[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Gawin podszedł do krzesła, na którym leżałaniedźwiedzia skóra, pokryta gęstym futrem.– Usiądź, Brenno – powiedział, kładąc skórę naposadzce przed kominkiem.– Ja rozpalę ogień.Brenna ułożyła się na boku i podparłszy rękągłowę, popatrywała sobie na Gawina, a popat-rywała z wielką lubością.Rosły rycerz ruchy miałlekkie i zręczne.Przykląkł przed kominkiem, skrzesał ogień, suche szczapy natychmiast się zajęły.Szkocka hrabina199Nie minęła chwila i już blask ognia ozłocił całą komnatę.Gawin podniósł się z kolan.Ściągnął przezgłowę swoją tunikę i odwrócił się do Brenny.A ona omal nie otworzyła ust z zachwytu, wpatrzonaw ten jego wspaniały tors, jakby odlany z brązu.Gawin znów przykląkł, teraz przed Brenną.Zręcz-ne palce wsunęły się pod jej płaszcz, rozwiązały pas i krajki tuniki.Cienka krajka przesunęła się po skórze Brenny, niby nic, ale zadrżała.Nigdy dotąd nie płonęła tak pod dotykiem rąk mężczyzny.A teraz była pewna, że ten dotyk rozgrzeje jąbardziej niż ogień w kominku, jeśli Gawin natychmiast nie obnaży jej całej.– Nie mogę dłużej czekać.– szepnęła, piesz-cząc palcami miękką, aksamitną skórę, pokrywają-cą twardą jak skała pierś Gawina.– Zawsze taka jesteś niecierpliwa, hrabino?W jego głosie słychać było śmiech.– Nie, milordzie.Po raz pierwszy w życiu takmi spieszno.Było jej bardzo spieszno.Dlatego też, zdecydo-wana sama przyspieszyć bieg wypadków, włas-noręcznie pozbyła się sukni.I koszuli.I trzewików.To było już wszystko.Jej obnażone ciało zajaśniało w blasku ognia.– Jesteś piękna, Brenno.Zdawała sobie sprawę, że nie posiada już dziew-częcej świeżości, która ciału kobiety nadaje szczególnego blasku.Urodziła i wykarmiła dwoje dzieci.I przez ostatnie siedem lat, zamiast rozkwitać, żyła200Joanne Rockw lęku i smutku.Ale czuła, że oczy Gawina patrzą na nią teraz z lubością.Ta świadomość rozgrzała jej serce.Objęła mocno swego męża rycerza.Jej ciałopłonęło, ale nie tylko z ciałem działy się rzeczy osobliwe.Serce wprost nabrzmiewało od słodkichuczuć, wzbudzających w Brennie lęk.Bała siędopuścić je do głosu, choć ich istnieniu nie mogła zaprzeczyć.Narodziły się one bardzo dawno temu, w sercu zuchwałego, beztroskiego dziewczęcia.W niewinnych, romantycznych marzeniach Bren-ny jawił się zawsze ten sam rycerz.Gawin Black-burn.Nigdy o nim nie zapomniała.A teraztrzymała go w ramionach.To chyba cud?Więc może nie opierać się już niczemu, niewątpić, niczego nie rozważać.Nie bronić się tak zażarcie przed oddaniem się w największą niewolę i pokochać.Niech ten mężczyzna, najwspanialszyspośród wszystkich, co stąpają po tej ziemi, weź-mie nie tylko jej ciało, ale i serce?Mężczyzna, który szepcze teraz z taką czułoś-cią, obsypując ją pocałunkami.