[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Hillard rozparł się wygodniej w drewnianym, obrotowym fotelu, który złowieszczopod nim zatrzeszczał.Zauważyłem, że na jednej poręczy jego mebla lakier wydaje sięgrubszy niż na drugiej.Może Hillard naprawdę sam robił sobie meble? Zmarszczył brwi,wzruszył ramionami. A co mi tam, chyba mogę.Zaproponowałem ugodę, bo nie byłem przekonany, żewyrok skazujący utrzyma się w sądzie apelacyjnym, jeśli w ogóle taki wyrok by zapadł. Ugoda? To lepsze rozwiązanie niż łazić po sądach i wystawiać tyłek na kopniaki. Dlaczego uważał pan, że może nie dojść do wyroku skazującego? Widzieliście panowie akta sprawy.Sporo tropów, ale po wnikliwym wyglądzie, asąd na pewno by go dokonał, okazało się, że wielu rzeczy nie rozumiemy.To prawda, uDorana znaleziono majtki dziewczyny, ale nie znaleziono na nich jego DNA.Słowem,możliwe, że zostały podrzucone.Do tego nasz główny świadek plątał się w zeznaniach. Mówi pan, że co innego mówił w nocy policji, a co innego oświadczył następnegodnia?Hillard powoli kręcił głową to w lewo, to w prawo, jak niedzwiedz. Nie.Choć samo to było już podejrzane, potem, jakoś wczesną jesienią przysłał milist z informacją że w ogóle nie będzie zeznawał.Napisał, że powoła się na piątą poprawkę dokonstytucji albo stwierdzi, że nic już nie pamięta, a my będziemy musieli przysłać kogoś, ktogo zdyscyplinuje, bo on zamierza ignorować wezwania. I nie zapaliły się panu wtedy czerwone światełka? Nie pomyślał pan, że jegozeznanie od początku było diabła warte?Hillard się skrzywił. Jasne, że zacząłem zastanawiać się, o co chodzi.Ale sprawa już się toczyła,znalezliśmy bieliznę dziewczyny, a Doran nie miał alibi.Nawiasem mówiąc, toniebezpieczny sukinsyn.Wcale nie żałowałem, że go zamykam.I do dziś nie żałuję. Nawet jeśli to nie on był sprawcą? Jeżeli jej nie zabił, to nie powinien pójść na ugodę.Panowie, przecież to nie ja tęugodę wymyśliłem.Ja przygotowywałem się do procesu i nie oceniałem zle moich szans.Inagle pewnego dnia do mojego gabinetu wparował adwokat Dorana i przedstawił scenariusz zmasturbacją i duszeniem; twierdził, że Doran zabił Monicę, choć tego nie chciał, wszystkoprzez prochy i cały ten syf, jaki miał w żyłach.Zapytałem, czy to jego linia obrony, a on nato, że chyba tak, jeśli udałoby się uniknąć procesu, namówić Dorana do przyznania się dowiny, a ja odpuściłbym sobie zarzut morderstwa.Wtedy uznałem, że to świetna oferta.Popatrzyłem na Joego, a on pokiwał głową.To było więcej niż potwierdzenie.Obrońca Dorana, właśnie on, zasugerował ugodę z przyznaniem się do winy, a zatem niedopuścić, by wątpliwe śledztwo zostało skrupulatnie zweryfikowane i nagłośnione przezmedia.I teraz ów obrońca żył sobie dostatnio jako pracownik kancelarii Aleksa Jeffersona. Czy obrońca Dorana wiedział o liście Matta Jeffersona?  zapytał Joe. Nie, a ja nie musiałem mu o tym mówić.Wie pan, mogliśmy wezwać chłopaka, anawet ściągnąć go siłą.Nie miałem nawet szansy go przekonać, że naprawdę musi pojawić się w sądzie.Przecież sam nie byłem pewien, że jego zeznania zaginęły. Kiedy Matt Jefferson zjawił się na policji, żeby zmienić zeznania, przyszedł z ojcem. Pamiętam go. I co pan wtedy pomyślał? %7łe ojciec chroni syna, to wszystko.Jedyny problem, jaki miałem z AleksemJeffersonem, to jego kontakty z rodziną ofiary. Słucham? Przekonał rodzinę, że pomaga w śledztwie.Fenton Brooks był właścicielemwytwórni wina, ale miał forsy jak lodu, a Jefferson był jednym z jego prawników.PrzekonałFentona, że należałoby porozmawiać z bliskimi ofiary, sprawdzić, czy nie można im jakośpomóc w kontaktach z organami ścigania.Na spotkanie wziął ze sobą jednego ze swoichśledczych, jakiegoś byłego gliniarza z Cleveland [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • drakonia.opx.pl
  • Linki