[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Jak widać, jestem uzależniona od chleba przyjazni.Powinni chybawymyślić jakiś program dwunastu kroków.Mark nie może powstrzymać śmiechu; Gracie chichocze.Nawet Juliauśmiecha się krzywo. Zmiejcie się, śmiejcie. Podchodzi do szafki, sprawdza daty na kilkutorebkach i bierze dwie. Masz rację co do prądu.Może na wszelki wypa-dek od razu upiekę kilka bochenków. Mogę pomóc?  pyta Gracie. Oczywiście!  Julia uśmiecha się. Tylko najpierw wyłącz tele-wizor.Mark pomaga Gracie zejść, dziewczynka wybiega z kuchni.Julia pytanieśmiało: Nie chciałbyś pomóc?Mark bardzo by chciał, ale w tym momencie dzwoni jego telefon, nawyświetlaczu widać nazwisko Lemelina. Przepraszam, muszę to odebrać.Zaraz wracam.LRT  Julia wzrusza ramionami. Mark, przyjacielu!  zaczyna jowialnie Lemelin. Przepraszam, nie mogłem odebrać.Jak ci się podoba deszczyk?Poufałość Lemelina dodaje Markowi otuchy.Przynajmniej Bruno wie, żepogoda jest fatalna. Dopóki mam elektryczność, nie jest zle. To samo mówię, to samo.Nie zamknąłem restauracji, przecież ludziemuszą jeść, prawda?Prawda.Mark odchrząkuje. Dzwoniłem, żeby zapytać, czy moglibyśmy przełożyć spotkanie nanastępny tydzień.Zaczyna zatapiać drogi. Naprawdę? Gdy rozmawiałem z Vivian, nic o tym nie mówiła.Do licha, czy ten gość nie ogląda wiadomości, nie widzi, co się dzieje zaoknem? Albo jest bezmyślny i beztroski, albo Chicago wywiało na Hawaje. Właśnie podjęliśmy decyzję. W ciągu ostatnich dziesięciu sekund?  pyta Lemelin ze śmiechem.Zabawne, przed chwilą z nią rozmawiałem. Przed chwilą?  Mark marszczy brwi. Niecałą minutę temu, dlatego nie odebrałem twojego telefonu.Powie-działa, że rozmawiała z tobą, ona już jedzie, ale ty możesz nie dotrzeć.Co jestgrane, Evarts?Evarts.Niedobrze.LRT  To jakaś pomyłka, Bruno.Wyjaśnię to z nią. Na pewno.Czyli co, widzimy się za chwilę? Zjemy coś dobrego, po-gadamy o interesach.To już nie propozycja, to żądanie.Lemelin wie, że Mark chce przełożyćspotkanie, ale nie zamierza odpuścić mu bez walki, w każdym razie chce, żebyMark poczuł się jak mięczak.Może i jest mięczakiem.Może powinien wziąć byka za rogi i pojechać a przynajmniej spróbować.Ale wystarczy jeden rzut oka na okno, by zrozu-mieć, że to byłoby szaleństwo. Dzięki, ale myślę, że jednak rozsądniej będzie przełożyć spotkanie.Może w przyszły wtorek o tej samej porze? Hm, przyszły wtorek.Dam ci znać, nie mam przed sobą kalendarza.Lemelin się wycofuje, Mark czuje to.Znów patrzy w okno.Nawet jeśli ichnie zaleje, od Chicago dzielą Avalon dwa hrabstwa, a im bliżej miasta, tymgorsza pogoda, zawsze tak jest.Mark będzie odcięty od rodziny, Julia i Graciezostaną tu same.Lemelin jest trzykrotnym rozwodnikiem, przesiaduje wswoich restauracjach, bo nie ma dokąd wrócić, nic nie straci. Słuchaj, chciałbym tam być  mówi Mark z udawanym żalem.Le-melin jest twardym facetem, ale ma słabość do Vivian i Mark próbuje zagraćna tej słabości. Pogoda jest fatalna i nikt nie powinien wychodzić z domu, zwłaszczaVivian. Vivian. Zapada cisza, tykanie zegara, potem krótki śmiech. Niekłopocz się o Vivian, stary.Ta dziewczyna potrafi o siebie zadbać.O nią bymLRT się nie martwił, za to