w gardle przez pierwsze paręminut przesłuchania, i właśnie zaczęła nabierać śmiałości.- Wymówiłam słu\bę trzeciego listopada - powiedziała nagle dotrzech powściągliwych i milczących oficerów, którzy widać niedoceniali jej znaczenia jako świadka oskar\enia.- Chciałam odejśćnatychmiast.Właśnie z powodu pana porucznika.Powiedział do mnie idiotka.Pani Dorfrichter prosiła, \ebym o tym zapomniała i nieodchodziła.Mówiła, \e pan porucznik jest bardzo zdenerwowany, bonie dostał awansu, którego się spodziewał.Chciała ich przekupić tą wiadomością w nadziei, \e przedłu\ąprzesłuchanie.Kunze połknął przynętę.- Jakiego awansu? - spytał. - Na kapitana oczywiście.Obydwoje bardzo na to czekali iliczyli, \e się przeniosą do Wiednia.Raptem przestali zupełnie o tymmówić.Kiedy zapytałam panią o tę sprawę, odpowiedziała, \ebympilnowała własnego nosa.Pan chodził zdenerwowany po całym miesz-kaniu, klął na wszystkich i trzaskał drzwiami.- Kiedy panna zauwa\yła zmianę w jego zachowaniu? -zagadnął Kunze.Alojzka rozparła się w krześle swym potę\nym zadkiem,podobnym z kształtu do gruszki.- Po pierwszym listopada.Narobiła im smaku tą informacją i miała nadzieję, \e będą jądalej wypytywać i nakłaniać do mówienia.- Czy pani Dorfrichter była rozczarowana tym, \e nie przeniosąsię do Wiednia?- Trudno powiedzieć.Ju\ przedtem bywała podenerwowana.Nie czuła się za dobrze.Poza tym złościło ją to, \e się robi gruba.Martwiła się, \e przestanie się jemu, to znaczy porucznikowi, podobać zpowodu tej cią\y.- Tu Alojzka zachichotała.- Pani Dorfrichter to jestzazdrosna, jak nie wiem co [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • drakonia.opx.pl
  • Linki