[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- To.zrozumiaÅ‚e.- Mówi, że muszÄ™ siÄ™ dużo nauczyć - poważnie oznajmiÅ‚a Annie.-Czy sprawiÅ‚am ci dużą niespodziankÄ™, mamusiu? ChciaÅ‚am zrobić dlaciebie coÅ› wspaniaÅ‚ego, bo wiem, jak bardzo zmartwiÅ‚aÅ› siÄ™ z powodudziadka.To byÅ‚ mój pomysÅ‚, mamusiu.- Annie odwróciÅ‚a siÄ™ do samolotu,ustawionego tuż poza pasem.- Jock myÅ›li chyba, że siÄ™ bÄ™dziesz bardzo zÅ‚oÅ›cić za te lekcje, na które go namówiÅ‚am.Zdaje siÄ™, że nie zamierzawysiąść.- Idz do baru i poczekaj na mnie przy bufecie.Przywitam siÄ™ zJockiem.Może nam to chwilÄ™ zająć.Masz trochÄ™ pieniÄ™dzy i zamówsobie, co chcesz.Freddy podeszÅ‚a dÅ‚ugimi krokami do piper cuba, wspięła siÄ™ iwetknęła gÅ‚owÄ™ do Å›rodka.Jock siedziaÅ‚ za prawym wolantem, z rÄ™kamiskrzyżowanymi na piersiach, i wpatrywaÅ‚ siÄ™ w dal.Widoczny z profiluzaciÄ™ty wyraz twarzy byÅ‚ nieomylnie wyzywajÄ…cy, należaÅ‚ do czÅ‚owieka,który wie, że nie ma racji, ale stara siÄ™ do tego nie przyznać.- WyÅ‚az stamtÄ…d - poleciÅ‚a.- Dlaczego miaÅ‚bym to zrobić?- %7Å‚ebym mogÅ‚a ci powiedzieć, co o tobie myÅ›lÄ™!- KuszÄ…ca propozycja, ale mimo wszystko dziÄ™kujÄ™, innym razem.W rozdrażnieniu zapomniawszy o lÄ™ku, Freddy wlazÅ‚a do wnÄ™trza iostrożnie przysiadÅ‚a na krawÄ™dzi fotela w masywnym, choć niewielkimpiperze.- Jak mogÅ‚eÅ› coÅ› takiego zrobić? Jak mogÅ‚eÅ› tak lekkomyÅ›lniepostÄ…pić z Annie? Mam ochotÄ™ rozszarpać ciÄ™ na kawaÅ‚ki goÅ‚ymi rÄ™kami.- Nie byÅ‚em lekkomyÅ›lny.ByÅ‚em nadzwyczaj ostrożny, możesz miwierzyć.PosÅ‚uchaj, Freddy, doskonale wiem, że powinienem byÅ‚zatelefonować do Francji i poprosić ciÄ™ o pozwolenie.Po prostu wpadÅ‚emposiedzieć trochÄ™ z Annie wiedzÄ…c, że ciÄ™ nie ma, i nagle usÅ‚yszaÅ‚em, jakmówiÄ™, że zgadzam siÄ™ zabrać jÄ… raz w powietrze, tylko raz.A potem krokpo kroku.Ona ma wrodzony dryg, Freddy, pozwoliÅ‚em siÄ™ w to wciÄ…gnąćwbrew rozsÄ…dkowi. - Takie dziecko namówiÅ‚o ciÄ™ do czegoÅ›, czego nie chciaÅ‚eÅ› zrobić? Ija mam w to uwierzyć?- Być może Annie ma jeszcze wiÄ™cej talentu do perswazji niż ty, alechyba w gÅ‚Ä™bi serca sam musiaÅ‚em chcieć jej uczyć.- Jock obróciÅ‚ siÄ™.