ty. Urywa, pozwalając Markowi dośpiewać sobieresztę.Mark już ma sięgnąć po kolejną wymówkę, gdy nagle rozumie, że to niema sensu.Będzie bez końca nadskakiwał Lemelinowi, który ma gdzieś, czyMark zrobi to swoim kosztem, czy kosztem swojej rodziny.Mark jest archi-tektem i to cholernie dobrym, dał Lemelinowi masę świetnych pomysłów,które ten na pewno wykorzysta i nie chce dłużej w to inwestować.Nie za-mierza być sługusem  nawet za cenę projektu życia. Jeśli chcesz spotkać się w przyszłym tygodniu, powiem Dorothy, żebyzadzwoniła do ciebie i ustaliła datę. Nie sądzę, żeby to było konieczne  odparł Lemelin obojętnie. W takim razie powodzenia, Bruno. Mark rozłączył się.Nie może uwierzyć, że właśnie odpuścił sobie projekt Lemelina.A potemmyśli, że Vivian pewnie miała rację  i tak stracili go już jakiś czas temu.Niby liczyli, że uda im się skłonić Brunona do zmiany zdania, ale w głębiducha wiedzieli, jak jest naprawdę.Po prostu łatwiej było oszukiwać się, żeciągle jeszcze jest szansa.Wybrał numer Vivian, żeby przekazać jej tę nowinę.Będą mieli inneprojekty, inne możliwości, mniej kłopotliwe i wyczerpujące. Hej  mówi Vivian pogodnie; w głosie słychać buzującą w niej ko-feinę, adrenalina też robi swoje. Jadę do Chicago, drogi wcale nie są takiezłe.Na razie.W przeciwieństwie do Vivian Mark wie, jak zaczyna się nagłapowódz.LRT  Odwołałem spotkanie, Vivian. Co?! Przecież właśnie tam jadę, Mark! Będę za godzinę, najdalej zapółtorej! Vivian. Mogę reprezentować Gunther & Evarts, wiem, co Bruno chce usłyszeć.Zdołam to załatwić, Mark.Mam wszystko przy sobie.Zmarszczył brwi, nie rozumiejąc, co ona mówi. Co chcesz przez to powiedzieć? Wszystkie planyostateczny projekt oferty leżą u mnie. Zerka na biurko, by się upewnić;tak jest, wszystko się zgadza.Vivian wzdycha niecierpliwie. Słuchaj, nie gniewaj się, ale zrobiłam wczoraj kopię, chciałam pokazaćjednej przyjaciółce.Dziewczyna ma niesamowite wyczucie koloru i podsu-nęła mi kilka świetnych pomysłów, jak dodać więcej ognia do palety kolorówpoprzez pomarańczowy zamiast czerwonego.Początkowo się z tym nie zga-dzałam, ale jeśli połączy się to z tymi niebieskimi odcieniami, które Brunochce mieć przy wejściu. Vivian  przerwał jej Mark. Nie możesz pokazywać naszych prackomuś spoza firmy, szczególnie na etapie projektu! Wiem, Mark, ale to była wyjątkowa sytuacja! Nie ma zamiaru mnie zato kasować, nikomu o tym nie wspomni.Znam ją od zawsze, jest profesjona-listką.No wiesz, pracuje dla Perkins Eastman. Perkins Eastman?  Markowi robi się zimno.Perkins Eastman tomiędzynarodowy moloch, projekty, nadzór, wystrój wnętrz i tak dalej.GrająLRT w zupełnie innej lidze i Mark w zasadzie nie traktuje ich jak konkurencji, choćw tym biznesie właściwie każdy jest konkurencją.I chociaż nie podejrzewa,by chcieli zdobyć projekt Lemelina, nigdy nic nie wiadomo.Tak czy inaczej,doszło do poważnego konfliktu interesów i drastycznego naruszenia politykifirmy  Vivian nie powinna pokazywać projektu nikomu spoza ich biura, ajuż najmniej potencjalnej konkurencji.Mark jest wstrząśnięty, że mogła cośtakiego zrobić, że nie przyszło jej do głowy [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • drakonia.opx.pl
  • Linki