[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Niegdysiejszy sługa Równowagi skłonił nieco głowę na bok, co mogło byćsposobem na okazanie ironii, po czym odezwał się głosem melodyjnym, wyćwi-czonym przez stulecia służby Chaosowi i idealnym dla wygłaszania kłamstw czypochlebstw. Miło mi cię widzieć, mistrzu Wheldrake.Dowiedziałem się niedawno, żedany nam będzie ten zaszczyt i przywilej, by zaznać twego towarzystwa.Niemniejo tym, że nasz wspólny przyjaciel, Elryk, bawi akurat w Ulshinir, wiedziałemjuż dawno. Wzruszeniem ramion zbył oczywiste pytanie. Wydaje się, żeostatnio szczęście zaczyna nam sprzyjać.Chociaż kimże jesteśmy w tej potrzebie?Jajkami tłuczonymi na omlet szalonego boga? Nawiasem mówiąc, podobno mójszef kuchni jest naprawdę mistrzem w swym fachu.W tejże chwili pojawiła się Charion Phatt przystrojona w aksamity i koronkii olśniewająca urodą niczym klejnot w puzderku.Mistrz Wheldrake z miejsca odpracował misterny ukłon, który dziewczynaprzyjęła z humorem i objęła poetę w drodze do kabiny na dziobie.Ponad nią, napokładzie, drżał z lekka okryty brezentami pakunek, na który ani książę Gaynor,ani Charion nie zwrócili uwagi większej niż na byle kłąb lin.Potem podano kolację.Nawet Elryk, który zwykle w ogóle nie zwracał uwa-gi na jakość spożywanych dań, musiał przyznać, że uczta jest dokładnie taka,jak Gaynor zapowiedział.W trakcie gospodarz zabawiał ich opowieścią o swejpodróży do Aramandy i Mallow, gdzie poszukiwał Xermenifa Bluche, Najważ-niejszego w Volofar.Równie dobrze mogłoby się to wszystko odbywać pomiędzymieszczańską inteligencją z Trollon, tak odległe stały się na kilka kwadransówsprawy Bogów, zagubionych dusz, jasnowidzów i podobnych bytów, ustępującmiejsca rozważaniom o subtelnościach smaku mousse.Książę Gaynor zasiadał w rzezbionym, czarnym fotelu u szczytu stołu nakry-tego ciemnoszkarłatnym obrusem.Zwracając hełm ku Elrykowi zauważył w pew-nej chwili, że przywykł do pewnego standardu życia i starał się odeń nie odstę-pować, nawet tocząc walki z barbarzyńcami, którzy mocno się ostatnimi czasyrozplenili.Ostatecznie, dodał z pewnym rozbawieniem, skoro już i tak nie możnaprzewidzieć swego losu, szczególnie wobec zbliżającej się koniunkcji, dobrze jestpanować nad tym, nad czym zapanować jeszcze można.Elryk niewiele rozumiał z całej tej przemowy i co rusz wiercił się niecierpliwiew swoim siedzisku, odsuwając talerze i sztućce. Powiesz nam może, książę, czemu właściwie nas zaprosiłeś? Dopiero wówczas, gdy ty mi powiesz, czemu się mnie obawiasz, Elryku! odparł Gaynor scenicznym szeptem, sącząc w duszę albinosa piekielny zaistechłód.95Elryk jednak nie dał się zaskoczyć gospodarzowi. Boję się, bo jesteś waść skłonny uczynić wszystko, byle tylko znalezć wła-sną śmierć i przed niczym się nie cofniesz.A skoro życie nie ma dla ciebie żadnejwartości, należy bać się ciebie bardziej niż oszalałej w ataku wścieklizny dzikiejbestii.Cel twój egoistyczny jest ze wszech miar samolubny, zatem nie dostrzegaszżadnych granic w dążeniu doń i to jest powód ostateczny, dla którego budzisz wemnie lęk, Gaynorze Przeklęty.I stąd też bierze się obecny twój przydomek.Ototwoje przekleństwo.Hełm cofnął się gwałtownie, a barwy pod osłoną metalu zatańczyły płomieni-ście.Książę się śmiał. A ja boję się ciebie, Elryku, bo choć też przeklęty jesteś, to zachowujeszsię wciąż tak, jakbyś przeklęty nie był. Nie uczyniłem nijakiego paktu podobnego twojemu, książę. Ale cała twa rasa pakt podpisała! A teraz płaci za to, gdzieś, całkiem nieda-leko stąd, w wymiarze, który ty nazywasz swym domem, ostatni z twoich ziom-ków poganiani są do marszu w armiach Chaosu.Ale nie nadszedł jeszcze czasostatniej bitwy, chociaż przygotowujemy się do niej.Czy przetrwasz ją, Elryku?A może strącony zostaniesz w nicość i nawet pamięć po tobie nie zostanie, chybaże mistrz Wheldrake wspomni o tobie w którymś ze swoich wierszy. I owszem, sir! Ledwie zacząłeś waść przemowę, już pokazałeś się prostymkmiotkiem! Proszę, nie zapominaj waść jednak, że jesteś szlachetnie urodzonymdżentelmanem! stwierdził Wheldrake i z powrotem zwrócił spojrzenie ku uko-chanej. Czy jesteś w stanie znieść perspektywę wiecznej śmierci, Elryku? Ty, którykochasz życie równie mocno, jak ja go nienawidzę.Dla obu okazja, by najgłębszepragnienie każdego. Myślę, że boisz się mnie, Gaynorze, bowiem nie jestem skłonny wyrazićzgody na kompromisowe rozwiązanie powiedział Elryk. We mnie budziniepokój twoje całkowite oddanie Chaosowi, ciebie zaś napełnia lękiem, że jaChaos traktuję z dystansem.Coś zachrząkało gderliwe w hełmie, jakby ukrywała się tam przynajmniej gro-zę budząca świnia z kosmosu, ale zaraz weszło trzech marynarzy uzbrojonychw tamburyn, fujarkę i łuk muzyczny, którzy zaprezentowali jakąś żałobną szan-tę.Ku uldze wszystkich zebranych, Gaynor odprawił ich, zanim rozegrali się nadobre. Niech będzie i tak, sir mruknął pancerny książę, odzyskując kontenans
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Linki
- Indeks
- Michael Hirsh At War with Ourselves, Why America Is Squandering Its Chance to Build a Better World (2004)
- Gribbin John & White Michael W poszukiwaniu kota Schrödingera realizm w fizyce kwantowej
- 46.Trylogia Kryzys Czarnej Floty t.1 Przed Burzš Michael P. Kube McDowell
- Michael J. Hanmer Discount Voting, Voter Registration Reforms and their Effects (2009)
- Michael Thomas American Policy toward Israel, The Power and Limits of Beliefs (2007)
- Gwiezdne Wojny 050 X WINGI Wojna o Bacte Stackpole Michael A
- Koryta Michael Lincoln Perry 03 Martwy trop [MR]
- 52. X Wing 4 Michael Stackpole Wojna O Bakte upload by herbatniq
- Rohan Michael Scott Zima wiata t. 1 Lodowe kowadło
- Joel Rosenberg [Jihad 01] The Last Jihad
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- anieski.keep.pl