[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Patricia zamieniała z nią kilka słów, ale miała się nabaczności.Chociaż posłuchała doktora Gemayela, zwracając się doniej, uważała, że psychiatra kradnie jej rolę matki.Albane powinna zaufać jej, Patricii, a nie jakiejś nieznajomej! Nosiła córkę wswoim brzuchu, wychowywała, kształciła, pocieszała po śmierciojca.Gdy lekarka zajmie się kim innym i nie będzie już myślała oAlbane, ona nadal tu będzie, żeby zajmować się córką, póki niewyzionie ducha.Co za niesprawiedliwość! Ciekawe, czegodowiadywała się ta doktorka z ust jej córki.Za każdym razem gdyspecjalistka wychodziła z pokoju Albane, Patricia zerkała na niąukradkiem, przerażona na myśl, że tamta właśnie dowiedziała się ojednym z jej błędów czy jej zaniedbań.Ten intruz codzienniemusiał sobie coraz lepiej uświadamiać, że większość problemównapotykanych przez córkę pochodzi od matki.Gdy pani Simon zaproponowała jej rozmowę, Patricia ztrudem zapanowała nad chęcią ucieczki.Gdyby zakuto ją wkajdanki, nie czułaby się bardziej poniżona.Pani Simon usiadła naprzeciwko niej. Albane jest inteligentna i odważna. Nie trzeba skończyć wyższych studiów, żeby postawić takądiagnozę  pomyślała Patricia, przyjmując postawę obronną. Dojdzie do siebie.Pani jest przy niej, bardzo blisko, wciążobecna.To dobrze, to się pani chwali, ale w tych okolicznościachona bardzo cierpi z powodu braku ojca. Co ona sobie wyobraża? %7łe go wskrzeszę? To onaskończyła medycynę, nie ja. Być może dobrze byłoby, gdyby w jej terapii uczestniczyłajakaś męska postać.Nie wydaje mi się, żeby jej rany mogły sięzabliznić w gineceum.Potrzebna jest obecność życzliwegomężczyzny, obecność, która zrównoważy agresywne postacie.Niema pani partnera?Patricia wyjąkała: Mam.narzeczonego.ale nie mieszkamy razem. Ma pani do niego zaufanie? Tak. Czy jego postawa wobec pani córki była kiedykolwiekdwuznaczna? O nie, nigdy! Co od tego nie mam najmniejszych wątpliwości. A co do czego ma pani wątpliwości? A to żmija.Taksuje mnie jak swoją zdobycz. Mam wątpliwości, czy odbudować z nim swoje życie. Nie kocha go pani wystarczająco? Ależ tak! A on? Chyba podobnie. Więc?  Odbudować życie , naruszyć obecną równowagę, czy toma sens? Proszę pozwolić, że wyrażę kilka wątpliwości co do obecnej równowagi.%7łyje pani sama, niemal w odosobnieniu, zcórką, która jeszcze do niedawna sądziła, że zrezygnowała pani zżycia seksualnego.Może jest to kokon, ale kokon szkodliwy,wsteczny, nierealistyczny.Gdyby miała radosną matkę, szczęśliwąw ramionach swojego partnera, byłoby to dla niej doskonałelekarstwo.Poza tym potrzebuje ojcowskiej postaci, do którejmogłaby się zwracać z czułością.Patricia się zasępiła: czy miała powiedzieć psychiatrze, żeAlbane próbowała prowokować Hippolyte a? Nie, to nie byłobylojalne. Do jutra, droga pani.Lekarka wstała i wyszła. Co? To już wszystko?Choć w głębi duszy Patricia ją potępiała, zastosowała się dojej zalecenia.Umówiła się z Hippolyte em w kawiarni w dzielnicyMarolles, w której zwykle się spotykali, i opowiedziała mu, co sięprzytrafiło Albane.Podczas tej bolesnej opowieści Patricia czuła we własnymciele i we własnej duszy każdy szczegół gwałtu.Dusiła się,szarpała się, płakała, krzyczała.Poruszony Hippolyte musiał jądługo kołysać w ramionach, żeby mogła znów zapanować nadsobą.Tamtego popołudnia po powrocie do domu oznajmiłaAlbane, że wieczorem przyjdzie je odwiedzić Hippolyte.  Tym lepiej  mruknęła Albane, wracając do swojegopokoju.To przyzwolenie wystraszyło Patricię.Tak bardzoprzyzwyczaiła się do tego, iż Albane zachowywała sięnieprzyjemnie, że jej uprzejmość wzbudziła w niej podejrzenia.Czyżby ten horror miał się zacząć od nowa?Jednak na swoją drugą kolację w towarzystwie Hippolyte aAlbane zjawiła się ubrana skromnie, wręcz bardziej przyzwoicieniż normalnie.Zachowywała się grzecznie, choć bez przesady, iHippolyte poczuł prawdziwą przyjemność, poznając ją bliżej igawędząc z nią.Tymczasem Patricia się zadręczała.Za każdym razem gdywychodziła do kuchni, żeby odnieść półmisek albo przynieśćnastępny, zatrzymywała się po drodze i nadstawiała ucha, chcąc sięprzekonać, czy ton rozmowy uległ zmianie albo czy zmienilitemat.O dwudziestej drugiej Albane pożegnała dwójkę dorosłych iwróciła do swojego pokoju [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • drakonia.opx.pl
  • Linki