[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Jimmy odczuwał mdłości i bolały go oczy,częściowo z powodu skręta, którego wspólnie wypalili na plaży przedprzyjściem tutaj, częściowo z powodu oka, które Denny podbił mupoprzedniego popołudnia, a częściowo również dlatego, że od dwóchgodzin on i Tara, zamiast przygotowywać na poniedziałek pracępisemną z historii, grali w Metal Gear Solid 2 na przenośnej konsolinależącej do Tary.- Znowu gryziesz ziemię! - zawołała Tara, gdy Jimmy ponowniedostał na ekranie w łeb.Wyciągnęła z kieszeni paczkę gumy i wsunęłalistek w swoje pomalowane na czarno usta.- Masz po prostu farta.- Wcale nie.To ty jesteś superskankowy.- Zaśmiała się,potrząsając swoimi doczepianymi włosami, które niedawno ozdobiłakoralikami, po czym nagle umilkła.- Jaki? - zapytał Jimmy. - Sprawdz sam - zachichotała.Tara wyciągnęła rękę w stronę sprzętu grającego i go ściszyła.Pod wpływem jej nalegań jakieś pięć razy z rzędu słuchali albumuThe Streets' Original Pirate Material.Od dziesięciu minut przezotwarte drzwi do pokoju Jimmy'ego sączył się słodki zapach płynu dokąpieli, gdyż w usytuowanej tuż obok łazience Rachel kąpała małegoKierana.Przez ścianę dobiegł do nich dzwięk, delikatny i pełen smutku.ToRachel śpiewała Kieranowi.- Odjazd - odezwała się Tara.Ale Jimmy zdążył usłyszeć jedynie początek piosenki, kiedyzagłuszył ją przenikliwy sygnał domowego telefonu.- Mógłbyś odebrać? - zawołała Rachel.Jimmy przewrócił oczami do Tary, która doskonale wiedziała ojego niechęci do odbierania telefonu stacjonarnego.- Idz.Nic mi się nie stanie.- Zobaczymy - mruknął, wstając i wyślizgując się z pokoju.Jimmy przyglądał się aparatowi telefonicznemu, gdy przechodziłprzez salon w stronę małego, szklanego stolika tuż obok sofy zesztucznej skóry i z metalowymi nóżkami.Jimmy nie cierpiał odbieraćdomowych telefonów.Po pierwsze, nigdy nie były do niego, jako żew dzisiejszych czasach zdecydowana większość jego znajomych niezawracała sobie głowy telefonami stacjonarnymi.Jednak główniedlatego, że bał się, kogo może usłyszeć po drugiej stronie linii: którąśz pielęgniarek z Hospicjum Williama Bentleya z wiadomością, że cośzłego dzieje się z jego babcią, lub też swojego tatę nawijającego otym, kiedy ma zamiar przyjechać z Portugalii, by ich odwiedzić, lubspotkać się z Rachel tam.- Jimmy! - Rachel zawołała ponownie z łazienki, panikując, gdyżsygnał telefonu rozbrzmiewał już po raz piąty.- Już odbieram - odkrzyknął, po czym wziął do ręki słuchawkę.-Tak?- Jimmy! - W słuchawce rozbrzmiał głos jego ojca.- Jak sięmasz?Słowa te wydały się Jimmy'emu tak sztuczne i przesadzone, jak %7łyczymy smacznego", słyszane za każdym razem, kiedy siękupowało hamburgera w sieci FunBurger na George Street.Jimmyprzez kilka sekund milczał, a kiedy się odezwał, jego głos był tak nijaki i mało entuzjastyczny, jak to tylko było możliwe.Utrudnianieojcu i tak już marnych prób stworzenia między nimi poczuciakoleżeństwa było jedynym, w czym Jimmy nad nim górował.- Mam się dobrze - odparł Jimmy.