[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Stał koło stajni i rozmawiał ze swoim trenerem.Jej wzrok pobiegł ponad ramieniem Rossiego ku Gabe'owi i wtedy ku swemuprzerażeniu zobaczyła błyszczący plastikowy worek wynoszony na noszach.Klnąc pod nosem, Gabe dał nura pod taśmą i przesłonił sobą ten widok.- Czy nie można by tego zrobić w bardziej stosownej chwili?- To nic, wszystko w porządku.- Kelsey dzielnie opanowała mdłości.- Chciałabymmieć to za sobą.- Doceniam pani dobrą wolę.A więc udała się pani do pana Slatera.- Tak.Rozmawialiśmy parę minut, trochę się przekomarzaliśmy - nasze konie miaływziąć udział w tej samej gonitwie.Potem poszłam z Gabe'em obejrzeć jego konia.Mojamatka i brat zostali trochę w tyle.- Pani matka?- Tak.To właśnie jej koń miał pobiec przeciwko koniowi Gabe'a.Jest właścicielkąThree Willows.Naomi Chadwick.- Chadwick.- Porucznik słyszał, że gdzieś dzwonią, ale nie bardzo wiedział gdzie.Odnotował tę informację pospiesznie.- Więc było was czworo?- Tak, ale tamci dwoje szli za nami.Nie wchodzili do boksu, dopóki.my tam nieweszliśmy.Przypuszczam, że Gabe i ja zobaczyliśmy ranę na lewym boku koniajednocześnie.On wszedł pierwszy i starał się mnie zatrzymać, ale byłam tak bardzo przejętakoniem, że ruszyłam za nim do boksu.I wtedy spostrzegłam krew i ciało w rogu.Przytrzymywałam łeb konia, bo zaczynał stawać dęba.Po chwili przyszli Channing i Naomi.Ona od razu pobiegła wezwać karetkę, a onwszedł do boksu, sądząc, że może będzie mógł się przydać.Myślę.przypuszczam, żenajpierw wszyscy byliśmy przekonani, że to zrobił koń.Dopiero gdy Gabe odwrócił ciało,zobaczyliśmy.- Nigdy nie zapomni tego widoku.- Przekonaliśmy się, że to nie koń.Gabe kazał Channingowi wezwać policję.- Kiedy pani i pan Slater weszliście do przegrody, nikt się tam nie kręcił?- Nie.Nie widziałam nikogo.Niektórzy pracownicy przebywali oczywiście w stajni,ale było jeszcze za wcześnie na przygotowania.- Czy znała pani ofiarę, panno Byden?- Nie.Jestem w Three Willows dopiero od kilku tygodni.- Nie mieszka tu pani?- Nie, mieszkam w Marylandzie.Zamierzam tu spędzić po prostu miesiąc lub coś kołotego.- Poproszę więc o pani stały adres.Do protokołu.- Kiedy mu go podała, Rossi wsunąłnotes do kieszeni.- Doceniam, że poświęciła nam pani swój czas, panno Byden.Chciałbymteraz pomówić z pani matką i bratem.- Poprosiłam Channinga, żeby odwiózł ją do domu.Była bardzo przygnębiona.-Zupełnie nieświadomie Kelsey usztywniła sylwetkę, rozstawiając trochę szerzej nogi inapinając ramiona.- W każdym razie oboje byli ze mną przez cały czas.Nikt z nich niewidział niczego, czego ja bym nie widziała.- Zdziwiłaby się pani, jak bardzo się różni ludzkie postrzeganie.Dziękuję pani.- Porozmowie z nią zwrócił się do Gabe'a: - Z moich informacji wynika, że mężczyzna o imieniuBoggs mógł być ostatnią osobą, która widziała ofiarę żywą.Czy on także pracuje u pana?- Pracuje w Three Willows.- Jest na zewnątrz - poinformowała Kelsey Rossiego.- Powiem mu, żeby tu przyszedł.- Wyszła pospiesznie, by znalezć się dalej od tych zadawanych jednostajnym, płaskim głosempytań, od tych przenikliwych oczu.Boggs był w tym samym miejscu, gdzie go ostatni razwidziała.Stał i czekał na deszczu.