[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Zwykle nie miała nic przeciwkoodrobinie wolnego czasu na myślenie, dziś jednak byłwyjątek.Dzisiaj niezbyt się lubiła.Po wyjściu Dustina zrezygnowała ze snu, wstałaz łóżka, żeby wziąć prysznic i dokończyć pakowania.Pokilku kawach i całej paczce chusteczek zmuszona byłaprzyznać, że okazała się wyjątkową egoistką, kontynu-ując mailowy związek z Dustinem.Nic dobrego nie wynikło z wmawiania sobie, żechodziło mu wyłącznie o to, żeby znowu zaciągnąć ją dołóżka.Widziała wyraz jego oczu, kiedy wyjeżdżał przedtrzema tygodniami.Czy zdawał sobie z tego sprawę, czynie, zaczynał się w niej kochać.To, że zaczął mówićo małżeństwie, właściwie jej nie zaskoczyło.Wprawiło jąw panikę, owszem, ale nie zaskoczyło.I oto Erica leci teraz na spotkanie kwalifikacyjne Prawdziwie i szaleńczo 237w sprawie pracy, która pozwoli jej porządkować świat, alewe własnym życiu osobistym bez skrupułów zostawia zasobą rozpaczliwy śmietnik.Jakaż to arogancja sądzić, żemoże podeptać czyjeś uczucia, bo nie pasują do jej wizji!Potraktowała Dustina obrzydliwie.Wyszedł od niejw okropnym nastroju, a ona go nie zatrzymała, choćwiedziała, że jechał do niej przez całą noc.Najpraw-dopodobniej ruszył natychmiast z powrotem do Midland.Erica nie miała pojęcia, w jaki sposób mogłaby dowie-dzieć się, co się z nim dzieje, nie pogarszając sprawy.Każda wiadomość od niej mogła zostać opacznie zro-zumiana.Dustin nigdy jej nie powiedział, że ją kocha, ale trudnomieć o to do niego pretensje.Ostrzegała go przed tym tylerazy, że nie śmiał ujawnić swoich uczuć.Samolot wylądował na Sea-Tac International i Ericaruszyła do centrum.Seattle wyglądało jak z pocztówki  Puget Soundodbijał błękit czystego nieba, mewy krążyły z gracją nadfalami, a promy pływały nieustannie między Seattlea wyspą Bainbridge.Erica obserwowała to wszystkoponuro.Gdzie ta zimna, deszczowa aura, z której słynęłoSeattle?Zespół ,,Seattle Times  okazał się przyjazny, a wydaw-ca chwalił wycinki, które przysłała wraz z podaniemo pracę.Ale kiedy pokazał jej stanowiska reporterów przyustawionych w rzędzie terminalach, przy których trwałagorączkowa aktywność i nieustanna pospieszna krzątani-na, Erica mimowolnie zaczęła porównywać tę scenerię zespokojnym pisaniem w zaciszu własnego mieszkania.Chłonęła niespokojny rytm wielkiego dziennika, przypo-mniała sobie nieustanną presję czasu i w głębi jej brzuchazaczęło narastać jakieś śmieszne uczucie. 238 Vicki Lewis ThompsonTo naturalna reakcja na perspektywę zmian, wmawia-ła sobie, idąc z wydawcą na krótki lunch.Rozmowakoncentrowała się wokół konieczności zachowania obiek-tywizmu, nawet w wypadku tematów budzących żyweemocje, takich jak ochrona środowiska.Ostatni reporterpozwolił, by jego prywatne opinie wywierały wpływ napracę.Dlatego właśnie został zwolniony.Erica zgodziłasię, że to błąd, ale jednocześnie pomyślała o radości, jakądawało jej dzielenie się z czytelnikami swymi prywat-nymi opiniami na łamach ,,Dateline: Dallas .Po lunchu wydawca zawiózł ją do hotelu i upewnił się,czy wszystko zostało odpowiednio załatwione.I zanimpopędził do swoich zajęć, zaproponował jej pracę.Dobrapensja, wspaniała gazeta, znakomita okazja.Wymarzonapraca.Nie dziwiła się, że osłupiał, kiedy odrzuciła propo-zycję.Dustin zdawał sobie sprawę, że bywa czasami lekko-myślny, nie był jednak kompletnym idiotą.Jazda doMidland bez snu byłaby szczytem głupoty.Ponieważ znałFairmont, podjechał do tego hotelu, mimo że wiązało sięz nim wiele wspomnień o Erice.A może właśnie zewzględu na wspomnienia o Erice chciał znów w nimzamieszkać.Nie miał bagażu, ale był zbyt zmęczony, by się tymprzejmować.Wszedł do pokoju, padł na łóżko twarzą dodołu i natychmiast zapadł w sen.Obudził się koło dziesiątej.Musiał podjąć decyzję.Najbardziej oczywistą był powrót do Midland i ostatecz-ne zamknięcie tego rozdziału życia.Ale Dustin czuł, żejego sprawy z Ericą nie zostały jeszcze zakończone.W czasach gdy grał w futbol, nauczył się jednejpodstawowej zasady, że jeżeli ma się złapać piłkę, trzeba Prawdziwie i szaleńczo 239być w stu procentach pewnym, że się ją chwyci.Niewolno się wahać, nie wolno grać na pół gwizdka i oczeki-wać rezultatów.Nie wolno się martwić, że można zostaćsfaulowanym przez obrońcę.To samo dotyczyło wyścigów samochodowych.Jecha-ło się tak, żeby wygrać, a nie żeby być bezpiecznym [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • drakonia.opx.pl
  • Linki