- Klawo.Jimmy poczuł, jak przez jego ciało przebiega dreszcz.Jego ojciecczternastego skończy czterdzieści lat, mimo to miał zwyczaj używaniawyrażeń, na które był już zdecydowanie za stary.Słowa takie jak klawo",  ciemniak",  ćmaga" i  pawiować", słowa, którewychwytywał, włócząc się po barach i klubach z małolatami w wiekuJimmy'ego i jeszcze młodszymi, słowa, o których zupełnie nie miałpojęcia, z jakiej pochodzą bajki.- No więc co porabiasz? - zapytał go ojciec.- Zwisam.- Eee?Jimmy uśmiechnął się.Mam cię, pomyślał.- To oznacza kręcenie się tu i tam, tato - odparł.- To takiewyrażenie z kultury młodzieżowej.Nie zrozumiałbyś.Jimmy nie zapytał w odpowiedzi, co porabia jego tata, ale on i takzaczął mu opowiadać.To, co mówił, brzmiało tak, jakby byłowcześniej przygotowane, jakby ćwiczył te słowa przed lustrem, zanimwykonał ten telefon.- Wszystko tutaj zaczyna się dobrze układać.Dostałempodwyżkę i nadal pracuję nad tym, by Alfie i jego kumple pomogli mifinansowo i żebym mógł otworzyć ten bar.Mówiłem ci o tym, no nie?Jimmy nie był w nastroju na miłe pogawędki.- Nie masz więc w planach przyjazdu do domu w najbliższymczasie - stwierdził Jimmy.- Nie planujesz spotkać się z Rachel, zemną ani z Kieranem.- Hej, posłuchaj.Pracuję nad tym, OK? - odparł jego ojciecwyraznie urażonym tonem.- Ale to kwestia pieniędzy.Nie potrafięnie wiadomo skąd wyczarować biletów lotniczych.Słowa taty zaczęły spływać po Jimmym i przyłapał się na tym, żezamiast nich słucha głuchego dudnienia basu, obecnego gdzieś w tle.Jego tata znajdował się najprawdopodobniej na zewnątrz jakiegośklubu, mając właśnie zamiar wejść i spotkać się z kimś, kto nie byłRachel.Dzwonił pewnie tylko po to, by lepiej się poczuć w związku ztym, co zamierzał zrobić. - Hej, posłuchaj - mówił właśnie do Jimmy'ego.- Co sądzisz otym, byście przyjechali tutaj na Boże Narodzenie? Ty i Rachel, iKieran - kontynuował, kiedy Jimmy nic na to nie odpowiedział.-Mogłyby to być prawdziwie rodzinne święta.- A co z babcią? - zapytał Jimmy.- Czy może ona już się nieliczy?- Ale ona jest chora.Nie zrobiłoby jej to żadnej różnicy.- Nie, tato, nie sądzę - odparł Jimmy, widząc, że z łazienkiwychodzi Rachel i idzie w jego kierunku z otulonym w ręcznikKieranem na rękach.Na bluzie od Wranglera, którą miała na sobie, widniały plamy popianie od płynu do kąpieli, a wilgotne powietrze w ich maleńkiejłazience sprawiło, że niebieski eyeliner spłynął po jej policzkach,przez co wyglądała, jakby złapała ją ulewa.Rzadkie, ciemne włoskiKierana sterczały niczym u punka, do którego podobieństwo malecpotwierdził właśnie głośnym beknięciem i śmiechem.Tata Jimmy'ego wydał z siebie długie i głośne westchnienie.- Wyraznie nie jesteś w dobrym humorze, Jimmy - rzekł.- Więc może pogadamy sobie innym razem, a teraz dasz miRachel.- Jasne, tato.Mnie to pasi - odparł Jimmy.- Co takiego?- Idz i zapytaj któregoś z twoich przyjaciół - zasugerował Jimmy,po czym podał słuchawkę Rachel, zadowolony z tego, że wprawił ojcaw konsternację, a także dlatego, że nie musiał już wysłuchiwać jegobredni.- Ben! - Odchodząc do swego pokoju, Jimmy usłyszał, jakRachel upomina jego ojca.- Gdzie się podziewałeś? Przez całytydzień próbowałam cię złapać [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • drakonia.opx.pl
  • Linki