[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Zaproponował nawet, że urządzi dla mniepracownię. Ale?  podsunął Louis.58RLT  Nie miałam na to czasu. Zrobiła dłonią nieokreślony gest. Jakomałżonka Tarranta Hardcastle'a miałam zajęcie na cały etat albo i więcej. Rozumiem. Na jego wargach błąkał się uśmiech. Aerobik z osobistymtrenerem, umówione spotkanie u manikiurzystki, przymiarka kreacji na balcharytatywny, lunch w klubie dla dam, wieczorem uroczysta gala w teatrze. Otóż to. Uniosła podbródek.Miała niemiłe wrażenie, że Louis z niejpodkpiwa. Teraz, kiedy sytuacja się zmieniła, na pewno znajdziesz czas, żebymalować. Nie wiem, czy wciąż jeszcze mam na to ochotę. Chyba nie mówisz prawdy.Przyznaj się: przeraża cię myśl, że nie maszpojęcia, dokąd zaprowadzi cię wyobraznia.Zwłaszcza teraz, kiedy nie ma przytobie nikogo, kto by ci powiedział, co masz robić. Wcale nie. Pokręciła głową, trochę zbyt energicznie. Prawda jest taka,że nie wiem, czy mam jeszcze jakąś wyobraznię. Ależ oczywiście, że masz wyobraznię. Spojrzał na nią przenikliwiespod zmrużonych powiek. Leży uśpiona w głębi twojej duszy.Każdy sen,każde marzenie, każda fantazja zapadają tam jak ziarna w glebę.Trzeba tylkoodpowiednich warunków, żeby wybujały, nieskrępowane i oryginalne jakegzotyczne kwiaty.Patrzyła na niego bez słowa.Ukośne promienie zachodzącego słońcamalowały ciemnym złotem pociągłe, harmonijne rysy jego szczupłej twarzy,podkreślały pięknie wysklepione kości policzkowe, śmiało zarysowane łuki brwi,zdecydowaną linię szczęki.Swobodny strój nie maskował jego smukłej sylwetkii pięknej muskulatury. Jeśli miałabyś teraz przed sobą płótno, sztalugi i paletę, co byśnamalowała?  spytał po chwili, odwzajemniając jej spojrzenie.59RLT Och! Chyba jej wyobraznia zaczynała się przebudzać.W najmniejodpowiednim momencie.Ciebie.Nagiego, potężnego jak starożytny bóg, syn Słońca. Nie wiem  powiedziała na głos, odwracając wzrok.Nie chciała, bywyczytał w jej oczach prawdę. Może.ten widok.Nietrudno było uwierzyć, że mogłaby mieć ochotę utrwalić na płótnie to, coroztaczało się przed ich oczami.Słoneczna tarcza dotknęła już wody.Ponadbezkresem rozlewiska, które przybrało głęboką szafirową barwę, niebo płonęłowszystkimi odcieniami miedzi i purpury.Zarośla i trzciny na porozrzucanych tu iówdzie skrawkach lądu oraz stada ptaków rysowały się na tle nieba czarnymkoronkowym motywem niczym na japońskiej grafice. Nigdzie na świecie nie jest piękniej. W głosie Louisa brzmiałautentyczny zachwyt. Masz rację  przyznała chętnie. Tu jest.magicznie. Czujesz to?  Uśmiechnął się tajemniczo. Tutaj wszystko po prostupulsuje magią.Na tej ziemi narodziło się voodoo, tu bije zródło jego mocy.Terazty też jesteś pod jej wpływem.Wypełni twoją wyobraznię czystym pięknem,zburzy mury, którymi przez lata sama siebie ograniczałaś.Samantha wyobraziła sobie, że moczy gruby pędzel w jasnej żółtej farbie iatakuje nim szarą, poukładaną monotonię swojego życia.Wizja była taksugestywna, że zaśmiała się głośno, radośnie. Jutro z samego rana kup sobie przybory do malowania.Zacznij od razu. Nie.nie mogę. Zmiech zamarł jej na wargach.Poczuła znajomy,nieprzyjemny ucisk w piersi. Dlaczego nie?60RLT  Jestem wdową po Tarrancie Hardcastle'u.Zarządzam ogromnymfunduszem charytatywnym  wyrecytowała. Spoczywa na mnie odpowie-dzialność. Rozumiem i szczerze podziwiam  wpadł jej w słowo. Ale nie chceszchyba ograniczyć się w życiu do wypełniania obowiązków? Na pewno znajdzieszczas, żeby robić to, co kochasz. Tylko że ja nie potrafię.Nie mam żadnych umiejętności.Kiedyś chciałambrać lekcje, może nawet studiować malarstwo, ale jakoś nie wyszło. Zapisz się na kurs, kiedy tylko wrócisz do domu.Zobaczysz, uda ci sięzrealizować marzenie życia.Zostaniesz malarką. A jeśli.okaże się, że nie mam za grosz talentu? Po co się martwić na zapas? Takie myślenie trzyma miliony ludzi nakanapach przed telewizorami.Oglądają prawdziwe życie przez szybkę, ale saminie mają odwagi rozwinąć skrzydeł.Nie możesz dłużej robić sobie krzywdy,zamykając się przed życiem.Wydaje mi się, że masz co najmniej dekadę, jeślinie dwie, do nadrobienia.Na twoim miejscu nie traciłbym ani minuty.Samantha spojrzała na ciemniejące niebo.Na zachodzie świetliste złoto igorąca miedz ustępowały miejsca chłodniejszym, wrzosowym i śliwkowymnutom.Wysoko nad ziemią zaczęły się pojawiać lodowate iskierki pierwszychgwiazd.Poczuła wyraznie, jak otwiera się przed nią świat pełen nowychmożliwości.Wystarczy, że sięgnie. Czy to może być aż takie proste? Wziąć pędzel i zacząć malować? odezwała się cicho, niepewnie. A tak w ogóle, dlaczego mnie do tegonamawiasz?Odpowiedział uśmiechem na jej nieufne spojrzenie. Ktoś musi w końcu wypuścić cię z więzienia.61RLT  Ale ja przecież nie siedzę w żadnym więzieniu.Jestem wolna.Robię to,co chcę [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • drakonia.opx.pl
  • Linki