[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Kompaniamieszkała w dziesięcioosobowych namiotach.Webster pisze:Nasz standard \ycia znacznie się poprawił.Jedliśmy w du\ym, przestronnym namiociestołówkowym. Chcecie jeszcze trochę, chłopcy? Nie krępujcie się, jedzcie na zdrowie,bierzcie, ile chcecie.śarcie było doskonałe: sma\one kurczaki, koktajl owocowy, biały chleb, mnóstwo masła.Przeczucie, \e tuczą nas na rzez, nie powstrzymywało nikogo przedpójściem po repetę.Przez obóz co chwila przemykały oddziały w niemieckich mundurach i z niemieckąbronią, których zadaniem było zaznajomienie ich z tym, jak wygląda i w co jest uzbrojonynieprzyjaciel.Drugiego czerwca oficerowie kompanii wzięli udział w odprawie, prowadzonej przezich byłych kolegów, porucznika Nixona, który teraz był oficerem rozpoznania (S-2) batalionui kapitana Hestera, oficera operacyjnego (S-3) batalionu.U\ywając map i stołówplastycznych, na których przedstawiono makietę terenu, gdzie będą prowadzili natarcie, zbudynkami, drogami i wydmami, wyjaśnili zadania stojące przed nimi w D-Day.Kompania Ezostanie zrzucona w pobli\u Ste-Marie-du-Mont, około dziesięciu kilometrów od Ste-Mere-Eglise, z zadaniem zlikwidowania stacjonującego tam niemieckiego garnizonu i opanowaniawyjścia z grobli numer dwa na północ od wsi Pouppeville.3 pluton miał zaś za zadaniewysadzenie w powietrze linii telefonicznej prowadzącej z La Madeleine w głąb lądu.10Dokładność informacji przekazywanych przez Nkona, Hestera i innych oficerówwywiadu kompaniom 506 pułku była zadziwiająca.W trakcie odpraw wywiadowczychkrą\yły zdjęcia lotnicze zrzutowisk, na których widać było nie tylko pobliskie drogi, lasy izabudowania, ale nawet indywidualne okopy poszczególnych \ołnierzy wroga.Jeden zespadochroniarzy pułku przypomina sobie, \e prowadzący odprawę w jego kompanii oficerwywiadu opowiadał im o dowódcy garnizonu, który był ich celem w St Come-du-Mont.Niemiecki dowódca miał białego konia i sypiał z francuską nauczycielką, która mieszkałaprzy bocznej uliczce, dwa domy od ich głównego celu, stanowiska artyleryjskiegotrzymającego pod ogniem wyjście grobli numer jeden.Codziennie o 20.00 wyprowadzał naspacer psa.Ka\dy oficer musiał na pamięć nauczyć się zadań swojej kompanii, swojego isąsiednich plutonów, poznając je w najdrobniejszych szczegółach, i z pamięci naszkicowaćmapę całej okolicy.Jeden punkt zwłaszcza wbijano im w głowę a\ do znudzenia - Niemcy zawszebardziej polegali na kontratakach ni\ na sztywnej obronie umocnionych punktów oporu.Ruchome odwody uderzą na nacierające z pla\ oddziały 4 DP, kiedy tylko te wejdą na groble.W związku z tym prowadzący odprawy podkreślali, \e ka\dy pluton ma obowiązek -niezale\nie od tego, gdzie się znajduje i ilu ludzi udało się zebrać - niezwłocznie otwieraćogień do ka\dego niemieckiego pododdziału poruszającego się w kierunku wyjść z grobli.10Donald R.Burgett, Currahee!, Boston, 1967, s.67. Nawet pięciominutowa zwłoka w takiej sytuacji mogła przesądzić o powodzeniu lub klęscelądowania na odcinku Utah.Silnie podkreślano te\ wagę ka\dego zadania.Do tego stopnia,\e jak wspomina Winters,  miałem wra\enie, \e jesteśmy sami w stanie wygrać tę cholernąwojnę.To była nasza działka.Trzeciego czerwca przyszła z kolei pora na to, by Winters i inni dowódcy plutonów,u\ywając tych samych stołów plastycznych i zdjęć lotniczych, przeprowadzili odprawy dlaswoich \ołnierzy.Plutonowy Guarnere musiał wyjść z namiotu za potrzebą.Złapał z wieszaka kurtkęmundurową i poszedł do latryny.Siedząc na tronie, wsadził rękę do kieszeni munduru iwyciągnął stamtąd list.Był zaadresowany do plutonowego Martina - bo to jego mundur wziąłprzez pomyłkę - ale i tak go przeczytał.Pisała \ona Martina, który o\enił się w Georgii wroku 1942, tak więc pani Martin poznała większość \ołnierzy kompanii.W pewnej chwilinatrafił na akapit:Nie mów Billowi [Guarnere'owi], ale jego brat zginął we Włoszech, w Cassino. Cię\ko sobie wyobrazić gniew, który poczułem.Przysięgałem, \e kiedy trafię doNormandii, \aden Niemiec nie ujdzie \ywy spod mojej lufy.Zachowywałem się jak jakiśmaniak.Wysyłając mnie do Francji, spuścili ze smyczy morderczą bestię, dzikusa -wspomina Guarnere.Czwartego czerwca \ołnierze kompanii E dostali ostrą amunicję, równowartośćdziesięciu dolarów w nowych okupacyjnych frankach, świe\o z drukarni w Waszyngtonie, izestawy ucieczkowe (mapa Francji drukowana na jedwabiu, mała mosię\na busola i piłka dometalu).Na prawym rękawie mundurów przyszyli amerykańską flagę.Oficerowie usunęlioznaki stopni i zamiast nich namalowali pionowe paski z tyłu hełmów.Podoficerowie mielipaski poziome.Ka\dy poznał hasło:  Błyskawica , odzew:  Grom i odpowiedz:  Witaj.Wsytuacjach, w których wymiana haseł nie była mo\liwa, wydano im blaszane  świerszcze.Jedno naciśnięcie ( klik-klak ) zastępowało hasło, dwa ( klik-klak, klik-klak ) - odzew [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • drakonia.opx.pl
  • Linki