[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Ato coś więcej niż wy potrafiliście zrobić, kiedy Bajka była uwas! Ashley uniosła brwi.- Ach, więc to ta klacz palomino! - domyśliła się Ashley.-Teraz wszystko rozumiem.- O co ci chodzi? - chciała wiedzieć Amy.- O to, że Lisa Stillman nie powierzyła wam jednakwartościowego konia.Wszyscy dobrze wiedzą, że ta klacz tobeznadziejny przypadek.Jest zdziczała.Mama próbowaławszystkich sposobów, ale jej koń po prostu nie da sięwyleczyć.Jedyne, czego mu potrzeba, to kulka w łeb.- Wcale tak nie jest! - zdenerwowała się Amy.- Chyba nie sądzisz, że ci się uda.- Właśnie, że tak!Ashley zaśmiała się szyderczo.Amy gotowała się cała wśrodku ze złości, ale wyminęła Ashley i odeszła.- %7ładnych szans! - krzyknęła rozbawiona Ashley.- Niemasz doświadczenia w leczeniu koni, zwłaszcza takich jakten.Amy pomaszerowała korytarzem, zdecydowana niesłuchać więcej tych bzdur.Ashley nie miała racji - uda jej sięwyleczyć Bajkę.Nigdy przedtem Amy nie czuła takiejdeterminacji.Od razu po powrocie do domu Amy pobiegła poszukaćTrega.Znalazła go w siodłami, gdzie czyścił uzdy. - I jak Pegaz? - zapytała.- Bez zmian - odparł i popatrzył na nią z zainteresowaniem.- Dlaczego właściwie sądziłaś, że może być inaczej?Amy opowiedziała mu o wydarzeniach poprzedniego dnia.- Pomyślałam sobie, że być może to mu przywróci apetyt -westchnęła.- Ale chyba się pomyliłam.Przez chwilę milczeli.- Będziesz dziś pracować z Bajką? - przerwał ciszę Treg, aAmy w odpowiedzi kiwnęła głową.- Najpierw spróbuję się z nią porozumieć, a potemzobaczymy, jak zareaguje na siodło i uzdę - odparła.Porozumienie miało na celu odbudowę zaufania zwierzęcia.Dla mamy był to zawsze pierwszy etap rehabilitacji konia.-Co o tym sądzisz? Wydaje mi się, że ona jest tak agresywna,bo się boi.Jeśli się z nią porozumiem, może zaufa mi na tyle,by pozwolić sobie założyć siodło.- Brzmi niezle.Jeśli chcesz, pójdę z tobą i ci pomogę -zaproponował się Treg.- Chętnie - odparła z uśmiechem.Dwadzieścia minut pózniej Amy wyprowadziła Bajkę naokrągły wybieg do ćwiczeń.Klacz szła u jej boku krótkim, szybkim krokiem i rozglądała się dookołapo obcym sobie otoczeniu.W pewnej odległości za nimi szedł Treg z siodłem i uzdą.Kiedy znalazły się na wybiegu, Amy zamknęła bramę iodczepiła lonżę.Uwolniona klacz odskoczyła w bok,przebiegła kilka kroków, zatrzymała się parę metrów odAmy i zaczęła wąchać piasek.Amy cmoknęła i uderzyła trzymaną w ręku liną w kierunkutylnych nóg konia.Bajka zarżała i puściła się truchtem.Amyszybko przeszła na środek wybiegu, zrównała się z klaczą iuderzając liną za jej zadem, nakłoniła ją do przyspieszeniakroku.Wiedziała, że instynkt koni każe im uciekać od ludzi,jak od drapieżników, jeśli tylko jest taka możliwość.Podczasporozumienia Bajka powinna odczuć, że Amy jestczłowiekiem, któremu może zaufać.Amy pozwoliła klaczy kłusować dookoła wybiegu przezkilka minut, po czym wysunęła się lekko naprzód.Na tenwidok Bajka zatrzymała się momentalnie i ruszyła wprzeciwnym kierunku.Amy cały czas nie spuszczała wzrokuz jej oczu.Wkrótce zauważyła, że Bajka pochyla głowę, jejbieg stał się spokojniejszy, a krok bardziej rytmiczny.Amy czekała teraz na pierwsze oznaki porozumienia.Pokolejnych kilku okrążeniach Baj- ka skierowała ucho w stronę Amy, tym samym przekazując,że chciałaby już zwolnić, ale Amy czekała na kolejny sygnał.Zwykle otrzymywała go dopiero po następnych paruokrążeniach, ale Bajka niemalże natychmiast zaczęłanachylać głowę i wykonywać takie ruchy, jakby cośprzeżuwała.Amy szybko zwinęła lonżę, spuściła wzrok i odwróciła siętyłem do klaczy.Stała tak i czekała na jej reakcję, z całej siłystarając się opanować.Po chwili usłyszała stukot kopyt napiasku i oddech Bajki za swoimi plecami.Odsunęła się okrok i czekała, co będzie dalej.Moment pózniej poczuła pyskBajki na swoim ramieniu, a jej ciepły oddech na swojej szyi.Porozumienie udało się!Odwróciła się powoli, ale nie podniosła wzroku, wiedząc,że tylko drapieżniki wpatrują się w oczy swoim ofiarom.Pogłaskała klacz po pysku i odeszła na drugi koniecwybiegu.Zaczęła nasłuchiwać: czy Bajka pójdzie za nią?Jeżeli nie, trzeba będzie wszystko zaczynać od nowa.Naszczęście nie było takiej potrzeby - po króciutkim wahaniuBajka poszła w jej ślady.Amy zaczęła chodzić po wybiegu,zmieniając kierunki, a klacz podążała za nią.Wreszciezatrzymała się i pogłaskała Bajkę po głowie.- Dobry konik - pochwaliła ją.Klacz oparła się o nią nosemi podniosła pysk na wysokość twarzy Amy.Zaczęła wąchać dziewczynę zzainteresowaniem.Amy zaśmiała się i pogłaskała złotą szyjęBajki.- Szybko reagowała - powiedziała do Trega, który stał przybramie [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • drakonia.opx.pl
  • Linki