[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Nic wam nie powiem - odpowiedziaÅ‚a Å‚amiÄ…cym siÄ™ gÅ‚osem.- Kiedy uciekÅ‚aÅ› z Mont Ségur, jak dotarÅ‚aÅ› do swojego Starszego w Paryżu?Znowu siÄ™ zatrwożyÅ‚a.SkÄ…d wiedziaÅ‚ o tym? Dobry Boże, czyżby i jego pojmali?Chociaż takie modÅ‚y byÅ‚y próżne w Å›wiecie rzÄ…dzonym przez szatana, modliÅ‚a siÄ™, byżyciu jej Starszego - a co ważniejsze jego pracy - nie zagrażaÅ‚o żadne niebezpieczeÅ„-stwo.Jakim sposobem Hugon wiedziaÅ‚ tak wiele? WiÄ™kszość tych, z którymi spotykaÅ‚asiÄ™ w Paryżu, nie znaÅ‚a nawet jej imienia.Trudniej byÅ‚o ukryć wyglÄ…d.JeÅ›li zapisybraci wykazywaÅ‚y, że nie zginęła na Mont Ségur, jeÅ›li wiedzieli, jak wyglÄ…da, moglijÄ… rozpoznać paryscy donosiciele.- Gdzie spotykaÅ‚aÅ› siÄ™ ze swoim Starszym? - zapytaÅ‚ Hugon ponownie.- Nie mam nic do powiedzenia.- Jak dÅ‚ugo byÅ‚aÅ› w Paryżu? Dlaczego wyjechaÅ‚aÅ›?- Nie powiem.PodszedÅ‚ bliżej.- Gdzie mieszkaÅ‚aÅ› w Paryżu?Nie odpowiedziaÅ‚a.Serce biÅ‚o tak mocno, że wydawaÅ‚o siÄ™, iż zaraz pÄ™knie.ByÅ‚o-by to najwiÄ™kszym bÅ‚ogosÅ‚awieÅ„stwem.- WymieniÄ™ kilka imion, powiesz mi, czy znasz tych ludzi, pierwszy z nich toWilhelm Bourdon, ksiÄ™garz.CzuÅ‚a siÄ™ tak, jakby spadaÅ‚a gdzieÅ› w otchÅ‚aÅ„.Boże, tylko nie to! %7Å‚adnych imion.Co bÄ™dzie, jeÅ›li rozpozna jakieÅ› z nich? Jak siÄ™ powstrzyma, by tego nie okazać?WbiÅ‚a paznokcie w dÅ‚onie, modlÄ…c siÄ™, by nikogo nie zdradzić.Nie.WyliczaÅ‚ dÅ‚ugÄ… listÄ™.WiÄ™kszość imion należaÅ‚a do ludzi, których nie znaÅ‚a, inne,stwierdzaÅ‚a z przerażeniem, należaÅ‚y do czÅ‚onków jej maÅ‚ej kongregacji w Paryżu.Jak siÄ™ o nich dowiedziaÅ‚? Czy to ta jego sieć donosicieli? Tak, przecież mówiÅ‚, żeomal jej nie dostaÅ‚.Ale co robiÅ‚ w Paryżu? Jego teren to przecież Tuluza.Na każde wymienione imiÄ™ opowiadaÅ‚a - nie.PrzybliżyÅ‚ Å›wiecÄ™ do jej twarzy,uważnie obserwujÄ…c reakcjÄ™. 265Jestem szalona, jeÅ›li myÅ›lÄ™, że go przechytrzÄ™.On jest panem sytuacji.RozpaczjÄ… osÅ‚abiaÅ‚a, sprawiaÅ‚a, że uchodziÅ‚y z niej resztki siÅ‚.Wtedy powiedziaÅ‚: - Roland de Vency, trubadur.Mimowolnie poderwaÅ‚a gÅ‚owÄ™ i oto patrzyÅ‚a mu prosto w oczy.Szybko opuÅ›ciÅ‚awzrok, zmuszajÄ…c siÄ™ do przybrania zwykÅ‚ego wyrazu twarzy.On jednak zauważyÅ‚ igdy spojrzaÅ‚a na niego ponownie, zobaczyÅ‚a jego triumfalny uÅ›miech.Powoli uÅ›miech zniknÄ…Å‚, a w jego miejsce pojawiÅ‚ siÄ™ inny, niemal bolesny wy-raz.WidziaÅ‚a go już na twarzy mężczyzny, Roland nieraz patrzyÅ‚ na niÄ… w ten spo-sób.- JesteÅ› piÄ™knÄ…, mÄ…drÄ…, peÅ‚nÄ… silnej woli kobietÄ…, Diano.JesteÅ› stworzeniembożym, nawet jeÅ›li szatan ciÄ™ opÄ™taÅ‚ dla swoich niecnych zamiarów.Trudno ciÄ™ niepodziwiać.