-Wybacz, Freddy.NaprawdÄ™ przykro mi, że siÄ™ zdenerwowaÅ‚aÅ›, aleprzecież wiesz, że nie pozwoliÅ‚bym jej zrobić nic niebezpiecznego aninawet ryzykownego.Czy zechcesz mi wybaczyć?Freddy przyjrzaÅ‚a mu siÄ™ badawczo, intensywnie myÅ›lÄ…c.Od rokunie widziaÅ‚a Jocka i zdążyÅ‚a już zapomnieć, jaki jest wielki.Kabina pipercuba wydawaÅ‚a siÄ™ przy nim malutka, Jock siedziaÅ‚ w niej pochylony doprzodu, że Å›miertelnÄ… powagÄ… na twarzy, niemal budzÄ…c współczucieFreddy, która nie pamiÄ™taÅ‚a, żeby kiedykolwiek sprawiaÅ‚ takie wrażenie.Jak mogÅ‚a dalej siÄ™ na niego wÅ›ciekać, skoro w zeszÅ‚ym roku okazaÅ‚ tyledobroci jej matce i Annie.- W porzÄ…dku, Jock.Wybaczam ci.Ale koniec z lekcjami, dopóki niebÄ™dzie starsza.WytÅ‚umaczÄ™ jej to.- Jak uważasz.- Jock z ulgÄ… wziÄ…Å‚ gÅ‚Ä™boki oddech.- Ej, Freddy, a nieskoczylibyÅ›my tym ptaszkiem do góry? Zawsze chciaÅ‚em z tobÄ… polatać.JesteÅ› takim wspaniaÅ‚ym pilotem.- Jak mógÅ‚ jej powiedzieć, że bÄ™dÄ…cznów obok niej czuje siÄ™ tak niepewnie, jakby schwytaÅ‚ Å›wietlika,jedynego Å›wietlika na Å›wiecie.JeÅ›li wypuÅ›ci jÄ… z rÄ…k, już nie uda mu siÄ™skÅ‚onić jej do powrotu.- Nie.- Freddy wzdrygnęła siÄ™, sÅ‚yszÄ…c jego propozycjÄ™, ale staraÅ‚asiÄ™ odpowiedzieć normalnie.- Tylko na parÄ™ minut.Zobacz, akurat jest najlepsza pora.Chodz,pobÄ™dziemy przez chwilÄ™ razem z zachodzÄ…cym sÅ‚oÅ„cem.- SiÄ™gnÄ…Å‚ przed niÄ… i zatrzasnÄ…Å‚ drzwi samolotu, które Freddy zostawiÅ‚a otwarte.- Nie! Jock, przestaÅ„!- Czemu nie? Annie zrozumie, kiedy zobaczy, że startujemy.- Nie mogÄ™ - powiedziaÅ‚a tÄ™po.- Nijak nie kapujÄ™ - stwierdziÅ‚ widzÄ…c, że Freddy blednie z wyrazemdesperacji na twarzy, a z jej rysów wyzierajÄ… oczywiste cierpienie i lÄ™k.- StraciÅ‚am.och, Jock, do diabÅ‚a z tym! StraciÅ‚am odwagÄ™ iopanowanie - wyrzuciÅ‚a z siebie Freddy.- Od wypadku unikamsamolotów.oszukiwaÅ‚am siÄ™, że po prostu nie mam ochoty, że jeszcze niedojrzaÅ‚am.Ale kiedy musiaÅ‚am lecieć do Francji, wszystko staÅ‚o siÄ™ dlamnie jasne.PrzeszÅ‚am koszmar.WpadÅ‚am w totalnÄ… panikÄ™, omal nieoszalaÅ‚am z przerażenia.To wrażenie nie ustaÅ‚o ani na chwilÄ™.Poty,klaustrofobia, oczekiwanie katastrofy w każdej chwili.Nigdy już niebÄ™dÄ™ latać, nigdy! Nikt oprócz ciebie tego nie wie.Nie mogÅ‚abym przednikim siÄ™ przyznać, nie zrozumiaÅ‚by.ProszÄ™, nie opowiadaj o tym.NiechcÄ™, żeby ludzie wiedzieli.- Nie wolno ci tracić odwagi, Freddy.Latanie za dużo dla ciebieznaczy.Musisz siÄ™ znowu poderwać.jak jezdziec, który wraca na grzbietkonia, chociaż ten znowu go zrzuciÅ‚.