– Jesteś moja, dziewczyno, tylko moja.Nazawsze.Za kolorowymi szybkami, oprawnymi w ołów,noc jaśniała jeszcze tysiącami gwiazd, kiedy Bren-na i Gawin spełniali swą małżeńską przysięgę.Ich ciała zespoliły się.Gawin i Brenna stali się teraz mężem i żoną.Od tej chwili Brennę i jej dzieciczekała naprawdę spokojna i całkowicie bezpiecz-na przyszłość.Szkocka hrabina201Skąd więc ten lęk w sercu Brenny, gdy posłodkich uniesieniach wypoczywała w ramionachswego męża?A stąd, że świadoma była, co tej nocy się stało.Stało się to, przed czym broniła się zażarcie, i co skazane było z góry na porażkę.Oddała swojeciało, serce i duszę, wydając siebie na ból większy niż wszystkie, jakie dotychczas ją nękały.Pokocha-ła człowieka największej dobroci i szlachetności, ale którego serce, skamieniałe z rozpaczy, niepotrafiło już pokochać żadnej innej kobiety,oprócz jego zmarłej żony.Za oknem już dniało, a Gawin dalej nie mógłzasnąć.Naciągnął kołdrę na nagie ramiona Brennyi westchnął w duchu.Gdyby on zawsze mógłchronić ją z taką łatwością, jak teraz, gdy odpędza od niej chłód nocy.Ich małżeństwo zostało skonsumowane w chwi-li, gdy oboje ogarnięci byli najgorętszą żądzą.Je-mu pożądanie całkowicie odebrało rozum.Aleteraz, kiedy Brenna spała obok niego tak ufniei słodko, przyglądał się jej z największym niepokojem.Nie mógł wykazać się większą lekkomyślnością.Ta kobieta wydała na świat dwóch silnych chłop-ców, ale to było przed okrutną niewolą.Brennatwierdzi, że w więzieniu nie doznała gwałtu.Nie ma powodu jej nie wierzyć.I cóż z tego, skorowszyscy wiedzą, jak brutalni są Anglicy wobec202Joanne Rockszkockich więźniów, nawet szlachcianek.Trzylata niewoli nie zmogły ducha, zmogły jednak ciało tej dzielnej kobiety.Niby wróciła do sił, ale nadal jest szczupła i delikatna.Czy wolno jej jeszcze wydawać na świat potomstwo? Dla istoty takkruchej, po gehennie, jaką przeszła, urodzeniedziecka może stanowić śmiertelne zagrożenie.Jakimże on był głupcem i egoistą, nalegając naskonsumowanie ich małżeństwa.Gniew zawrzał w Gawinie, gniew na samegosiebie.Dlatego złożył sobie teraz w duchu przysię-gę.Nie będzie wspólnego łoża.Nie jest bezmyśl-nym młodzikiem, lecz silnym, dojrzałym męż-czyzną, który potrafi stłumić w sobie żądzę zewzględu na dobro swojej żony.O potomstwo niemusi się martwić.Usynowi dzieci Brenny, onebędą jego dziedzicami.Brenna nie musi rodzićżadnych dzieci.A on nie będzie musiał drżeć o nią tak, jak drżał o Aileen.Aileen gasła w oczach.On, całkowicie bezsilny,mógł tylko patrzeć.Było to najcięższą karą i szyder-czym dowodem na to, jak wielka jest jego niemoc, choć miecz Gawina sieje strach.Spełnił marzenie Aileen.Została matką, zdołała donosić dzieciątko pod sercem.Ale Bóg wezwał do siebie Aileen i razem z nią ich dzieciątko.Gawin mógł już tylko trzymać konającą żonę za rękę, szeptać do niej i modlić się w duchu, aby w tych chwilach ostatnich dać jejukojenie.Ta straszna noc prześladowała go wewspomnieniach, a teraz stanęła żywo przed oczami, kiedy zaczynał drżeć z niepokoju o inną kobietę.Szkocka hrabina203Jak to się stało, że on o nią też drży? O Brennę, tak prędką w słowach i czynach, tak niepodobnądo Aileen.– Gawinie? Coś cię trapi?Senny głos Brenny wyrwał go z zadumy.Spoj-rzał na żonę, ozłoconą pierwszymi promieniamisłońca, wpadającymi przez otwarte okno.Zieloneoczy błyszczały.Była szczęśliwa, czy żałowałauniesień tej nocy?Uniósł się, poprawił poduszkę pod głową Bren-ny.Ułożył się ponownie u boku żony i od razu, po męsku, przystąpił do rzeczy [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • drakonia.opx.pl
  • Linki