[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.I co teraz?"Po prostu powiedz nie?" Mamo, ratuj.Takie to chaotyczne myÅ›li krążyÅ‚y jej pogÅ‚owie, kiedy jechaÅ‚a przez podmiejskieuliczki, przesuwajÄ…ce siÄ™ za oknami niczympejzaż ze snu.MiaÅ‚a nikÅ‚Ä… nadziejÄ™, żemoże Petera nie bÄ™dzie w domu, że możeposzedÅ‚ po lody do "Milly na placu" (albopojechaÅ‚ na parÄ™ tygodni do matki w SantaFe; to by byÅ‚o super, to by jej daÅ‚oszansÄ™ zwalczenia tej okropnej gorÄ…czki).Nie spostrzegÅ‚a, jak szybko siÄ™ Å›ciemniatego popoÅ‚udnia ani jak wiele autmijajÄ…cych jÄ… na drodze numer dwieÅ›ciedziewięćdziesiÄ…t ma wÅ‚Ä…czone Å›wiatÅ‚a.NiesÅ‚yszaÅ‚a grzmotów, nie widziaÅ‚a bÅ‚yskawic.I nie zauważyÅ‚a także żółtej furgonetki,którÄ… wÅ‚aÅ›nie minęła na rogu Topolowej iNiedzwiedziej.WytrÄ…ciÅ‚ jaz tej zadumy dopiero widokBrada i Belindy Josephsonów stojÄ…cychprzed domem.ByÅ‚ z nimi Johnny Marinville.Dalej w gÅ‚Ä™bi ulicy ujrzaÅ‚a innych: nadróżce prowadzÄ…cej przez trawnik DavidaCarvera z rÄ™kami na tÅ‚ustych biodrach, wkÄ…pielówkach tak kusych, że ażnieprzyzwoitych.blizniaków Reedów. Cammie, ich matkÄ™.Susie Geller zprzyjaciółkÄ… na ich trawniku, a za nimiKim Geller.UderzyÅ‚a jÄ… szalona myÅ›l: oni wiedzÄ….Oniwszyscy wiedzÄ….Czekali na niÄ…, a terazpomogÄ… Peterowi powiesić jÄ… na dzikiejjabÅ‚once albo ukamienować, jak tÄ™ kobietÄ™w miasteczku z opowiadania ShirleyJackson, które czytaÅ‚a w szkole.CzyÅ› ty zgÅ‚upiaÅ‚a? - skomentowaÅ‚a to taczęść jej Å›wiadomoÅ›ci, nad którÄ… jeszczepanowaÅ‚a.Przerazliwie niewielka część,ale wciąż jeszcze istniejÄ…ca.- To nie ociebie chodzi, Mary.ChoćbyÅ› wdepnęła niewiem w jakie gówno, caÅ‚y Å›wiat nie krÄ™cisiÄ™ wyÅ‚Ä…cznie wokół twojej osoby, wiÄ™cmoże rozchmurz siÄ™ odrobinÄ™, co? Pewnienie wpadÅ‚abyÅ› w takÄ… paranojÄ™, gdybyÅ› niebyÅ‚a bez.O cholera.Czy to Peter, tam na koÅ„cuulicy? Nie miaÅ‚a jeszcze pewnoÅ›ci, ale takjej siÄ™ zdawaÅ‚o.Peter i Stary Doktor, ichsÄ…siad.CoÅ› przykrywali na trawnikunaprzeciwko sklepu.Piorun uderzyÅ‚ tym razem tak mocno, że ażpodskoczyÅ‚a i odebraÅ‚o jej dech.Naprzedniej szybie rozprysnęły siÄ™ zmetalicznym piaskiem pierwsze kropledeszczu.UzmysÅ‚owiÅ‚a sobie, że siedzi waucie stojÄ…cym na rogu już od.niewiedziaÅ‚a jak dÅ‚ugo, ale w każdym razie oddobrej chwili.Josephsonowie i JohnnyMarinville pomyÅ›leli pewnie, że jejodbiÅ‚o.Tylko że Å›wiat rzeczywiÅ›cie nieobracaÅ‚ siÄ™ wokół niej.SkrÄ™ciwszy za róg,skonstatowaÅ‚a, że tamci zupeÅ‚nie niezwracajÄ… na niÄ… uwagi.Belinda ledwie naniÄ… zerknęła i dalej, jak pozostali,patrzyÅ‚a w dół ulicy na to, co robili mążMary z Doktorem.Na to, co przykrywali.ChcÄ…c też to zobaczyć, siÄ™gnęła dowÅ‚Ä…cznika wycieraczek, bo szybÄ™ zalewaÅ‚ykolejne - wielkie - krople deszczu.NiezorientowaÅ‚a siÄ™ przy tym, że żółta,"kosmiczna" furgonetka wjechaÅ‚a za hondÄ… wTopolowÄ… i ustawiÅ‚a siÄ™ dokÅ‚adnie za niÄ….Fragment artykuÅ‚u Johna P.Müllera"Patenty '94", z: "Do zabawy.MiÄ™dzynarodowy magazyn handlowy przemysÅ‚uzabawkarskiego", styczeÅ„ 1994 (T.94, nr2), str.96: ROZDZIAA 4Ulica Topolowa/16.09/15 lipca 1996Johnny Marinville widzi wszystko.OdkÄ…d pamiÄ™ta, jest to zarazemprzekleÅ„stwem i bÅ‚ogosÅ‚awieÅ„stwem jegożycia.Rzeczywistość przedstawia mu siÄ™ -podobnie jak oczom dziecka - z bezstronnÄ…oczywistoÅ›ciÄ… Å›wiatÅ‚a, bez uprzedzeÅ„,rozróżnieÅ„ Å‚ ocen.Widzi stojÄ…cÄ… na rogu luminÄ™ Mary i wie,że kobieta usiÅ‚uje zrozumieć, co wÅ‚aÅ›niezobaczyÅ‚a - zbyt wielu ludzi stojÄ…cych wsztywnych, czujnych pozach, nie pasujÄ…cychzupeÅ‚nie do tego leniwego, lipcowegopopoÅ‚udnia.Widzi, że kiedy Mary znówrusza, furgonetka, którÄ… mija lumina,podąża za niÄ….SÅ‚yszy kolejny gniewny hukgrzmotu i czuje pierwsze chÅ‚odne kropledeszczu na swych rozgrzanychprzedramionach.Mary jedzie już ulicÄ…, aon widzi, jak żółta furgonetka nagleprzyspiesza, i wie, co siÄ™ za chwilÄ™stanie, choć jeszcze nie chce w touwierzyć.Uważaj, stary - przestrzega siÄ™ w myÅ›li.-Nie zagap siÄ™ na niÄ… za bardzo, bo ciÄ™rozjadÄ… jak wiewiórkÄ™.Robi krok do tyÅ‚u, z powrotem na chodnikprzed domem Josephsonów.GÅ‚owa nadalzwrócona w lewo, oczy szeroko otwarte.Dostrzega za kierownicÄ… Mary, lecz kobietanie patrzy na niego, ponieważ patrzy naulicÄ™ [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • drakonia.opx.pl
  • Linki