- Pewnym ruchem przekrÄ™ciÅ‚ kluczykw stacyjce.- Jock! PrzestaÅ„! ZgaÅ› silnik! O Chryste, nie odlatuj, ty sukinsynu! -Freddy krzyczaÅ‚a na niego, Jock tymczasem zaczÄ…Å‚ koÅ‚ować na passtartowy.- Siedz tam i zamknij siÄ™! Trzymam stery, nie musisz nic robić! -przekrzyczaÅ‚ warkot silnika.-Zapnij pas!Freddy posÅ‚uchaÅ‚a.Nie mogÅ‚a wyskoczyć z koÅ‚ujÄ…cego samolotu, a gdyby spróbowaÅ‚a oderwać rÄ™ce Jocka od wolantu i drążka, z pewnoÅ›ciÄ…zabiÅ‚aby ich obojga.Piper pÄ™dziÅ‚ coraz szybciej.Freddy mocno zacisnęłapowieki, zwinęła dÅ‚onie w pięści, skrzyżowaÅ‚a rÄ™ce na piersiach,podbródek Å›ciÄ…gnęła w dół, przyciskajÄ…c go do szyi, ramionami próbowaÅ‚azatkać uszy; zmartwiaÅ‚a, skurczona, nie widzÄ…ca postać z mięśniaminapiÄ™tymi jak struny czekaÅ‚a na wstrzÄ…s.Kiedy poczuÅ‚a, że samolotodrywa siÄ™ od ziemi, skuliÅ‚a siÄ™ jeszcze bardziej, zrobiÅ‚a siÄ™ jeszczemniejsza, czuÅ‚a że za chwilÄ™ serce wyrwie jej siÄ™ z piersi.- Odetchnij! Robisz siÄ™ sina - krzyknÄ…Å‚ Jock.Piper ciÄ…gle nabieraÅ‚wysokoÅ›ci.Freddy zrobiÅ‚a wreszcie siÅ‚Ä… powstrzymywany wydech izaczerpnęła peÅ‚ne usta Å›wieżego powietrza wciskajÄ…cego siÄ™ do kabiny.- Lepiej? - spytaÅ‚.- Posadz to Å›wiÅ„stwo na ziemi!- Najpierw otwórz oczy.- Jock, bÅ‚agam ciÄ™, nie rób mi tego.- Nie mogÄ™ pozwolić, żebyÅ› sama sobie to robiÅ‚a.Otwórz te durneÅ›lepia i przestaÅ„ siÄ™ wygÅ‚upiać.Freddy na milimetr uchyliÅ‚a powieki.Skoro Jock nie miaÅ‚ zamiaruwylÄ…dować, dopóki nie zmusi jej do otwarcia oczu, to nie byÅ‚o innegowyjÅ›cia.Zerknęła przez rzÄ™sy na kolana, z kolan przeniosÅ‚a wzrok nawolant, potem na tablicÄ™ przyrzÄ…dów, w koÅ„cu na rÄ™ce Jocka trzymajÄ…cedrugi wolant.- OtworzyÅ‚am.A teraz lÄ…duj, do cholery!- OtworzyÅ‚aÅ›? Nie nazwaÅ‚bym ich otwartymi.Oczy sÄ… otwarte, kiedymożesz wyjrzeć na zewnÄ…trz.Możesz rozejrzeć siÄ™ dookoÅ‚a i spojrzeć naziemiÄ™, zobaczyć, że lecisz wysoko jak ptak, a mimo to nie ma koÅ„ca Å›wiata.Kiedy pani porucznik Marie-Frédérique de Lancel stwierdzi, żeprawa aerodynamiki nie zostaÅ‚y zawieszone akurat dla niej, wtedyprzyjmÄ™, ku wÅ‚asnemu zadowoleniu, że jej oczy zostaÅ‚y oficjalnie uznaneza otwarte.- Podoba ci siÄ™ to, ty sukinsynu? Torturowanie mnie jest najlepszÄ…zabawÄ…, jakÄ… miaÅ‚eÅ› od lat [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • drakonia.opx.pl
  • Linki