[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Zledztwo w sprawie zaginięcia Mickey stało się już wydarzeniem medialnym.Wozytelewizyjne zablokowały Ran-dolph Avenue i bez przerwy transmitowały wydarzeniazwiązane z zaginięciem.Ludzie, którzy nie znali Mickey, mogli85teraz codziennie oglądać jej twarz w wiadomościach telewizyjnych, nie ruszając się zdomu.Do parkanów otaczających blok mieszkalny Dolphin przytroczono fioletowewstęgi.Na parkanach można było też zauważyć bukiety kwiatów i zdjęcia Mickey.Zdjęcia rozwieszono także na budynkach, latarniach i w oknach wystawowych.Z rejestru ludzi zamieszkujących Londyn i mających na sumieniu przestępstwaseksualne wynotowano policji trzysta pięćdziesiąt dziewięć nazwisk.Dwadzieściacztery osoby budzące podejrzenia mieszkały w pobliżu miejsca, gdzie zaginęłaMickey, bądz też miały pewien związek z tym miejscem.Wielokrotnie sprawdzanokażde nazwisko, porównywano wszelkie szczegóły w poszukiwaniu ewentualnychzwiązków, które w taki czy inny sposób łączą ludzką społeczność.Niestety, wymagało to czasu, a pracowaliśmy przecież pod jego przemożną presją.Czas płynął nieubłaganie, lecz ani o minutę się nie wydłużał, mimo iż chodziłoprzecież o poszukiwanie zaginionego dziecka.Dotkliwie odczuwałem tę ambi-walentność czasu.Po dwóch dniach nieprzerwanych poszukiwań wpadłem do domu tylko po to, abywziąć kąpiel i zmienić bieliznę.Zastałem Daj przy stole w kuchni.Oparła głowę narękach, pociągała nosem, a kotkę trzymała na kolanach.W ręku miała kieliszekwódki.Mówiła, że pierwszy wypity kieliszek zapładnia jej wyobraznię dziwnymiobrazami, widzi kopulujące w locie anioły.Gin był dla niej zbyt angielski, a whiskyzbyt szkocka.Od porto psuły się jej zęby, a od żucia gumy nabierały szkarłatnego koloru.Daj w miarę starzenia się (i upijania) coraz bardziej przypominała Cygankę, miałacoraz bardziej typowy wygląd, coraz bardziej też uciekała w przeszłość.Piła, abyzapomnieć i uśmierzyć ból wspomnień.Piła, aby zaspokoić pragnienie demonów.Zanim zaprowadziłem ją do łóżka, musiałem odrywać jej palce od kieliszka.Syjamkazeskakiwała z jej kolan i chowała się w pudełku.Kiedy przykrywałem Daj kołdrą,otwierała oczy.86- Yanko, znajdziesz ją, prawda? - mamrotała.- Znajdziesz tę małą dziewczynkę.Wiem, co to znaczy, gdy się kogoś straci.- Znajdę, zrobię wszystko co w mojej mocy.- Mam przed oczami wszystkie zaginione dzieci.- Daj, nie przywrócę ich do życia - powiedziałem.- Gdy zamkniesz oczy, to ją zobaczysz - wyraziła przekonanie.- A teraz cicho, sza, idz spać.Na mój pocałunek w policzek odpowiedziała szeptem:- One nie umierają nigdy.Miesiąc pózniej przeniosła się do domu emerytek.Nigdy nie wybaczyła mi, żezostawiłem ją tak na starość, lecz był to ostatni z moich grzechów.Ciemno jest w sali szpitalnej i na korytarzach.Ciemny jest świat na zewnątrz, zwyjątkiem świateł ulicznych, odbijających się na dachach zaparkowanychsamochodów pokrytych warstwą białego, skrzącego się śniegu.Senna Ali siedzi na krześle koło mego łóżka.Ma szarą ze zmęczenia twarz i ciałostężałe.Tylko ekran stojącego w kącie telewizora rzuca nikłe światło.Otwiera oczy.- Powinnaś pójść do domu.Wzrusza ramionami.- Mają tutaj kablówkę.Spoglądam na telewizor.Pokazują film czarno-biały Szlachectwo zobowiązuje zAlekiem Guinnessem. - Przeszarżował rolę, widać to wyraznie, jak się wyłączy głos.- Nie mam obsesji na punkcie tego śledztwa - powiedziałem.