- PostÄ…piÅ‚ i usiadÅ‚ obok niej.Odsunęła siÄ™ po zaÅ‚omie Å›ciany.- Diano, duchowny nie przestaje być mężczyznÄ…, a DoskonaÅ‚a nadal pozostajeniewiastÄ…, hÄ™? WydawaÅ‚o siÄ™, że chce siÄ™ rozeÅ›miać, ale usÅ‚yszaÅ‚a tylko kilka chra-pliwych odgÅ‚osów.ZobaczyÅ‚a, że na czoÅ‚o wystÄ…piÅ‚ mu pot.TraciÅ‚ panowanie nadsobÄ….- Wiem, że jesteÅ› czysta, Diano.CzyÅ› jednak nigdy nie kochaÅ‚a mężczyzny? Niepragnęła żadnego? Nie zastanawiaÅ‚aÅ› siÄ™, jak to jest? MusiaÅ‚o tak być.ChcÄ™ ciÄ™,dlatego, że jesteÅ› taka czysta, taka niepokalana.Pozwolisz mi uczynić, czego pra-gnÄ™? PomogÄ™ ci, pomyÅ›l o wÅ‚adzy, jakÄ… posiadam.Wystarczy jedno moje sÅ‚owo,żeby skoÅ„czyÅ‚y siÄ™ twoje cierpienia.JeÅ›li bÄ™dziesz dla mnie dobra, może nawet oca-lÄ™ ci życie.Jego gÅ‚os przypominaÅ‚ syk węża.CzuÅ‚a obrzydzenie, mdÅ‚oÅ›ci niemal, tak jakbynagle w sÅ‚omie swojego posÅ‚ania znalazÅ‚a gada.Czemu tak nagle odmieniÅ‚ siÄ™ jego nastrój? Czy ta żądza drzemaÅ‚a caÅ‚y czas podsurowÄ… maskÄ… inkwizytora? Czy też spodziewaÅ‚ siÄ™ dowiedzieć czegoÅ› wiÄ™cej, nasta-jÄ…c na jej cnotÄ™? Czy miaÅ‚ nadziejÄ™, że zÅ‚amanie Å›lubów osÅ‚abi jÄ… na tyle, że zdradziswojÄ… wiarÄ™ i wyda przyjaciół?- Pójdz, Diano - powiedziaÅ‚ przymilnie.- CaÅ‚e życie dla faÅ‚szywych przyczynstroniÅ‚aÅ› od mężczyzn.Dla kogoÅ› jak ty odkrycie cielesnych rozkoszy nie bÄ™dziewielkim grzechem.Może ciÄ™ nawet przybliżyć do Boga.GniewaÅ‚o jÄ… to kazuistyczne rozumowanie. 266- Bóg nie stworzyÅ‚ rozkoszy cielesnych - odparÅ‚a napominajÄ…co.WstaÅ‚.- Wy, katarowie, grzeszycie przeciwko Bogu, kiedy powiadacie, że ciaÅ‚o jestzÅ‚em.Dlatego Bóg wybaczy mi to, co z tobÄ… uczyniÄ™.ZdmuchnÄ…Å‚ Å›wiecÄ™.Boże wspomóż mnie, jeÅ›li ten klecha ma zamiar wziąć mnie przemocÄ…, daj mi si-Å‚Ä™, bym siÄ™ mogÅ‚a obronić.- Nawet jeÅ›li myÅ›licie, że bÅ‚Ä…dzÄ™, wiecie, czym sÄ… Å›luby czystoÅ›ci.Uszanujcie je.- Uszanować heretyckie przysiÄ™gi? - dobiegÅ‚ z ciemnoÅ›ci gÅ‚os peÅ‚en pogardy.-SkÅ‚adaÅ‚aÅ› Å›luby przed faÅ‚szywym bogiem.MogÄ™ uczynić cokolwiek zechcÄ™ z prze-niewierczyniÄ….Bóg widzi.- Prawdziwie, twój Bóg nie obruszy siÄ™ na gwaÅ‚t - odparÅ‚a nie zważajÄ…c, że mo-że go tym jeszcze bardziej rozwÅ›cieczyć.Kiedy rzuciÅ‚ siÄ™ przed siebie, zrozumiaÅ‚a, że przynajmniej przez chwilÄ™ może muujść, jeÅ›li bÄ™dzie cicho.Zapach potu, wina, miÄ™sa, który niósÅ‚ siÄ™ od niego, byÅ‚obrzydliwy, przyprawiaÅ‚ o mdÅ‚oÅ›ci.PoczuÅ‚a na twarzy jego spocony, zaroÅ›niÄ™ty poli-czek.PchnÄ…Å‚ jÄ… na plecy i przygniótÅ‚ caÅ‚ym ciężarem ciaÅ‚a.CzuÅ‚a na udzie jego na-brzmiaÅ‚y czÅ‚onek.DyszaÅ‚ jak zwierzÄ™, jak walÄ…ca siÄ™ na niÄ… padlina.