[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Mogę wejść?- Jasne.Sądziłem, że pan wróci pózniej.- Tak.Shelley telefonowała.- (Shelley była jego żoną).Roger wszedł i zamknął drzwi.- Chuckposzedł wprost do niej.Popłakał się jak małe dziecko.Powiedział jej o tej ostatniej lekcji.Powiedział,że wszystko powinno być w porządku.Johnny odstawił szklankę.- Mamy jeszcze mnóstwo do zrobienia - stwierdził.- Chuck wyjechał po mnie na lotnisko.Nie widziałem go takim od kiedy.ile to miał lat?156 Dziesięć? Jedenaście? Kiedy dałem mu dwudziestkę dwójkę, na którą czekał pięć lat.Przeczytał miartykuł z gazety.Poprawa jest.niemal niesamowita.Przyszedłem ci podziękować.- Proszę podziękować Chuckowi.To zdolny chłopiec.Poprawę zawdzięcza przede wszystkimpozytywnemu myśleniu.Zaczyna wierzyć, że mu się uda, i na tym jedzie.To chyba najlepiej wszystkowyjaśnia.Roger usiadł.- Powiedział, że uczysz go przestawiać zwrotnicę.- Tak, chyba tak - uśmiechnął się Johnny.- Czy zdoła zdać Test Wiedzy Naukowej?- Nie wiem.Przeraża mnie możliwość, że zaryzykuje i przegra.TWN to stresującedoświadczenie.Jeśli siądzie na sali wykładowej z arkuszem pytań przed sobą i wpadnie w panikę, ko-niec będzie dla niego tragiczny.Nie myślał pan o dobrej szkole przygotowawczej na rok? Na przykładakademii w Pittsfield?- Zastanawialiśmy się nad tym trochę, ale mówiąc szczerze, uważam, że to tylko odsuwanienieuniknionego.- To właśnie jedna z przyczyn jego kłopotów.Uczucie, że tkwi w sytuacji ostatecznej - możewygrać albo przegrać.- Nigdy go nie naciskałem.- Nie świadomie, wiem.On też wie.Z drugiej strony jest pan człowiekiem sukcesu, któryskończył uniwersytet z wyróżnieniem.Z tego powodu Chuck może się czuć tak, jakby odbijał piłkiHanka Aarona.- Nic nie mogę na to poradzić, Johnny.- Sądzę, że rok w szkole przygotowawczej, z dala od domu, pomógłby mu uwierzyć w siebie.Aw lecie przyszłego roku planuje pójść do pracy do jednej z pańskich tkalni.Gdyby to był mój syn,gdyby to były moje tkalnie, to bym się zgodził.- Jak to się stało, że nigdy mi nie powiedział?- Bo nie chciał, żeby wyglądało, że się podlizuje.- Mówił ci to?- Tak.Chce iść do pracy, gdyż sądzi, że praktyczne doświadczenie może mu się przydać pózniej.Dzieciak chce pójść w pańskie ślady, panie Chatsworth.A pan zostawił po sobie bardzo głębokieślady.To z tego brała się część jego kłopotów z czytaniem.Chłopak po prostu się lękał.W pewnym sensie Johnny kłamał.Chuck wspominał o czymś takim, o kilku sprawach kiedyśnawet bąknął, ale nie w taki sposób, jak Johnny przedstawił to Rogerowi Chatsworthowi.W każdymrazie nie słowami.Tylko że Johnny dotykał Chucka od czasu do czasu i odbierał tego rodzaju sygnały.Przejrzał zdjęcia, które Chuck nosił w portfelu, i wiedział, co chłopak czuje w stosunku do ojca.Byłyrzeczy, których nigdy nie powiedziałby temu sympatycznemu, lecz przecież obcemu człowiekowi,który właśnie siedział z nim przy stole.Chuck czcił ziemię, po której stąpał ojciec.Pod maskąbeztroski (tak podobną do maski Rogera) ukrywał przekonanie, że nigdy mu nie dorówna.Ojcieczaczął od dziesięcioprocentowego udziału w podupadającej tkalni i zbudował tekstylne imperiumNowej Anglii.Chuck sądził, że zdobędzie miłość ojca tylko przenosząc podobne góry.Musi grać wpiłkę.Musi iść na dobry uniwersytet.Musi c z y t a ć.- Jesteś tego pewien?- Najzupełniej.Ale byłbym wdzięczny, gdyby nie powtarzał pan chłopcu naszej rozmowy.Zdradzam jego sekrety.Nigdy się nie dowiesz, jak prawdziwe jest to stwierdzenie.