- Porucznik Rossi chce z tobą mówić.- Ujęła go za rękę, na próżno starając się jąogrzać.- Tak mi przykro, Boggs.- Po prostu sobie rozmawialiśmy.Tak po prostu siedzieliśmy i gadaliśmy o tym iowym.Mieliśmy umówioną na wieczór partyjkę remika.- Azy przemieszane z deszczemspływały strumykiem po jego twarzy.- Kto mógł mu to zrobić, panno Kelsey? Kto mógłzałatwić w taki sposób starego Micka?- Nie wiem, Boggs.Chodz, odprowadzę cię.- Wsunęła rękę pod jego ramię ipoprowadziła w stronę stajni.- On nie miał rodziny, panno Kelsey.Miał siostrę, ale nie widział jej od ponaddwudziestu lat.Będę musiał się zająć jego sprawami, dopilnować, żeby został właściwie pochowany.- Ja się tym zajmę, Boggs.- Gabe wyszedł im naprzeciw i włączył się do rozmowy.-Powiesz mi, jak on by chciał być pochowany, a my to wszystko zorganizujemy.Boggs przytaknął głową.To było nad wyraz słuszne.- Miał o panu bardzo dobre zdanie, panie Slater.- Ja również wysoko go ceniłem.Gdy tylko będziesz mógł, zajrzyj do mnie.Zajmiemysię wszystkim.- On by to docenił.- Boggs pochylił głowę i wszedł do środka.- Porucznik mówi, że możesz już odejść.- Gabe ujął Kelsey za ramię i wyprowadziłją.- Odwiozę cię do domu.- Powinnam poczekać na Boggsa.Nie może zostać sam w takiej chwili.- Moses się nim zajmie.Chcę, żebyś już stąd odjechała, Kelsey.Oderwała się od tegomiejsca.- To nie będzie łatwe.Ta sprawa jest mi tak samo bliska jak tobie.- Mylisz się! - Prawie ją ciągnął przez błotnistą drogę między budynkami stajennymi.-Boks jest mój.Koń jest mój.I, do jasnej cholery, Mick był mój.- Zwolnij trochę! - Zaryła się obcasami, usiłując chwycić go za kurtkę.Raz czy dwaokazał w stajni przebłysk emocji, a teraz wszystko w nim wrzało, był bliski wybuchu.Nawetjego chłodne spojrzenie hazardzisty zrobiło się zawzięte i mordercze.- Masz się w to nie angażować! Trzymaj się z daleka od tej sprawy.Mogła z nim dyskutować, ale zaczekała, aż dotrą do samochodu.Wtedy po prostuodwróciła się do niego i objęła go ramionami.- Nie rób tego - wyszeptała.Zesztywniał, gotów jej się wyrwać i wepchnąć ją do samochodu.- Czego?- Nie oskarżaj siebie, Gabe.- A kogo? - Odprężył się jednak i przytulił do niej.Przycisnął twarz do jej chłodnych,wilgotnych, kojących włosów.- Chryste, Kelsey, a kogo innego mam winić? On starał sięchronić mojego konia.- Tego nie wiesz.- Czuję to.- Odsunął ją od siebie.Jego oczy były teraz spokojniejsze, ale na myśl, cosię dzieje za ich głębokim, zimnym błękitem, Kelsey zadrżała.- I znajdę tego, kto go zabił,kimkolwiek on jest.Choćby nie wiem jak długo to trwało.- Policja. - Ma swoje metody.A ja mam swoje. ROZDZIAA DZIESITYZmierć nie mogła zakłócić codziennych czynności na farmie.Ani śmierć konia, aniczłowieka.Zwit nadal wyznaczał początek dnia roboczego.Odbywały się gonitwy,opiekowano się końskimi nogami, pielęgnowano sierść.Choć zarówno na padoku, jak i wstajniach rozmawiano o morderstwie i o starym Micku, nie miało to jednak wpływu na tempopracy.Nie mogło mieć [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • drakonia.opx.pl
  • Linki