[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Dave zatrzymał się przyplastikowej kopule, w której dostrzegła wodę.- Wszystko to jest automatyczne, ale co jeden, dwa dni musipani to czyścić.Kiedy kurczaki mają około dziesięciu dni,zabiera się miseczki i małe naczynka z wodą, a kurczętaprzechodzą na automatyczne podajniki jedzenia i wody.Melissa usiłowała zapamiętać wszystko, co mówił.Zprzerażeniem patrzyła, jak dwaj mężczyzni bezceremonialnierzucili kilka pierwszych pudełek z kurczątkami pod lampy.- Czy oni nie zrobią im krzywdy?- Wie pani, Melisso, trochę się na tym znamy.Pobiegła doprzodu widząc, jak kurczątka wyskakują na podłogę i ustawiająsię w duże koła pod lampami.Zastanawiała się, czy będą teżjakieś dorosłe kury, by się nimi zająć, ale nie chciała pytać.Miała dziwne uczucie, że to ona będzie przez pewien czas ichmatką.Kiedy patrzyła na malutkie kulki z żółtego puchu,szukające jedzenia, zachłysnęła się z zachwytu.- Och, są takie piękne!Złapała jedno kurczę i przyłożyła sobie do twarzy, głaszcząc ipocierając miękkim puszkiem o policzek.Dave był zaskoczony jej reakcją.Spodziewał się, że jenatychmiast znienawidzi.Próbował ukryć swe zaskoczenie podmaską gniewu.- To nie jest sklep ze zwierzaczkami, droga pani, tokomercyjna firma drobiowa.Nie bawimy się z tymi ptaszkami,ale hodujemy je po to, by je przetworzyć.Melissa nie zwróciła uwagi na tę prowokację i uśmiechnęłasię, gdy jedno z kurcząt odłączyło się od stadka i przykuśtykało,by odpocząć na jej nodze.Podniosła je, odstawiając poprzednie.- Są takie świeże i tak ładnie pachną.- Przytuliła nos dokurczaczka.Dave wiedział, że musi uciekać od tej kobiety.Mimo iż jegokorporacja hodowała i przetwarzała setki tysięcy kurczakówRS 30każdego roku, proces wykluwania się małych kurczaczkówstanowił dla niego przedmiot nieustannej fascynacji.Nigdyjednak nie przyznałby się do tego i choćby go piekło miałopochłonąć, ta kobieta nigdy nie ujrzy tej strony jego natury.Zostałby wygwizdany w swym środowisku, gdyby ktokolwiekspostrzegł, że zdarza mu się rozmawiać z jednodniowympisklakiem.Spojrzał na Melissę, gotów zamordować ją za to, żewzbudziła w nim coś, co wolał pozostawić w ukryciu.Zobaczyłprzed sobą kobietę ubraną raczej jak na mecz futbolowy niż dokurnika, tulącą do siebie kuleczkę z żółtego puchu, którydodatkowo podkreślał jej płonące w porannym słońcukasztanowe włosy.Ujrzał w tej kobiecie-dziewczynce jakąśniewinność, w której istnienie już dawno nie wierzył i właśniewtedy zrozumiał, że znalazł się w dużym kłopocie.Wiedział, żeten widok kremowej cery, połyskujących włosów i żółtegopunkciku poniżej będzie go prześladował przez następne dni itygodnie.Kiedy znów na nią spojrzał, zdał sobie sprawę, żemusi uciekać, bo inaczej zatraci się w tym obrazku.Jak mógł takbardzo się mylić? Mogła przecież, przy pierwszym zetknięciu zamoniakiem, odwrócić się na pięcie i kazać mu zabrać kurczęta.A ona nie tylko to wytrzymała, ona uwielbiała kurczęta!Skierował się w stronę drzwi budynku, mówiąc szybko:- Mam nadzieję, że odrobiła pani pracę domową wczorajwieczorem.W pierwszym tygodniu musi pani spędzić z nimidużo czasu i dopilnować, by jadły i się nie utopiły.- Odwróciłsię, by zobaczyć, czy Melissa zwraca uwagę na to, co do niejmówi.Szeroko otwarte oczy w kolorze mchu uzupełniłyobrazek.Przyspieszył jeszcze bardziej.- Boczne zasłony sąautomatyczne.Jeśli zrobi się za gorąco, trzeba zmniejszyćnatężenie lamp cieplarnianych.W różnych miejscach kurnikaznajdują się termometry.Za parę dni przywiozę więcejpokarmu.RS 31Spojrzał w jej kierunku.Uklękła wśród gromadki kurcząt,delikatnie pokazując każdemu z nich naczynie z jedzeniem ipoidełko.Jęknął głośno.Miała tego nie lubić.Jego jedynympocieszeniem była pewność, że natychmiast zmęczy siękurczakami.Była to chyba jedyna rzecz, jakiej był naprawdępewien.- Czy pani mnie słucha?Odpowiedziała mu promiennym uśmiechem, który wcale niepoprawił mu humoru.- Będę się o nie troszczyć.Kiedy pochyliła się nad kurczętami jeszcze niżej, musiałodwrócić wzrok.- Przydzielę pani pracownika.Jeśli będzie miała pani jakieśproblemy, proszę do niego dzwonić.Melissa zmarszczyła brwi.Poczuła się oszukana.Usiadła napiętach.- Myślałam, że to pan mi pomoże.- Mamy stałego człowieka do tego zadania [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • drakonia.opx.pl
  • Linki