- W porządku.Wspólnie rozważymy sprawę szkoły przygotowawczej.A tak na razie.to dlaciebie.- Roger wyjął z tylnej kieszeni spodni zwykłą białą kopertę i wręczył ją Johnny'emu.- Co to takiego?- Przekonaj się.Johnny otworzył kopertę.Leżał w niej czek na pięćset dolarów.- Ojej.! Nie mogę go przyjąć.- Możesz i przyjmiesz.Obiecałem ci premię zależną od wyników, a ja zawsze dotrzymuję słowa.Następną dostaniesz, jak skończysz pracę.- Doprawdy, panie Chatsworth, ja tylko.- Ciii.Coś ci powiem, Johnny.- Roger pochylił się w fotelu.Zdecydowanie malowało się na jegotwarzy i wówczas Johnny pod sympatyczną maską dostrzegł człowieka, który osiągnął to wszystko:157 dom, ogród, basen, fabryki.A oprócz tego był powodem książkowego lęku syna, który można byłobyprawdopodobnie sklasyfikować jako histeryczną neurozę.- Moje doświadczenie podpowiada mi, żedziewięćdziesiąt pięć procent ludzi chodzących po naszej ziemi cechuje po prostu bezwład.Jedenprocent to święci, a jeden to dupki.Pozostałe trzy procent to ludzie, którzy wprowadzają w czyn swepostanowienia.Ja mieszczę się w tych trzech procentach i ty także.Zarobiłeś tę forsę.Mam wtkalniach ludzi, którzy biorą do domu jedenaście tysięcy dolarów rocznie, a właściwie nie robią nicoprócz bawienia się swoimi małymi.Ale się nie skarżę.Jestem człowiekiem światowym, a to oznacza,że wiem i rozumiem, co wprawia świat w ruch.Mieszanka składa się w jednej części z benzyny superna dziewięć części gówna.Ale ty nie sprzedajesz gówna.Więc włóż forsę do portfela i następnymrazem spróbuj cenić się nieco wyżej.- Dobrze - zgodził się Johnny.- %7łeby nie skłamać, wiem, co z tąforsą zrobić.- Rachunki za leczenie?Johnny spojrzał uważnie na Rogera Chatswortha.- Wiem o tobie wszystko - przyznał Roger.-Myślałeś, że nie sprawdzę człowieka, którego zatrudniam? - Wie pan o.- Jesteś kimś w rodzaju jasnowidza.Pomogłeś rozwiązać sprawę morderstw w Maine.Takprzynajmniej jest napisane w gazetach.Od stycznia miałeś zacząć uczyć, ale przestraszyli się, kiedytwoje nazwisko trafiło do gazet.Jak widzisz, orientuję się we wszystkim.- I mimo to zdecydował się pan na mnie?- Przecież poszukiwałem nauczyciela, prawda? Czułem, że tobie akurat może się udać.Mamwrażenie, że zatrudniając ciebie, wykazałem się wielką znajomością ludzi.- Cóż, dziękuję.- Głos Johnny'ego był schrypnięty.- Powiedziałem ci, że nie musisz dziękować.W trakcie rozmowy Walter Cronkite skończył przedstawiać najnowsze wiadomości i przeszedł dosensacyjek typu  człowiek pogryzł psa", pojawiających się czasami pod koniec dzienników.Mówiłwłaśnie: .wyborcy z zachodniego New Hampshire mają w tegorocznych wyborach niezależnegokandydata z trzeciego okręgu."- Tak, forsa się przyda - stwierdził Johnny.- Nie ma.- Ciii.Chciałbym tego posłuchać.Chatsworth pochylił się w fotelu.Ręce zwisały mu między kolanami, na twarzy miał łagodnyuśmiech.Johnny spojrzał na ekran.-.Stillson - ciągnął dalej Cronkite.- Ten czterdziestotrzyletni agent sprzedaży ubezpieczeń inieruchomości prezentuje z pewnością najbardziej egzotyczną kampanię w roku '76.Zarównokandydat republikański z trzeciego okręgu, Harrison Fisher, jak i jego przeciwnik - demokrata DavidBowes - zaczynają się bać, ankiety wskazują bowiem, że Greg Stillson prowadzi pewnie.Oto naszwysłannik, George Herman [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • drakonia.opx.pl
  • Linki