[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Założyli, że kurier wiozący takcenną przesyłkę będzie się spieszył.Podróż rzeką zajmuje więcej czasuniż lądem.To, iż plan jego podróży nie zakładał maksymalnegopośpiechu, jakoś nie przyszło im do głowy.Póki przebywali na wodzie, byli zatem bezpieczni.Przynajmniej narazie.Padł na koję i natychmiast zasnął.Śnił o nieuchwytnej, fascynującejdamie, która uwielbia tańczyć walca.Obudził się dopiero w porze południowego posiłku, lecz podszedł dostołu - teraz, gdy byli sami, posadzono ich przy jednym, dużym stoliku.- Tu jesteś, drogi chłopcze! - Esme uśmiechnęła się serdecznie.-Dziękuję, że towarzyszyłeś nam podczas balu.Impreza w pełnizaspokoiła moje oczekiwania.Nie był pewny, czy chce usłyszeć, jakież to mianowicie byłyoczekiwania.Skinął więc tylko enigmatycznie głową, po czym zająłmiejsce tuż obok starszej damy naprzeciw Loretty.Podniosła wzrok i powitała go skinieniem głowy.- Dzień dobry panu.Ufam, iż dobrze się panu spało- Jej uśmiech wydał mu się odrobinę tajemniczy, jakbymyślała o innych sprawach.Przyjemnych sprawach.Odetchnął i wtedy uświadomił sobie, że wstrzymywał oddech.- Dziękuję, spałem rzeczywiście doskonale - odparł siadając.Kiedyudało mi się wreszcie położyć, dodał w myśli.Stłumił chęć, by zapytać jąo to samo.Tym razem po tym, jak ją pocałował, nie próbowała przynaj-mniej zmrozić go milczeniem.Uznał, że robi postępy.Nie był co prawda pewien, ku czemu owe postępy miałyby prowadzić,był jednak zdecydowany się dowiedzieć.We właściwym czasie.Kiedyzakończy z powodzeniem misję.To, co rozgorzało pomiędzy nimi,zabarwiało pocałunki, i co mogło z tego wyniknąć, będzie musiałozaczekać.Teraz zaś.Teraz musi zachować czujność i wypatrywać ludzi Czarnej Kobry.Posiłek przebiegł w miłej, niewymuszonej atmosferze Kiedy wstali odstołu, porozmawiał z kapitanem, a potem wyszedł na pokład widokowy izastał tam Lorettę zajętą haftem.Opadł na pobliski leżak, uśmiechnął się,kiedy na niego spojrzała, a potem wyciągnął przed siebie długie nogi,skrzyżował dłonie na piersi i zapatrzył się na rzekę wijącą się przed niminiczym stalowoszara wstążka.Powieki zaczęły mu ciążyć i wreszcie opadły.Loretta usłyszała, że Rafe oddycha inaczej, a potem jej uszu dobiegłociche pochrapywanie.Spojrzała na niego, uśmiechnęła się łagodnie i wróciła do robótki.Następnego popołudnia, kiedy eskortowali panie odbywające krótkąwycieczkę po Linzu, nie był już senny i rozluźniony, ale czujny i spięty.„Uray Princep" zawinął do portu przed godziną, a kapitanpoinformował, że wypłyną następnego dnia rankiem.Mieli więc dozapełnienia kilka godzin, a Esme postanowiła zobaczyć widoki irozprostować nogi.Po dwóch dniach spędzonych na łodzi Loretta poparłaciotkę z całego serca.Nie miał zatem szans wyperswadować imwyprawy, zaś Loretta dobiła go stwierdzeniem, iż powinien byćwdzięczny, że ma do czynienia z tak rozsądnymi kobietami.Zamrugał, a potem zgodził się niechętnie, by zeszli wszyscy na ląd.Zmierzając za ciotką wzdłuż nawy kościoła Świętego Marcina niebyła pewna, jak ma postępować z Rafe'em: przywrócić chłodny dystans, zjakim traktowała go przed balem - co, jak widać, zupełnie się niesprawdziło, i to częściowo z jej winy - czy też popłynąć z prądem i zo-baczyć, dokąd ją zaprowadzi.Dokąd to zaprowadzi ich oboje.Ten ostatni impuls skłonił ją, by znów go pocałować- pod pretekstem podziękowań za to, że ocalił ją na balu.Postąpiła takjedynie po to, aby dowiedzieć się więcej.I jak poprzednio, doświadczeniezrodziło jedynie kolejne pytania.Podążając tuż za Esme, podziwiała posłusznie rzeźbienia, bogatozdobiony ołtarz, kaplice i nawę, ale choć część kościoła pochodziła aż zroku 799, nie wzbudziło to w niej emocji.Zostawiła Esme podziwiającąchór i podeszła do szczytu nawy, gdzie czekał Rafe.- Nie widziałam w mieście wyznawców kultu, a pan?- spytała cicho.Potrząsnął tylko głową.Ona zaś odwróciła się,spojrzała na Esme i kontynuowała: - Linz nie leżyprzy żadnej z głównych dróg, więc pewnie się pana tu niespodziewają.Może nie przysłali do miasta nikogo.Zastanowił się, nim odpowiedział:- Nauczyłem się, i to w bolesny sposób, że tam, gdzie chodzi o CzarnąKobrę, lepiej niczego nie zakładać pochopnie.Ferrar dysponuje istnąarmią ludzi, dlatego trudno powiedzieć, dokąd ich skieruje.Esme natknęła się tymczasem na kustosza i prowadziła ożywionąrozmowę.Rafe przyglądał się temu, mając nieprzyjemne uczucie, iżwkrótce każde z nich pójdzie swoją drogą.Esme podziękowała serdecznie kustoszowi i ruszyła ku nim nawą.- Zobaczyłam już to, co chciałam.Najwidoczniej kolejnym miejscemwartym zwiedzenia jest kościół pielgrzymi na wzgórzu za miastem.-Odwróciła się do Loretty.- Ten, którego wieżę dostrzegłaś z pokładu.Rafe ściągnął brwi.- Wzgórze wydaje się strome.- Bo jest.- Esme uśmiechnęła się, bardzo z siebie zadowolona.-Dlatego na głównym placu miasteczka można wynająć dwukółkizaprzężone w kuce.Nie minęło pół godziny, a dwa powoziki zatrzymały się przedkościołem Postlingberg na szczycie wzgórza o tej samej nazwie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Linki
- Indeks
- Oliver Lauren Delirium 01 Delirium
- Stephanie Rowe Immortally Sexy 3 He Loves Me He Loves Me Hot
- Brooke Lauren Heartland 03 Własna droga
- JENS LAPIDUS Czarna Trylogia Sztokholmska 01 Szybki cash. Głód, nienawić, pogoń
- Kate Lauren Upadli 02 Udręka
- Brooke Lauren Heartland 02 Po burzy
- 1. Piękny Drań Christina Lauren
- Christina Lauren Piękny gracz
- Christie, Agatha Der Mann im braunen Anzug
- Borchardt Alice Noc Wilka
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- wywoz-sciekow.pev.pl