- BrzydzÄ™ siÄ™, obmierzÅ‚yÅ›, obleÅ›ny! - WÅ›ciekÅ‚ość i ból uciskaÅ‚y żoÅ‚Ä…dek, zaczęławymiotować na sÅ‚omÄ™ posÅ‚ania.Odór wymiotów zmieszany z zapachem potu Hu-gona przyprawiÅ‚ jÄ… o jeszcze gorsze nudnoÅ›ci.SzarpaÅ‚ siÄ™ z jej sukniÄ…, usiÅ‚owaÅ‚ pod-ciÄ…gnąć jÄ… do góry, wpychaÅ‚ kolano miÄ™dzy jej uda.KaszlÄ…c, krztuszÄ…c siÄ™, zaczęłamodlić siÄ™ o siÅ‚Ä™ dla stawienia mu czoÅ‚a.- Ojcze nasz, któryÅ› jest w niebie.- Milcz, nie bluznij!- Zwięć siÄ™ imiÄ™ Twoje, przyjdz królestwo Twoje, bÄ…dz wola Twoja, jako wniebie, tak i na ziemi.PróbowaÅ‚ zasÅ‚onić jej usta, ale wykrÄ™ciÅ‚a gÅ‚owÄ™.- Chleba naszego powszedniego daj nam.- Zamknij te przeklÄ™te usta!- Odpuść nam nasze winy, jako i my odpuszczamy naszym winowajcom.Niewódz nas na pokuszenie, ale.- ChwyciÅ‚a go za nadgarstki i resztkÄ… siÅ‚, zwolniwszyucisk jego dÅ‚oni na gardle, wykrzyknęła: -.zbaw nas ode zÅ‚ego! 267Jej modlitwa zostaÅ‚a wysÅ‚uchana, poniechaÅ‚ jej nagle.ByÅ‚a wolna, przepeÅ‚niÅ‚a jÄ…ulga i wdziÄ™czność do Boga.- CóżeÅ› mi uczyniÅ‚a? - w jego gÅ‚osie byÅ‚a zÅ‚ość i panika.- Co ja uczyniÅ‚am? - powtórzyÅ‚a jak echo jego pytanie, oszoÅ‚omiona, trzÄ™sÄ…cymsiÄ™ gÅ‚osem.DrżaÅ‚a caÅ‚a, oczekujÄ…c, że zaraz ponowi atak.- Nic nie uczyniÅ‚am - odpowiedziaÅ‚a po chwili.- PozbawiÅ‚aÅ› mnie mÄ™skoÅ›ci - usÅ‚yszaÅ‚a wylÄ™kniony gÅ‚os.- RzuciÅ‚aÅ› na mnieczar, jesteÅ› gorsza niż wszyscy przeniewiercy, jesteÅ› czarownicÄ….- Może bardziej wam wstyd, niż myÅ›licie - odpowiedziaÅ‚a szlochajÄ…c.- Potwór! Czarownica! BÄ™dziesz żaÅ‚owaÅ‚a, że nie dostaÅ‚em od ciebie czegochciaÅ‚em.Wiele przyjdzie ci wycierpieć, wiele wiÄ™cej niż gdybyÅ› rozwarÅ‚a uda dlamężczyzny.UsÅ‚yszaÅ‚a, że gramoli siÄ™ ze sÅ‚omy i szuka po omacku drogi do drzwi.Ciężkiedrewniane odrzwia otworzyÅ‚y siÄ™ i zawarÅ‚y na powrót.DobiegÅ‚ zza nich jego gÅ‚osnawoÅ‚ujÄ…cy oprawców.WstrzÄ…snęła siÄ™ z grozy i zwinęła w kÅ‚Ä™bek, usiÅ‚ujÄ…c powstrzymać drżenie.PrzyjdÄ… zadawać ból.Boże, pozwól mi umrzeć, zanim powiem to co oni chcÄ…wiedzieć! Nie pozwól mi zdradzić przyjaciół.Nie pozwól zdradzić Rolanda.Pozwólmi umrzeć.ProszÄ™!MaÅ‚y Szymon mocno Å›ciskaÅ‚ dÅ‚oÅ„ matki.Nicoletta byÅ‚a dumna, że zaczyna jużchodzić, przebierajÄ…c pulchnymi, nagimi nóżkami po posadzkach cytadeli wBéziers.ByÅ‚ Å‚adnym dzieckiem, z kruczoczarnymi wÅ‚osami i bÅ‚Ä™kitnymi oczami.Maoczy Gobignonów, myÅ›laÅ‚a, spoglÄ…dajÄ…c na niego [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • drakonia.opx.pl
  • Linki