- Co pan chce przez to powiedzieć? - zapytała.- Nie chcę przywrócić Mickey Carlyle do życia.Ali odgarnia włosy z oczu.- Myśli pan, że ona żyje? - zapytała.87- Trudno mi to wytłumaczyć.Skinęła głową.- Jeśli chodzi o Howarda, był pan swego czasu pewien.- Nigdy całkiem.Gdybym mógł wytłumaczyć te moje przeczucia.Cokolwiek jednak powiem na ten temat, zabrzmi to paranoicznie.Czasami mi sięzdaje, że tylko jeden człowiek na tym świecie jest całkowicie wolny od podejrzenia oporwanie Mickey - ja sam.Przeprowadziliśmy osiem tysięcy wywiadów i zebraliśmytysiąc dwieście zeznań.W historii brytyjskiej policji było to największe i najbardziejkosztowne śledztwo w sprawie porwania, a mimo to nadal nie możemy jej znalezć.Nawet teraz natykam się na fotografie Mickey, naklejone na murach i latarniach.Niewydaje się, aby ktokolwiek poza mną wzrokiem smutnym i tęsknym patrzył na jejtwarz na ulicznych plakatach.Czasami o zmierzchu nawet z nią rozmawiam, cowydaje mi się bardzo dziwne, ponieważ nigdy nie rozmawiałem z moją córką Claire,kiedy była w wieku Mickey.Częściej rozmawiałem z synem, ponieważ łączyły naszainteresowania sportowe.Cóż ja wiedziałem o lalkach Barbie czy o balecie?Więcej wiem o Mickey niż o Claire.Wiem, że gustowała w połyskliwym lakierze dopaznokci i lubiła pachnący truskawkami błyszczyk do warg i telewizję MTV Miałaskarbonkę w kolorze gliny, wykładaną górskimi kryształkami, koraliki i kolczyki, októrych mówiła, że są diamentowe, a nie ze zwyczajnego szkła.Lubiła tańczyć i śpiewać, najbardziej swoją ulubioną piosenkę  Płyń, płyń, płyń,łódeczko moja, z prądem, a jeżeli zobaczysz krokodyla, nie omieszkaj krzyknąć".Zwykłem śpiewać tę piosenkę Claire, kładąc ją wieczorem do łóżka, i nasłuchiwałemjej chichotu, dopóki nie padła w objęcia Morfeusza.Może trapi mnie poczucie winy? To uczucie, o którym sporo wiem.Zżyłem się znim, zbratałem, obserwowałem je unoszące się nad powierzchnią sadzawki pokrytejlodem.Dręczą- 88ce poczucie winy, łatwo je rozpoznaję.W moim życiu doświadczyłem smutku zpowodu zaginięcia innych dzieci.- Dobrze się pan czuje? - zapytała Ali, kładąc na łóżku swoją rękę obok mojej.- Zastanawiam się - odparłem.Pod plecy podłożyła mi dodatkową poduszkę, po czym odwróciła się, pochyliła nadumywalką i obmyła twarz.Mój wzrok oswaja się z ciemnością.- Jesteś szczęśliwa? - zapytałem.Zdziwiona pytaniem, ponownie spojrzała na mnie.- Co chce pan przez to powiedzieć?- Lubi pani pracę w wydziale DPG? To właśnie chciała pani robić?- Chciałam być detektywem.Teraz wożę ludzi.- Lecz przygotowuje się pani do egzaminu na stopień sierżanta.- Nigdy nie powierzą mi żadnego śledztwa.- Czy zawsze marzyła pani o karierze funkcjonariusza policji?Zaprzeczyła ruchem głowy.- Chciałam być sportowcem.Zamierzałam być pierwszą sprinterką, obywatelkąbrytyjską pochodzenia sikhijskiego, która w barwach brytyjskich wystąpi naolimpiadzie.- Co się więc stało?- Nie mogłam biegać dostatecznie szybko.- Zmieje się i przeciąga, aż trzeszczą jejprzeguby.Potem patrzy na mnie z ukosa.- Zamierza pan nadal prowadzić śledztwo,prawda? Niezależnie od tego, co powie główny komisarz?- Tak.Nagle w ciemności za oknem widać błyskawicę.Błysk jest zbyt daleko, abymusłyszał grzmot.Ali zachowuje się tak, jakby postanawiała podjąć decyzję [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • drakonia.opx.pl
  • Linki